Blisko rok temu banki z hukiem ogłosiły komercyjny start płatności telefonem na bazie technologii NFC. Czas pokazał, że dużej chmury spadł mały deszcz. A może operatorzy powinni zrezygnować ze współpracy z bankami i wdrożyć NFC na własną rękę?
Operator telekomunikacyjny Play uruchomił właśnie ciekawą usługę „Dopisz do rachunku”, która opiera się na mechanizmie direct carrier billing. Szczegółowo na jej temat pisał na łamach PRNews.pl Michał Kisiel. Zwrócił przy tym uwagę na fakt, że taka oferta ma duży potencjał do zastosowania w finansach. W skrócie: klient Play dokonuje mikropłatności w sklepie Google Play, a kwota zakupu dopisywana jest mu na koniec miesiąca do rachunku za telefon. Nie musi mieć do tego karty kredytowej.
Przytoczę fragment wspomnianego artykułu: „Sam rozrachunek opiera się na infrastrukturze billingowej operatora – w ogóle zatem nie korzysta z rachunków bankowych czy kart płatniczych do momentu zbiorczego rozliczenia z akceptantem. Można powiedzieć, że operatorzy opracowali mechanizm w dużej mierze niezależny od tego, co budowały od dziesięcioleci instytucje finansowe. Mechanizm, dodajmy, który sięga miliardów ludzi na całym globie, często nieubankowionych.”
Pozabankowe NFC
Warto się zastanowić, czy na podobnym mechanizmie nie dałoby się oprzeć mobilnych płatności NFC. W oferowanym obecnie modelu muszą się zgrać dwa elementy: klient musi korzystać z oferty zarówno banku, jak i telekomu. Osoba chcąca korzystać z oferty MyWallet od T-Mobile musi mieć konto w mBanku lub Getinie albo kartę w Raiffeisenie. Z kolei klient Orange musi korzystać z oferty mBanku. Taki model jest zbyt hermetyczny i w zasadzie hamuje dalszy rozwój płatności opartych na NFC. Oferta stoi w miejscu i wbrew zapowiedziom nie dołączają do niej kolejne banki – nawet Millennium czy Citi, które w zasadzie były już na finiszu wdrożenia. Z kolei, jak się mówi nieoficjalnie, Play w ogóle nie jest zainteresowany podobnymi usługami.
Wyobraźmy sobie, że operator telekomunikacyjny przyznaje swoim abonentom limit kredytowy oparty na dotychczasowej historii współpracy. Na przykład kilkukrotność opłacanego co miesiąc abonamentu telefonicznego. Klient otrzymuje jednocześnie od operatora telefon komórkowy wyposażony w technologię NFC. W ramach dostępnego limitu dokonuje płatności, a na koniec miesiąca operator sumuje je i dolicza do rachunku za telefon (coś na kształt karty charge). W takim układzie bank w ogóle nie jest potrzebny.
Problem stanowi natomiast sieć akceptacji. Teoretycznie możliwe są dwa modele współpracy: dwustronny i trójstronny. W modelu dwustronnym telekom nawiązuje współpracę bezpośrednio z agentami rozliczeniowymi. Oni aktualizują oprogramowanie tak, by akceptowało technologię NFC zainstalowaną w telefonach i doliczało wydatki do abonenckiego konta klienta. Mechanizm omija konieczność współpracy z bankiem i organizacjami płatniczymi. Na podobnym układzie opiera się (co prawda bankowy) system płatności mobilnych Banku Pekao SA – PeoPay.
Telekom instytucją płatniczą
Alternatywny model to nawiązanie współpracy z Visą lub MasterCardem jako instytucja płatnicza. Nowa ustawa o usługach płatniczych dopuszcza możliwość wydawania rachunków i kart przez instytucje niebędące bankami. Taki status ma już na przykład spółka PayU. Organizacja płatnicza mogłaby zatem wydawać karty bezpośrednio dla telekomu. Karty działałyby w obecnej sieci akceptacji Visy i MasterCarda, bo byłyby to standardowe mobilne „plastiki” NFC. Do takiego tanga trzeba by już jednak trojga: telekomu (instytucji płatniczej), organizacji płatniczej (Visa lub MC) i agentów.
Za przykład „bezbankowej” współpracy telekomu z organizacją może posłużyć amerykański system Boku. Firma początkowo skupiała się na rynku dóbr wirtualnych w grach internetowych i mikropłatnościach. Z biegiem czasu zaczęła budować relacje z operatorami komórkowymi na całym świecie. W 2010 roku ruszyły testy płatności u akceptantów poza internetem, a dwa lata później udostępniono telekomom rozwiązanie Boku Accounts. Jest to zestaw usług przygotowanych z myślą o telekomach, które chcą zaoferować swoim klientom przedpłacony rachunek o funkcjonalności zbliżonej do rachunku bankowego. W skład zestawu wchodzi rachunek płatniczy (obrandowany przez telekom; produkt oferowany jest pod postacią white label), płatności P2P, aplikacja, karta MasterCard i obsługa płatności NFC. Telekom kupuje produkt w pudełku gotowy do wdrożenia i nie musi się przejmować rozliczeniami.
Rachunek od telekomu to kwestia czasu
Na rynku już od jakiegoś czasu pojawiają się informacje, że Orange chce uruchomić swój własny bank. W Wielkiej Brytanii współpracuje już z MasterCardem, wydając kartę przedpłaconą. Wydatki dokonywane za pomocą karty przekładają się na nagrody: dodatkowe minuty lub SMS-y. W Polsce jednym z przykładów udanego sojuszu telekomu z bankiem jest oferta Avocado. Pojawia się jednak pytanie, czy dziś do zbudowania oferty typu Avocado w ogóle byłby potrzebny bank.
Dla telekomów zaoferowanie usług płatniczych byłoby wejściem w całkiem nowy i bardzo dochodowy segment rynku. Dysponują ogromną bazą lojalnych klientów, z których zapewne znaczna część skorzystałaby z usług finansowych. Byłaby to także poważna alternatywa dla sektora bankowego, która niewątpliwie doprowadziłaby do kolejnej wojny cenowej i pobudziła innowacje. Prawdopodobnie w dłuższej perspektywie ten scenariusz nas nie ominie. Do tej pory telekomy myślały głównie o współpracy z bankami lub utworzeniu własnego banku. Dlatego w praktyce takie sojusze szły jak po grudzie. Teraz operatorzy GSM dostali do ręki nowe narzędzie: ustawę o usługach płatniczych, która daje im duże pole do popisu i uniezależnia od bankowego partnera.
Napisz do autora: [email protected]