– Wspólnie z nadzorem bankowym rozważamy możliwość zbadania sposobu sprzedaży polis przez banki – powiedział „Rzeczpospolitej” Jan Monkiewicz, przewodniczący Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych.
Niektóre banki uzależniają udzielenie kredytu od tego, czy klient kupi polisę we wskazanej firmie ubezpieczeniowej za cenę o wiele wyższą niż u innego ubezpieczyciela. Jeden z pracowników Pekao zaalarmował „Rzeczpospolitą”, że ma obowiązek sprzedaży teoretycznie nieobowiązkowej polisy od utraty pracy do „Pożyczki ekspresowej”. – Jeżeli jej nie sprzedam, dostaję po uszach – tłumaczył, bojąc się podać nazwisko. Bank oferuje do ekspresowych pożyczek ubezpieczenia firmy Cardif. Jan Rościszewski, prezes towarzystwa, zapewnia, że nie jest to polisa obowiązkowa. – Nie mogę wykluczyć, że trafiają się placówki banku, w których szef bardziej się przejmuje i nakazuje pracownikom sprzedaż tych ubezpieczeń. Jeżeli otrzymujemy sygnał o nieprawidłowościach, na przykład od klientów jakiegoś oddziału, mamy nagle dużo więcej telefonów niż przeciętnie, reagujemy natychmiast i sprawdzamy sposób sprzedaży – zapewnia prezes Cardif.
Jak zauważa „Rzeczpospolita” kolejnym problemem jest zmuszanie klientów banku do zakupu wybranej polisy. – Już na etapie wstępnych rozmów z bankiem określane jest, która część produktów będzie obowiązkowa, a która dobrowolna – mówi Jerzy Nowak, wiceprezes spółek ubezpieczeniowych Allianz w Polsce. Decyzja taka podejmowana jest przez bank. Od tego bowiem zależy cena, jaką zaoferuje ubezpieczyciel. Tańsze są obowiązkowe polisy, ponieważ obejmują większą grupę klientów i pozwalają na bardziej równomierne rozłożenie ryzyka.
– Na nasze ubezpieczenia dobrowolne proponowane przez Eurobank decyduje się 20 procent kredytobiorców banku. Jeżeli wybierałoby je 80 procent, to wówczas można by się zastanawiać nad sposobem oferowania im ubezpieczeń przez bank – wyjaśnia Jerzy Nowak, wiceprezes Allianz.