Dokładnie nie wiadomo, ile wynosi wartość wszystkich wierzytelności krążących w polskiej gospodarce, ale biorąc pod uwagę olbrzymią popularność kredytu kupieckiego znawcy przedmiotu określający rozmiary tego zjawiska nie wahają się wymienić kwoty nawet 200 mld zł.
Nieuchronne zmiany
Sektor windykacyjny jest najszybciej rozwijającą się branżą całego polskiego rynku finansowego. Boom rozpoczął się na początku 2000 roku, gdy kilka firm windykacyjnych zyskało miano prawdziwych rekinów rynku. Rozrost tych firm i wyraźna perspektywa rozwoju zainteresowały fundusze venture capital i private equity, które zainwestowały w firmy windykacyjne na przestrzeni ostatnich lat 70-90 mln euro. Tak duży impuls finansowy, a także napływ do Polski renomowanych przedsiębiorstw zagranicznych, również dysponujących znacznym kapitałem, spowodował ten szybki rozwój rynku, określający większe możliwości obrotu i windykacji wierzytelności.
Możliwość wspólnego tworzenia funduszy sekurytyzacyjnych przez największe firmy windykacyjne i TFI daje szanse pozyskania znaczących środków na zakupy wierzytelności bankowych i jeszcze szybszy rozwój rynku.
Jest to jakby ukoronowanie zmian, jakie następowały na rynku obrotu wierzytelnościami w ciągu ostatnich trzech, czterech lat. W zasadzie zniknęły zupełnie kompensaty, zdecydowanie zmniejszyła się liczba i wartość dużych wierzytelności wystawianych na sprzedaż wskutek aktywności przedsiębiorców, którzy oferują do sprzedaży wyłącznie wierzytelności o bardzo wysokim ryzyku niewypłacalności dłużnika. Zdecydowanie wzrosło zainteresowanie usługami windykacji wierzytelności obejmujących drobne długi konsumenckie.
Specjalizacja daje efekty
Zmienia się również sama struktura rynku. Minął okres, kiedy ściąganie długów traktowane było wprawdzie jako niezwykle intratny interes, ale taki którym może zajmować się każdy rzutki przedsiębiorca, zwłaszcza zatrudniający egzekutorów-ochroniarzy. Dziś wymuszenia podczas egzekwowania długów także się jeszcze zdarzają, ale to jednostkowe przypadki. Normą na rynku stają się wyspecjalizowane przedsiębiorstwa, dysponujące nowoczesnym zapleczem technicznym i informatycznym, zatrudniające specjalistów z różnych dziedzin. Wymaga to dużych nakładów finansowych, którym nie jest w stanie sprostać cała masa firm, dotychczas jakoś sobie radzących na rynku. Jeśli przed trzema laty na polskim rynku wierzytelności funkcjonowało prawie 800 firm, to obecnie została mniej więcej co czwarta, a ich liczba nadal topnieje z miesiąca na miesiąc.
Wzrost aktywów
Sytuacja na rynku windykacyjnym zaczyna się coraz bardziej krystalizować. Największe firmy windykacyjne w swych programach inwestycyjnych jako jeden z priorytetów mają zapisane przejmowanie mniejszych podmiotów. Od ponad roku toczą się rozmowy ze spółkami, które mogą zostać przejęte przez większych graczy.
Procesy te są podyktowane głównie przez inwestorów, postrzegających akwizycję jako szybką metodę powiększenia aktywów swoich spółek, zwiększenia ich przychodów oraz źródło efektów synergii, których należy oczekiwać nawet w przejęciach średnich spółek. Szukają więc spółek posiadających dobrych klientów, oferujących pewne specyficzne i komplementarne produkty czy usługi, dysponujących świetnie wykształconymi i bardzo doświadczonymi pracownikami.
Mimo powszechnych opinii, że fuzje największych graczy miałyby wielki sens ekonomiczny i najbardziej wstrząsnęłyby rynkiem, obecnie nie słyszy się o możliwej szybkiej finalizacji rozmów dotyczących tej kwestii.
Od windykacji do faktoringu
Najobszerniejszą ofertą dysponuje windykacja należności, zwłaszcza we wspomnianej już sferze długów konsumenckich. A przecież do końca lat dziewięćdziesiątych nasz rynek ignorował tego rodzaju długi, zajmując się jedynie wierzytelnościami przemysłowymi. To widoczna miara postępu i dojrzałości polskiego rynku. W dodatku – kierunek perspektywiczny.
Analitycy zwracają uwagę, że statystyczny polski konsument jest kilkunastokrotnie mniej zadłużony w bankach niż jego odpowiednik w rozwiniętych krajach europejskich, nie wspominając już o rynku amerykańskim. Innymi słowy, istnieje duże prawdopodobieństwo – co zresztą potwierdza praktyka ostatnich miesięcy – że zacznie się bardziej zadłużać, a to oznaczać może dynamiczny przyrost złych kredytów, które można będzie windykować.
Na razie jednak największymi obrotami gotówkowymi na rynku wierzytelności mogą poszczycić się firmy faktoringowe. W tym roku – jeśli liczyć wszystkie zaangażowane w taką działalność podmioty – obroty powinny przekroczyć poziom 23 mld zł. Ta część rynku jest zdominowana przez kilka największych firm, ściśle kapitałowo powiązanych z bankami. Uzyskanie finansowania od tych przedsiębiorstw wymaga kooperowania z odbiorcami terminowo spłacającymi swoje zobowiązania. Jest to łatwiejsze niż zdobycie kredytu w bankach. Ale wielu drobnych przedsiębiorców nie spełnia tych kryteriów – do ich obsługi angażuje się coraz więcej firm wywodzących się z obrotu wierzytelnościami, które są skłonne obsługiwać nawet taki biznes, który nie ma pełnej i stałej zdolności kredytowej. I to jest kolejna szansa rozwoju rynku.