„Zdaniem Małgorzaty Pawlak, dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Poznaniu, niektórzy bezrobotni nie ubiegają się o pomoc, bo nie spełniają tzw. kryterium mieszkaniowego. Wsparcie nie może być przyznane, jeśli w dniu złożenia wniosku bezrobotny lub jego małżonek jest właścicielem innego lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego.”, czytamy w gazecie.
„O pomoc nie mogą ubiegać się także małżonkowie, gdy są najemcami innego lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego. – Wielu bezrobotnych ma już własne mieszkanie albo je wynajmuje – mówi Małgorzata Pawlak, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Poznaniu.”, czytamy dalej.
„Zdarza się, że bezrobotny nie otrzymuje wsparcia, mimo że spełnia kryterium mieszkaniowe. Będzie tak wtedy, gdy jego kredyt jest przeznaczony na inny cel oprócz mieszkaniowego, na przykład także na modernizację mieszkania, czy domu w stanie surowym. Banki w oświadczeniu dla urzędu pracy wskazują 12 rat kredytu. – Podając łącznie cel konsumpcyjny czy modernizacyjny. A ustawa mówi, że pomoc należy się tylko na cel mieszkaniowy – mówi Małgorzata Piskorska kierownik Działu Rynku Pracy w Urzędzie Pracy w Zielonej Górze. Dodaje, że bezrobotni domagają się, aby urząd pracy zmusił bank do wyszczególnia rat na mieszkanie i rat modernizacyjnych. – Banki jednak nie chcą tego robić – mówi Małgorzata Piskorska.”, pisze dziennik.
Zasady funkcjonowania nowego programu reguluje ustawa o pomocy państwa w spłacie kredytów mieszkaniowych dla osób bezrobotnych. Pomoc w spłacie kredytów hipotecznych udzielana jest osobom, które utraciły pracę po 1 lipca 2008 r. i zarejestrowały się w Urzędzie Pracy jako osoby bezrobotne. W celu skorzystania z rządowej pomocy muszą one uzyskać w swoim banku kredytującym zaświadczenie o wysokości kredytu i harmonogramie spłat. Następnie wraz z dokumentem z banku składają wniosek o udzielenie pomocy w regionalnym Urzędzie Pracy. Po podjęciu pozytywnej decyzji na temat przyznania pomocy osobie bezrobotnej, starosta przekazuje informację do realizacji Bankowi Gospodarstwa Krajowego. Bank w terminach określonych w decyzji starosty dokonuje wypłat rat pomocy na rachunek wskazany przez instytucję kredytującą informując jednocześnie osobę, która korzysta z pomocy o zrealizowanej płatności. Zwrot pomocy następuje po dwuletnim okresie karencji i będzie się odbywał w formie nieoprocentowanych rat spłacanych w ciągu kolejnych ośmiu lat na rachunek Urzędu Pracy, bez udziału BGK.
Więcej na ten temat w „Dzienniku Gazeta Prawna” w artykule Pawła Jakubczaka pt. „Bezrobotni nie są zainteresowani pomocą w spłacie kredytu”.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, BGK
WB
Komentarz Głównego Ekonomisty Bankier.pl, dr. Bogusława Półtoraka:
Wyczekiwany program dopłat do spłaty kredytów mieszkaniowych dla osób tracących pracę, jak chyba już niemal każdy pomysł polityków dotyczących wspierania budownictwa, nie cieszy się popularnością. Jak na razie zaledwie kilka osób miało szansę z niego skorzystać. Szeroko omawiany w mediach program, który jest realizowany przez urzędy pracy na niewiele przydaje się i co gorsze na niewiele się przyda w przyszłości kredytobiorcom. Jedno jest pewne, że za wielomilionowe koszty tego programu zapłacą podatnicy. Przypomnijmy państwo ma dać 1200 zł przez rok na spłatę kredytu, ale później będzie się domagać spłaty tej pożyczki. Czy to dobre rozwiązanie? Z klasycznym ubezpieczeniem nie ma nic wspólnego, bo tam zdarzenie losowe powoduje bezwarunkową wypłatę. Rozpatrując hipotetyczną sytuację utraty pracy przez kredytobiorcę Kowalskiego, ten po zarejestrowaniu w Urzędzie Pracy otrzyma pomoc. W trakcie tego roku oczywiście szuka pracy, ale wiadomo – jest mizeria na rynku pracy, więc nowa praca i wynagrodzenie ledwo wystarcza na podjęcie samodzielnej spłaty kredytu, a po okresie karencji (2 lata) dochodzi spłata pożyczki (max. 8 lat). Jego równowaga finansowa znów może być zachwiana w ten sposób droższym kredytem. Większość kredytobiorców próbuje więc samodzielnie sobie radzić, ewentualnie korzystać z pomocy rodziny. Pomoc państwa w przyjętej postaci jest po prostu nieefektywna, a kredytobiorcy jak zawsze wolą liczyć na siebie.