Zmiany na szczycie BRE Banku doprowadziły do sporych zmian jeśli chodzi o podejście do MultiBanku. Coraz bardziej widać tendencję do zacieśniania współpracy, przez co samo BRE może zyskać w końcu „własną” część detaliczną (do tej pory taką funkcję pełnił w zasadzie private banking) oraz znacząco szerszą sieć dystrybucji dla klientów z segmentu MSP. Z drugiej strony „koliber” ma szansę na sprzedaż krzyżową do bardzo perspektywicznej grupy klientów. To również najważniejsze – wykorzystanie już istniejącej infrastruktury i zasobów.
Zmiana nastawienia do MultiBanku to stosunkowo nowa rzecz w strategii BRE Banku. Do tej pory Multi działał niejako samodzielnie, a do tego był tym gorszym bratem mBanku, co owocowało późniejszymi wdrożeniami poszczególnych produktów i rozwiązań, a także brakiem własnych, autorskich pomysłów. Można było odnieść (słuszne poniekąd) wrażenie, że cała para idzie w mBank. Nowy szef detalu, zwłaszcza po odejściu ojca sukcesu tej części bankowości BRE, zmienił dotychczasowe podejście, uwalniając MultiBank z krępujących go więzów. Na całe szczęście nie sprawdziły się przepowiednie o marginalizacji mBanku, ale też instytucja ta straciła swoją dotychczasową pozycje w walce o ograniczone zasoby wewnętrzne. Można też powiedzieć, że kryzys w końcu też wykrystalizował różnicę pomiędzy tymi dwoma bankami. Coraz bardziej widać, że MultiBank znajduje sporo wspólnych pół współpracy z BRE Bankiem. W tym samym czasie mBank dalej pozostaje instytucją masową.
Współpraca MultiBanku z dużym BRE wydaje się być sensowna. Bank wykorzystuje proste synergie, które aż prosiło się, żeby w końcu zaczęły funkcjonować. Trudno było wręcz znaleźć rozsądne wytłumaczenie, czemu tak to wszystko długo trwało. Oczywiście – zasoby, środki. Ale może też priorytety. Prawdopodobnie Przemysław Gdański, szef części korporacyjnej patrzy na te rzeczy zupełnie inaczej niż jego poprzednicy. Co ważniejsze jednak, znajduje wspólny język z wiceprezesem Mastalerzem i Cezarym Kocikiem. Chociaż czuć, że sam MultiBank nie jest chyba do końca pewien, jak te zmiany przyjmie rynek. Mimo, że nie można im odmówić biznesowej logiki.
A co zmieniono? Najważniejsza rzecz – poszerzenie oferty obrotu gotówkowego klientów korporacyjnych o sieć MultiBanku. Mała rzecz, a cieszy. Chociaż sam BRE Bank ma sporo oddziałów i biur korporacyjnych, to jednak pod tym względem odstaje pod tym względem od każdego banku uniwersalnego. Efekty już widać, bo z tego co wiemy, nowa możliwość cieszy się ogromnym wzięciem wśród klientów. Często chociażby ze względu na bliższą odległość lub konkretną lokalizację placówki. Klienci mogą teraz dokonać m.in: wpłaty gotówkowej otwartej, kupić waluty na rachunek, zrobić wypłatę gotówkową otwartą, sprzedać waluty z rachunku zrobić wpłatę gotówkową zamkniętą lub wypłatę gotówkową zamkniętą. Do tego wprowadzono możliwość korzystania z wpłatomatów MultiBanku i mBanku dla klientów Visa BRE Business bez podpisywania dodatkowych umów.
Chociaż teoretycznie nie jest to duża zmiana, to jednak jest to ogromny krok w stosunku do dotychczasowej strategii. MultiBank może teraz zacząć pozyskiwać zupełnie nowy rodzaj klienta. Okazuje się też, że dość dobrze zaczyna iść otwieranie kont dla spółek kapitałowych. Na 90 tysięcy MultiBank obsługuje już ich blisko 1 tysiąc. Nie jest tak całkiem źle patrząc na ograniczenia, jakie ten bank przyjął przy ich zakładaniu. Już nawet po tym tysiącu widać jednak, że po prostu takiej oferty brakowało. Zamyka to niejako obieg całego obrotu gospodarczego, a w przyszłości pozwoli na transfer pewnych rozwiązań do Multi, co może koniec końców zakończyć się swoistym wchłonięciem MultiBanku przez BRE. To w końcu jedyna z ostatnich instytucji, która ma sporo różnych marek. Przyjęło się jednak, że ING, PKO BP, Pekao SA, etc – to marka zarówno dla korporacji jak i dla detalu. Inwestując w detal inwestuje się w korporację i odwrotnie. W BRE Banku mamy inaczej. Oczywiście bliższa współpraca niekoniecznie musi oznaczać likwidację marki MultiBanku. Jest jednak wiele sposobów, żeby zaakcentować bliską współpracę – z całą pewnością bardziej niż ma to miejsce obecnie. Może to powód, dlaczego sam MultiBank jakoś tak nie wie jak podejść do tych zmian. Tutaj połączenie wpłatomatów z mBankiem (a to przecież mBank jest bardziej rozpoznawalny), teraz podobna rzecz z BRE Bankiem… Tak – to w obecnej konfiguracji może dziwić. Ale z punktu widzenia zarządzających nie ma najmniejszego powodu, żeby istniejącej infrastruktury nie wykorzystać w całym banku, podobnie jak nie wykorzystać detalu do dystrybucji produktów grupy – dla przedsiębiorców chodzi tu chociażby o leasing czy faktoring. Potencjał jest ogromny. Pomaga kryzys, bo bank nie może już tak ekspansywnie rozrastać się na zewnątrz. Teraz przyszedł czas na porządkowanie ogródka, ale też szukanie najprostszych jak się okazuje sposobów na zarobek.
Co dalej? Trudno powiedzieć. Obsługi gotówkowej nie da się łatwo wyeliminować i jest to usługa nie wymagająca jakiejś większej specjalizacji i know-how. Stąd łatwo ją było wprowadzić do MultiBanku, bo to właściwie rozszerzenie obsługi o nowych klientów. Podobnie jak z wpłatomatami. Codzienną obsługę, na przykład przelewy – obecnie robi się najczęściej przez internet – a tutaj rozwijana jest platforma iBRE. Tutaj zatem ta współpraca raczej nie będzie się rozwijała. Z całą pewnością można jednak jeszcze gdzieś znaleźć wspólny mianownik i zacieśnić współpracę, tworząc z MultiBanku swego rodzaju przedsionek do BRE. Do tej pory to niby obowiązywało, ale naszym zdaniem bardziej w teorii niż praktyce. Czy skończy się tak, że niektóre placówki MultiBanku będą też obsługiwały mniejszych klientów MSP BRE Banku? Pomysł może na ten moment trudny do wyobrażenia, ale w przyszłości? Tak czy inaczej – po ostatnich wynikach widać, że MultiBank nabrał wiatru w żagle i że potrafi zarabiać na tym co robi. A przecież o to tutaj chodzi.
Źródło: PR News