Po bardzo słabej sesji wtorkowej w środę amerykańskie byki mogły próbować udowodnić, że reakcja na wtorkowe wypowiedzi szefa Fed była nieadekwatna do ich treści. Miały (byki) z tym duże trudności, co potwierdzało, że po prostu nastroje na rynku są bardzo złe. Nawet brak istotnych danych makro nie pomógł posiadaczom akcji.
Na godzinę przed końcem sesji została opublikowana Beżowa Księga Fed (raport o stanie gospodarki). Nie było w niej niczego nowego. W większości z 12 dystryktów gospodarka rozwijała się, a w kilku odnotowano spowolnienie. Firmy z trudnością dają sobie radę z przerzuceniem wyższych surowców na konsumentów. Banki obniżają wymagania odnośnie kredytów hipotecznych, ale rynek nieruchomości ma olbrzymie problemy. Trzęsienie ziemi w Japonii zaszkodziło przede wszystkim sektorowi motoryzacyjnemu. Mówi się, że publikacja tego raportu obniżała indeksy, ale to nie jest prawda (o tym na końcu).
Rynek zachowywał się od początku sesji niepewnie. Wyraźnie tracił NASDAQ, ale S&P 500 kręcił się wokół poziomu z wtorku. Zaczął spadać po tym jak Senat odrzucił wniosek o przesunięciu o pół roku przejętej przez Fed zasady ograniczającej zyski wystawców kart kredytowych. Mocno spadały ceny akcji Visa i MasterCard. Publikacja Beżowej Księgi Fed jedynie nieznacznie obniżyła indeksy. W tym momencie S&P 500 dotknął jednak wsparcia z marca tego roku i odskoczył, wracając w okolice wtorkowego zamknięcia. Bykom udało się je znowu obronić (okno hossy z początkiem na 1.279 pkt.). Nie udało się ocalić rynku przed małym spadkiem (na NASDAQ większym), ale wsparcie się umocniło i to jest dla byków pozytyw.
W Warszawie Rada Polityki Pieniężnej podniosła główną stopę procentową do poziomu 4,50 proc, (z 4,25 proc.). Większość analityków oczekiwała, że stopy wzrosną i RPP ich nie zawiodła. Nie powinno się tak stać, bo w obecnej sytuacji uderzenie w gospodarkę jest bez sensu, ale Rada przecież wie swoje. Umiarkowanie pozytywne było tylko to, że, jak zasugerował Marek Belka, szef NBP, Rada zamierza teraz poczekać na efekty swoich działań, czyli podwyżki w lipcu (i zapewne w sierpniu) nie będzie. Być może ta informacja zwiększyła wpływ zewnętrznych czynników, czyli mocnego spadku EUR/USD i indeksów giełdowych. Złoty stracił według znanego już schematu: nieznacznie w stosunku do euro, mocniej do dolara i najmocniej do franka. Układy techniczne jednak się nie zmieniły.
GPW rozpoczęła środową sesję od niewielkiego spadku indeksów, ale po godzinie handlu zaczął się on pogłębiać. Nasz rynek nadal był dużo silniejszy od innych giełd europejskich. Sytuacja wyraźnie pogorszyła się po wystąpieniu Mario Draghi, ale był to ruch chwilowy. W dalszym ciągu WIG20 tracił nieco więcej niż pół procent, a po pobudce w USA (i po szkodliwej dla akcji podwyżce stóp) indeks zaczął nawet pełznąć na północ, ograniczając spadek do 0,4 proc., co w niczym nie zmieniło układu technicznego.
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi