Sektor ochrony zdrowia jest trzecim najważniejszym na europejskim rynku akcji. Kapitalizacja spółek wchodzących w skład indeksu DJ SToxx Health Care przekracza 500 mld euro. Od końca 1991 r. spółki z tej branży dawały zarobić przeciętnie 7,5% rocznie.
Pod tym względem lepiej wypadają jedynie przedsiębiorstwa związane z rynkiem surowców oraz chemiczne. Dla porównania walory firm działających na rynku nieruchomości przyniosły w tym czasie jedynie 0,7% zysku rocznie. Swoją atrakcyjność spółki z sektora ochrony zdrowia potwierdziły także w trudnych czasach. Podczas gdy w 2008 r. nie trudno było znaleźć branże, z których akcje traciły po połowę, to firmy z sektora ochrony zdrowia straciły w tym fatalnym dla rynków akcji roku niecałe 18%. To dobre potwierdzenie jednej z ważniejszych cech tego rodzaju spółek – stabilności. Chodzi tu zarówno o same efekty działalności, jak również notowania giełdowe. Pod względem zmienności kursów nieznacznie lepiej wypada jedynie branża telekomunikacyjna. Zmienność notowań jest natomiast główną miarą ryzyka inwestycyjnego.
Atrakcyjne wyceny akcji
Okazuje się, że za te atrakcyjne parametry akcji firm z branży ochrony zdrowia trzeba obecnie zapłacić niezbyt dużo. Mamy jedynie kilka sektorów, z których walory są bardziej atrakcyjnie wyceniane. Przy prognozowanych na przyszłość wynikach finansowych wskaźnik cena/zysk dla nich nieznacznie przekracza 10. To oznacza, że gdybyśmy dziś nabyli całą spółkę i przez najbliższe 10 lat wypracowywałaby ona takie zyski, jak teraz, to cała inwestycja by się nam w takim czasie zwróciła. Silną stroną firm z sektora ochrony zdrowia jest wysoki wskaźnik stopy dywidendy, odzwierciedlający relację dywidendy do kursu giełdowego. Sięga 2,75%. Najważniejsi gracze w branży ochrony zdrowia na Starym Kontynencie, notowani na giełdach, to szwajcarskie Novartis i Roche, brytyjski GlaxoSmithkline oraz AstraZeneca oraz francuski Sanofi-Aventis. Wszystkie firmy są bardzo dobrze znane każdemu Polakowi z zakupów w aptekach.
Defensywa może popłacić
Ze względu na stabilność firm z sektora ochrony zdrowia zaliczane są one do inwestycji defensywnych, czyli takich, które wybiera się szczególnie w okresach podwyższonej niepewności o to, co przyniesie przyszłość. Mimo korzystnych nastrojów na rynkach finansowych i trwającego ożywienia gospodarczego, zagrożeń na przyszłość nie brakuje. Została nawet ukuta teoria New Normal, oznaczająca, że globalną gospodarkę, a szczególnie państwa rozwinięte, czeka okres wzrostu gospodarczego w tempie poniżej tego, do jakiego przyzwyczailiśmy się przez ostatnie dwie dekady. Część ekonomistów ostrzega, że taki stan rzeczy może trwać nawet dekadę lub dłużej. Musiałoby się to niekorzystnie odbić na postrzeganiu spółek cyklicznych, a pozytywnie wpłynąć na zainteresowanie walorami firm defensywnych, takich jak te z sektora ochrony zdrowia.
Wśród najważniejszych czynników przemawiających za takim scenariuszem wymienia się wysokie zadłużenie Amerykanów, które negatywnie wpływa na możliwości wzrostu konsumpcji. Ta zaś napędza gospodarkę USA i rzutuje na globalną koniunkturę. Stany Zjednoczone weszły w ostatnią recesję z 1,7-proc. stopą oszczędności Amerykanów. Jednocześnie zadłużenie gospodarstw domowych sięgało 136% dochodów rozporządzalnych, czyli takich, które można przeznaczyć na konsumpcję (po zapłaceniu czynszów, opłat za użytkowanie mieszkania, rat kredytowych i innych kosztów „obowiązkowych”). W latach 1960-1990 stopa oszczędności sięgała 8,9%. Wydatki konsumpcyjne stanowiły 63% PKB, a nie przeszło 70%, jak obecnie. Relacja zadłużenia gospodarstw domowych do dochodów rozporządzalnych obniżyła się dziś do 128%. Ten proces powinien być kontynuowany, przynajmniej do poziomu 120% PKB.
Obawy budzi nierównowaga w wymianie handlowej na świecie oraz na rynkach finansowych. Chodzi tu przede wszystkim o politykę Chin utrzymujących zaniżony kurs własnej waluty, dający przewagę w wymianie handlowej. Wskazuje się na ryzyka związane z zaostrzeniem regulacji rynków finansowych i gospodarki przez rządy po ostatnim kryzysie, a także straty kapitałów w systemie finansowym, ograniczające możliwość ekspansji kredytowej. To może negatywnie oddziaływać na działalność przedsiębiorstw.
