„Przed miesiącem ekspert rynku nieruchomości Andrzej Saniewski ostrzegał na łamach „Gazety”, że banki będą chciały zmusić klientów do zapłacenia wyższej marży kredytowej. Chodzi o osoby, których kredyt – z powodu spadku cen nieruchomości oraz wzrostu kursu franka szwajcarskiego – stał się wyższy od wartości kupionego za pożyczone pieniądze mieszkania. Jego zdaniem zagrożonych renegocjacją warunków może być nawet 100-200 tys. osób. Ten czarny scenariusz zaczyna się sprawdzać.”, pisze dziennik.
„Do wybranych klientów Polbanku od kilku dni dzwonią doradcy z działu kredytowego i zapraszają ich na spotkanie w sprawie nowych warunków spłaty kredytu […]. Z naszych ustaleń wynika, że Polbank proponuje klientom trzy rozwiązania: nadpłatę różnicy pomiędzy zaciąganym kredytem a obecną wartością zadłużenia, dołożenie kolejnej nieruchomości do listy zabezpieczeń kredytu albo podwyżkę marży kredytowej o 0,5 proc. Nie ma znaczenia to, że do tej pory klient spłacał kredyt.”, czytamy.
„To niejedyny bank, który zaczął wyciągać do kredytobiorców rękę po dodatkowe pieniądze. Podobne działania prowadzi już Bank Millennium. Jego pracownicy proponują wybranym klientom wykupienie dodatkowego ubezpieczenia […] Klienci mają też inne wyjścia: mogą przedstawić aktualną wycenę nieruchomości, ustanowić dodatkowe zabezpieczenie albo spłacić część kredytu.”, czytamy w „Gazecie”.
W umowach kredytowych znajdują się zapisy mówiące o tym, że jesli wartość zabezpieczenia kredytu gwałtownie spadnie bank może zażądać częściowej spłaty kredytu lub poprosić o dodatkowe zabezpieczenia. Klienci są w trudnej sytuacji, ponieważ w obecnych warunkach raczej nie mają większych szans na przeniesienie kredytu do innego banku. Banki żądając dodatkowych zabezpieczeń przerzucają winę za lekkomyślne udzielanie kredytów z niską marżą na swoich klientów.
Więcej na ten temat w „Gazecie Wyborczej”.
Na podstawie: Maciej Samcik, Nina Hałabuz