Prywatne kliniki – od dentystycznych do chirurgii plastycznej coraz odważniej wchodzą we współpracę z bankami. Choć nowe uzębienie, albo nawet większy biust jako choinkowy prezent nad Wisłą wydają się jeszcze egzotyczne, banki (i kliniki) już mają świąteczną promocję – kredyt nieoprocentowany.
Jeżeli marzeniem twojej partnerki jest ładny uśmiech, pełne uzębienie, likwidacja zmarszczek czy powiększenie biustu w tym roku możesz jej to spokojnie sprezentować na gwiazdkę. Polskie banki zaangażowały się w kredytowanie zabiegów upiększających – pozwalając na wydatek nawet 50 tys. złotych. A z okazji świąt Bożego Narodzenia w specjalnej promocji gabinety dopłacają do zabiegów i dogadują się z bankami, które oferują kredyty nieoprocentowane.
Ten kłopotliwy prezent – wszak „bilet” na operację plastyczną, czy prostowanie zębów jest aż nazbyt wyraźnym sygnałem wysłanym partnerce, że nie do końca wszystko z nią w porządku – może być łatwo wyceniony. Nawet bez obecności przyszłego pacjenta, czyli de facto zupełnie zaocznie. I tak zdjęcie rentgenowskie uzębienia i odbudowanie braków bez względu na ich ilość (w granicach rozsądku oczywiście) to koszt około 24 tysięcy złotych. Całość zajmuje profesjonalistom mniej więcej dobę. Nieco więcej czasu potrzeba na korektę biustu. Choć i tu orientacyjna cena da się ustalić na podstawie zdjęć – jeśli oczywiście uda się je podstępem zrobić partnerce. W końcu ideą gwiazdkowych prezentów jest przyjemne zaskoczenie – o ile przyjemna może być wiedza, że partner chciałby nas trochę poprawić.
Banki również przychylnym okiem spoglądają na tego typu kredyty konsumenckie. Jeśli to prezent to jest niemal pewne, że kredyt zostanie spłacony. Możliwie starannie i dyskretnie. W końcu obdarowany nie powinien wiedzieć, ile prezenty kosztowały Świętego Mikołaja.
Moda na takie prezenty nadchodzi do Polski ze Stanów Zjednoczonych po triumfalnym pochodzie przez Europę Zachodnią – to właśnie tam jest moda na wkładanie do eleganckich pudełek karnetów do klinik kosmetycznych, chirurgicznych czy dentystycznych.
Właściciele polskich prywatnych klinik są przekonani, że również tutaj się przyjmie. Dlaczego? Troszkę z powodu braku choinkowej inwencji Polaków. Jak tłumaczą pod choinką znajdujemy często rzeczy albo zbyt praktyczne, albo takie, których wolelibyśmy nie widzieć wcale. Co innego zabieg upiększający, który dla przeciętnie zarabiającego Polaka jest poza zasięgiem, skoro nawet w skrajnych przypadkach trudno jest namówić NFZ na finansowanie tego typu medycyny.
Bankowo – kliniczne promocje w stylu „Uśmiech w prezencie” z pewnością przecierają nowy szlak dla bankowych strategów. Zainteresowanie takimi zabiegami może się okazać złotą żyłą na najbliższe lata. Kredytowanie leczenia i poprawiania wizerunku niemal na pewno znajdzie swoich odbiorców – zwłaszcza wśród tych klientów, którzy w związku z pogorszeniem się sytuacji gospodarczej w Polsce dużo ostrożniej podchodzą do kredytów i kart kredytowych. Nie ulega wątpliwości, że na tworzącym się dopiero rynku w przyszłości pierwsze skrzypce będą odgrywały te banki, które będą na nim przecierać szlaki.
Źródło: Gazeta Bankowa