Istotna jest również możliwość zwiększenia się awersji do ryzyka inwestorów w wyniku strat, jakie ponieśli podczas ostatniego kryzysu, ale również zbliżania się do wieku emerytalnego i związanej z tym konieczności zakończenia bardziej ryzykownych inwestycji. Coraz częściej słychać głosy o końcu 30-leniej hossy na rynku obligacji skarbowych, która przyczyniała się do wzrostu zamożności społeczeństw w państwach rozwiniętych. Nie brakuje opinii, że nie do powtórzenia są stopy zwrotu z akcji, jakie notowano w ostatnich 20-30 latach. Problemem są wysokie deficyty budżetowe, a w USA rosnące koszty funkcjonowania systemu ochrony zdrowia. Tylko w Stanach Zjednoczonych deficyt budżetowy w 2009 r. wynosił 1,4 bln USD. Podobny będzie w tym roku. Szybkie tempo zadłużania się państw będzie ciążyło na tempie odradzania się gospodarek.
Tendencje sprzyjają branży
Wśród najważniejszych czynników sprzyjających rozwojowi tej branży wymienia się starzenie się społeczeństw, zwłaszcza w państwach rozwiniętych. Jednocześnie postępy medycyny wydłużają czas życia człowieka, nawet nieuleczalnie chorego. Dla zdrowia niekorzystne są nawyki żywieniowe współczesnego człowieka. Na możliwości medycyny natomiast wpływają postęp technologiczny oraz spersonalizowane leczenie.
We wszystkich państwach europejskich od 1980 r. znacząco podniosła się oczekiwania długość życia. W niektórych państwach przekracza już 80 lat. Na świecie przez blisko dwie ostatnie dekady podniosła się o 4 lata, do 71 lat (dane z 2007 r.). Warto zauważyć, że o ile oczekiwana długość życia osoby w wieku 65 lat w początkach lat 80. nie przekraczała w Unii Europejskiej w obecnym składzie 16 lat, to teraz jest to już 3 lata więcej. Znacząco w tym czasie zmniejszyła się śmiertelność noworodków. Ten czynnik traktuje się jako miernik rozwoju medycyny. W UE na początku lat 80. przypadków śmierci noworodków było ponad 14 na 1000 urodzeń. Obecnie jest to około 5.
W Unii Europejskiej w 77% powodem śmierci są nieuleczalne choroby takie, jak rak, czy choroby serca. Ponad połowa populacji ma nadwagę. Niekorzystnie na zdrowie wpływają spożycie alkoholu oraz palenie papierosów. Z tego ostatniego powodu umiera i choruje co roku w UE 650 tys. ludzi. Są państwa, gdzie blisko połowa mężczyzn pali.
Nic dziwnego, że w takich warunkach zwiększają się wydatki na zdrowie. Według danych WHO w 2000 r. wynosiły 5,7% PKB, a w 2006 r. 6,2%. Udział wydatków rządowych w tych wydatkach podniósł się w tym okresie z niecałych 57% do blisko 63%. Jednocześnie zwiększył się udział wydatków na zdrowie w wydatkach rządowych. W 2000 r. wynosił 9,7%, 6 lat później 10,7%.
To wszystko przekłada się na konkretne kwoty. W 2000 r. wydatki na zdrowie wynosiły 98 USD na osobę, w 2006 r. było to już 211 USD (trzeba tu jednak pamiętać o wpływie spadku wartości dolara na taką statystykę, ale nawet posługując się nie średnim kursem amerykańskiej waluty, a siła nabywczą widać znaczący wzrost z 282 USD do 377 USD). Niezauważana przez rynek branża farmaceutyczna jest dobrym tematem inwestycyjnym. Próbą wykorzystania wyżej opisanych tendencji i przekucie ich na realny zysk może być produkt Top Medica pozwalający zarabiać na wzrostach akcji spółek właśnie z sektora farmaceutycznego.
Co więcej uchwalona niedawno przez Kongres Stanów Zjednoczonych reforma zdrowotna przyniesie w perspektywie najbliższych lat wymierne pozytywne skutki dla całego sektora opieki zdrowotnej. Taki wniosek potwierdzany jest przez bardzo dobre zachowanie się kursów akcji spółek z nim związanych zarówno w trakcie dyskusji nad ustawą, jak i po jej uchwaleniu. Głównym źródłem związanych z reformą dodatkowych przychodów dla spółek farmaceutycznych jest wzrost liczby osób objętych ubezpieczeniem. Odsetek osób nieobjętych żadnym ubezpieczeniem w USA zmniejszy się do 2020 roku z 16% do 6%. Na lepsze wyniki producentów leków przełoży się to na dwa sposoby. Po pierwsze wzrośnie zapotrzebowanie na leki wykorzystywane w terapii refundowanej – wydatki na zdrowie będą rosły w tempie 20% wyższym niż przed reformą. Po drugie, ze względu na to, że ludzie częściej będą chodzić do lekarza, częściej będą sięgać po leki nierefundowane, na które wymagane jest wystawienie recepty.
Źródło: Wealth Solutions