Z wyliczeń firmy doradztwa finansowego Expander wynika, że w zależności od banku, zaciągając kredyt gotówkowy w kwocie 10 tys. zł na trzy lata, w sumie trzeba zwrócić bankowi od 26 proc. do prawie 50 proc. więcej, niż pożyczyliśmy. Najtańszą ofertę ma BZ WBK, Kredyt Bank oraz Pekao, a do najdroższych należą Invest Bank, Bank Pocztowy oraz PKO BP. W tych dwóch ostatnich, pożyczając 10 tys. zł na trzy lata, trzeba oddać dodatkowo blisko 5 tys. zł!
Tak wysokie koszty to wynik z jednej strony podwyżki marż, aby ratować spadające zyski banków, a z drugiej zaostrzenia polityki przez bankowców w związku z pogarszającą się sytuacją na naszym rynku pracy. Co więcej, banki coraz rzadziej premiują stałych klientów. Z wyliczeń Expandera wynika, że różnice między ofertą dla stałych i nowych kredytobiorców są czysto symboliczne. Bardziej opłaca się nam wnioskować o pożyczkę w innym banku niż w tym, gdzie na stałe mamy konto czy kartę kredytową.
– Oprocentowanie kredytu zależy też od profilu działalności banku – wyjaśnia Michał Macierzyński, analityk finansowy z portalu Bankier.pl. – Jeśli bank skupia się na klientach indywidualnych, którzy są zazwyczaj bardziej ryzykowni niż np. firmy, to musi to sobie odbić w wyższym koszcie kredytu – podkreśla Macierzyński.
Sporo zależy też od podejścia instytucji finansowej. Na przykład BZ WBK stosuje bardzo restrykcyjne zasady liczenia zdolności kredytowej. To sprawia, że trzeba w nim czekać dłużej na rozpatrzenie wniosku. Za to klient, który nie dostał kredytu w BZ WBK, powinien bez problemu otrzymać go w Banku Pocztowym, i to w 15 minut. Niestety okupi to blisko dwukrotnie wyższymi kosztami jego spłaty.
– Z badań wynika, że szybkość i łatwość uzyskania kredytu to dla Polaków główne kryteria – mówi Michał Macierzyński. Warto jednak pamiętać, że takie podejście może być dla nas bardzo kosztowne.
Kredytobiorcy rzadko kiedy zdają sobie sprawę z tego, o ile więcej będą musieli oddać w stosunku do kwoty, którą pożyczyli. Oprocentowanie kredytów, które jest podawane w materiałach informacyjnych banków, wynosi zwykle kilkanaście procent w skali roku. Ale większość instytucji finansowych dodatkowo nalicza wysokie prowizje za udzielenie lub korzystanie z kredytu.
Porównując oferty banków, najlepiej robić to na podstawie całkowitego kosztu kredytu, czyli sumy odsetek i wszystkich innych opłat, które trzeba zapłacić, aby kredyt uzyskać. Same odsetki niekiedy stanowią bowiem mniej niż połowę sumy kosztów. Tak jest np. w wyspecjalizowanym w udzielaniu kredytów ratalnych Cetelem Banku, w którym suma opłat za administrowanie kredytem (0,5 proc. kwoty kredytu miesięcznie) przewyższa wartość odsetek. Zdarzają się jednak również korzystne oferty.
Pozytywnie na tle konkurencji wyróżnia się Alior Bank, gdzie jedynym kosztem, jaki ponosi kredytobiorca, są odsetki. Poza tym klient tego banku nie wnosi oprócz tego żadnych innych opłat.
Zwykle kredytobiorcy liczą jednak na to, że składając wniosek w swoim banku, otrzymają atrakcyjniejszą ofertę. I teoretycznie większość banków swoim „starym” klientom udzieli tańszego kredytu niż osobie, z którą dopiero rozpoczyna współpracę. Niestety obniżki są bardzo niewielkie.
Z wyliczeń Expandera wynika, że dla „starych” klientów są na tyle nieznaczne, że tylko tym, którzy mają konta w BZ WBK, Kredyt Banku i Banku Millennium, nie opłaca się wnioskować o kredyt w innym banku. W pozostałych przypadkach oferta banków dla swoich klientów jest gorsza od np. oferty BZ WBK skierowanej do „nowych” kredytobiorców. Cetelem i Lukas Bank mogą dać lepsze warunki klientowi, ale tylko pod warunkiem, że to przedstawiciel banku sam zadzwoni do obecnego klienta i zaproponuje mu kredyt.
Tomasz Dominiak
Współpraca Wojciech Taras