Początek tygodnia mógł lekko rozczarować optymistów. Początek był wprawdzie wyśmienity – WIG20 wystartował od 2130 pkt.! Jednak animuszu starczyło graczom giełdowym tylko na godzinę.
Potem było już coraz gorzej, choć w dalszym ciągu główny indeks utrzymuje się grubo ponad strefą 2000-2040 pkt. Na popołudniowym zamknięciu miał wartość 2075 pkt. Mamy więc odpoczynek po gremialnych wzrostach cen z ostatnich dwóch tygodni.
Na czołowych giełdach Starego Kontynentu akcje generalnie szły w górę (wyjątkiem był Londyn). Humor globalnym inwestorom poprawiły kolejne bardzo dobre dane makroekonomiczne z USA, a konkretnie z odradzającego się w bólach rynku nieruchomości. Ale na drugiej szali pozostawały wyniki amerykańskich spółek. Ale w sumie mimo niezbyt dobrego początku notowań ostatecznie amerykański rynek odrodził się i zakończył dzień minimalnymi zwyżkami. Cóż, dobre i to.
Na rodzimym parkiecie wydarzeniem dnia mogą być wyniki finansowe Banku Millennium. Kłopot w tym, że mogą one być równie nieciekawe, jak podane niedawno wstępne wyniki BRE Banku. Czy to może zaważyć na całej giełdzie? Jeśli na Zachodzie nastroje będą niepewne lub spadkowe, to ewentualne złe wieści z Millennium mogą spowodować, że nasza giełda będzie się osuwała szybciej, niż inne. Ale jeśli na rynkach wiatry będą pomyślne, to wyniki banku nie powinny zachwiać inwestorskimi nastrojami.
Jerzy Nikorowski
Źródło: Superfund TFI