Po czterech sesjach sporych wzrostów, przyszedł czas na uspokojenie nastrojów. Znów zaczęły odżywać obawy związane z europejskim kryzysem, jednak obyło się bez większych konsekwencji.
Pierwsza połowa wtorkowej sesji na warszawskiej giełdzie miała spokojny przebieg. Indeksy na otwarciu zyskiwały po niecałe 0,4 proc. Do południa trwało niezbyt nerwowe przeciąganie liny między bykami i niedźwiedziami. Po pierwszej godzinie handlu WIG20 znalazł się nieznacznie pod kreską i przebywał tam do południa, zniżkując o 0,2 proc. Późniejsze odrabianie strat doprowadziło wskaźnik w okolice 2280 punktów i wzrostu o prawie 0,7 proc. powyżej poniedziałkowego zamknięcia. Ten poziom okazał się dziennym maksimum i sprowokował poważniejszą akcję podaży. W jej wyniku indeks naszych blue chipów stracił prawie 40 punktów.
Początkowo stawka największych spółek była dość wyrównana. Wyróżniały się jedynie zwyżkujące po ponad 4 proc. akcje Getinu i PBG. Od rana natomiast słabo zachowywały się papiery KGHM. Zaczęły od spadku o 1 proc., by po południu powiększyć skalę strat do niemal 3 proc. To efekt zniżkujących o ponad 3,5 proc. notowań kontraktów terminowych na miedź. Później przecena dotknęła także pozostałe spółki surowcowe i banki. Walory Lotosu zniżkowały o 2 proc., po ponad 1 proc. w dół szły papiery Bogdanki, PGNiG, PKN Orlen, BRE, Pekao i PZU.
Indeksy na głównych giełdach europejskich zaczęły dzień od spadków po 0,4-0,6 proc. Poranna próba wzrostu powiodła się jedynie na krótko. Nastroje nie były najlepsze. Wskaźnik we Frankfurcie trzykrotnie musiał bronić się przed spadkiem poniżej 1 proc. w porównaniu do poniedziałkowego zamknięcia. Podobnie było w przypadku paryskiego CAC40. W Londynie spadek nie przekraczał 0,5 proc.
Posiadaczom akcji nie pomogło oświadczenie przedstawicieli Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Unii Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego, którzy po zakończeniu przeglądu greckich finansów stwierdzili, że kolejna transza pomocy finansowej może być uruchomiona. Powinno to nastąpił na początku listopada. Zastrzegli oni jednak, że Grecja nie zrealizuje celów założonych n 2011 r., a recesja będzie głębsza niż oczekiwano. Niepokój budziły obawy związane z głosowaniem nad rozszerzeniem Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej w słowackim parlamencie. Poparcia odmówiła jedna z partii koalicyjnych. Pojawiły się także opinie, że koszt ratowania banku Dexia może być dla belgijskich finansów zbyt poważnych obciążeniem.
Sesja na Wall Street zaczęła się od spadku indeksów po 0,5-0,6 proc. W pierwszych godzinach handlu podaż nie wykazywała większej aktywności. Nastroje po obu stronach oceanu nie były najlepsze, jednak skala strat nie była zbyt duża i nie przekraczała kilku dziesiątych procent. Wyjątkiem był wskaźnik w Atenach, zniżkujący o ponad 2 proc.
WIG20 stracił ostatecznie 0,16 proc., WIG wzrósł o 0,06 proc., mWIG40 o 0,49 proc., a sWIG80 o 0,68 proc. Obroty wyniosły nieco ponad miliard złotych.
Roman Przasnyski, Open Finance
Źródło: Open Finance