Polska branża leasingowa rośnie jak na drożdżach dzięki dobrej koniunkturze gospodarczej, która napędza rozwój firm. Przedsiębiorstwa chętnie finansują leasingiem zakup samochodów, sprzętu budowlanego, maszyn produkcyjnych, a nawet nieruchomości. Jednak w tej beczce miodu jest też łyżka dziegciu. Według najnowszych danych Krajowego Rejestru Długów klienci są winni firmom leasingowym prawie 405 mln zł.
Wzrost gospodarczy sprzyja zarówno korporacjom, jak i małym i średnim firmom. Niezależnie od wielkości korzystają one z leasingu, dzięki czemu nie muszą jednorazowo przeznaczać dużych środków na zakup floty czy specjalistycznych maszyn. Dane Związku Polskiego Leasingu wskazują, że w 2018 r. wartość umów obsługiwanych przez branżę leasingową wyniosła 146,6 mld zł. Oznacza to wzrost o 22,8 proc. w stosunku do poprzedniego roku. Firmy leasingowe sfinalizowały w ub.r. transakcje o łącznej wartości 82,6 mld zł. Dynamika inwestycji finansowanych leasingiem i pożyczką, wynosząca 21,8 proc. w stosunku do poprzedniego roku, była najwyższa od 11 lat. Branża zawdzięcza to głównie rekordowemu finansowaniu pojazdów osobowych i dostawczych do 3,5 tony (48,4 proc. udział w rynku), maszyn i urządzeń (26,3 proc.) i ciężarówek (23,7 proc.).
Wirtualny dług i realny leasing
Niestety wzrost rynku ma odzwierciedlenie w bazie danych KRD. Większa liczba transakcji to większe ryzyko problemów ze spłatą rat przez klientów. Jeszcze w 2016 r. ich zaległości wynosiły niespełna 305,2 mln zł. Obecnie zwiększyły się do 404,8 mln zł. Podobnie wygląda sytuacja, jeśli weźmiemy pod uwagę liczbę dłużników. Trzy lata temu było ich 5740, a dziś – 7262.
– Z perspektywy współpracy z firmami leasingowymi widzimy, jak ważne jest „odblokowanie” dłużnika i pomoc w spłacie. Ostatecznym rozwiązaniem, gdy nie ma szans na spłatę rat, jest odebranie leasingowanego auta czy urządzenia. Z tego względu windykacja firm, które zalegają ze spłatą rat, znacząco różni się od odzyskiwania należności z faktur. W przeciwieństwie do „wirtualnych” pieniędzy na fakturze mamy tu realny przedmiot leasingu: samochód, sprzęt budowlany, maszynę produkcyjną czy serwer, z których przedsiębiorca korzysta na co dzień. Bez nich jego biznes mocno się zachwieje lub wręcz uniemożliwi prowadzenie działalności – wyjaśnia Jakub Kostecki, prezes Zarządu firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso.
Ta namacalność przedmiotu i jednocześnie dotkliwość sankcji, jaką będzie utrata ciężarówki bądź maszyny działa na przedsiębiorców mobilizująco i skłania do spłaty zadłużenia u leasingodawcy.
Monitoring prześwietla klienta
– Umowy leasingowe są zawierane na kilka lat, a kłopoty ze spłatą rat mogą pojawić się na różnych etapach jej trwania. Dlatego coraz więcej firm leasingowych nie tylko sprawdza klientów przed zawarciem umowy, ale także monitoruje ich kondycję finansową w KRD także w jej trakcie. To dobre podejście, ponieważ pozwala na bieżąco reagować na symptomy świadczące o problemach klienta. Wtedy można jeszcze zareagować – zauważa Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Priorytetem dla firm leasingowych jest bowiem przywrócenie płynności płatniczej klienta, a odebranie przedmiotu leasingu to ostateczność. Zabezpieczenie auta lub maszyny jest pracochłonne i kosztowne – trzeba je przemieścić i umieścić na strzeżonym parkingu lub w dozorowanej hali.
Jeśli jednak nie uda się dojść do porozumienia z dłużnikiem, leasingodawca wypowiada umowę z klientem i zleca windykację należności profesjonalnej firmie. Ta z kolei przejmuje samochód bądź sprzęt i przekazuje go właścicielowi, czyli firmie udzielającej leasingu. To jednak radykalny krok.
Transport i budownictwo płaci najmniej
Do sukcesu branży leasingowej najbardziej przyczyniła się kategoria aut osobowych i dostawczych do 3,5 tony. W minionym roku wartość sfinansowanych umów w tym segmencie wyniosła prawie 40 miliardów złotych, czyli o ponad 30 procent więcej niż rok wcześniej. Odbija się to, niczym w lustrze, w bazie danych Krajowego Rejestru Długów. To właśnie firmy transportowe, które dysponują nie tylko TIR-ami, ale także samochodami dostawczymi, mają największe zaległości wobec leasingodawców. Są im winne 112,4 mln zł. Kolejny największy dłużnik to handel, który ma do oddania 90,5 mln zł – w tym przypadku źródłem problemów jest rozbudowana flota samochodowa. Mniejszym dłużnikiem jest przemysł przetwórczy z kwotą 52,1 mln zł, a także budownictwo z 30 mln zł zobowiązań.
Przyczyny niepłacenia za raty leasingowe są różne – od zwykłej nieuczciwości po problemy finansowe. Ta druga sytuacja dotyczy zwłaszcza branży budowlanej, gdzie kłopoty jednego przedsiębiorstwa rozlewają się na wszystkie firmy zaangażowane w budowę.
Statystyczny dłużnik ma do oddania firmom leasingowym 55 748 zł. Najwięcej zaległości mają jednoosobowe działalności gospodarcze – blisko 202 mln zł, nieco mniej spółki z ograniczoną odpowiedzialnością – 127,4 mln zł. W KRD figuruje 4535 tych pierwszych podmiotów, a drugich 1933. Najwięcej długów wobec firm leasingowych jest w miejscowościach poniżej 5 000 mieszkańców, gdzie nie spłacono 101,3 mln zł. Jest to związane z tym, że wielu mieszkańców prowadzi tam jednoosobową działalność gospodarczą, co pokrywa się z danymi KRD o największym zadłużeniu tych podmiotów. Niemały udział w zaległościach mają także firmy zarejestrowane w miastach powyżej 300 000 mieszkańców, których konto obciąża 98 mln zł.
Rekordową sumę do spłaty ma spółka z ograniczoną odpowiedzialnością z powiatu kartuskiego na Pomorzu, która ma 10,6 mln zł rat leasingowych. Jeśli popatrzeć na zadłużenie przez pryzmat regionów, to najmniej solidne jest województwo mazowieckie – przedsiębiorcy mają tam do oddania 77 mln zł. Drugie jest województwo śląskie z sumą 54 mln zł, a niechlubne podium zamyka Dolny Śląsk z 34 mln zł.
Obecnie leasingodawcy dyscyplinują przedsiębiorców najczęściej już po dwóch niezapłaconych ratach, informując ich, że zostaną dopisani do KRD. Do rejestru trafiają ci dłużnicy leasingowi, których sytuacja finansowa nie daje nadziei, że uda im się wyjść z tarapatów finansowych, a jedynym wyjściem będzie odebranie leasingowanego auta bądź maszyny, po których zostaną jeszcze długi do spłacenia. 405 mln zł zaległości widniejących w KRD to suma „wypracowana” przez takie firmy. Faktyczna skala zadłużenia jest bowiem znacznie większa.