Ministrowie finansów strefy euro wstrzymują się z wypłatą 12 mld EUR dla Grecji, inwestorzy czekają na wyniki bankowego stress testu, a przywódcy Unii przymierzają się do trzykrotnego powiększenia ponadnarodowej poduszki ratunkowej
Inwestorzy, którzy liczyli, że miniony weekend rozwieje wątpliwości co do ostatecznego kształtu planu pomocowego dla Grecji, mogli czuć się zawiedzeni, gdy ministrowie finansów członków strefy euro poinformowali o patowej sytuacji. Dają oni greckiemu rządowi czas na zatwierdzenie ustaw zawierających program dalszych cięć wydatków publicznych do 11 lipca. Od przeforsowania trudnych do zaakceptowania przez greckie społeczeństwo reform została uzależniona wypłata piątej transzy (ok. 12 mld EUR) z pierwszego pakietu ratunkowego, zatem inwestorzy nie wybierający się w najbliższych tygodniach na urlop są skazani na dalszą niepewność w strefie euro.
Na rynkach akcji ok. godz. 17 większość europejskich indeksów notowała niewielkie, nie przekraczające 1 proc. spadki. Wśród najgorzej radzących sobie parkietów znalazła się nasza giełda (WIG20 spadał o ponad 1 proc.), rynek brytyjski oraz, co nie trudno zgadnąć, grecki indeks spadający o 2 proc. W dalszym ciągu można odnieść wrażenie, że inwestorzy nie wpadają w popłoch widząc chaos w strefie euro i podobnie, jak miało to miejsce jesienią 2008 r. w przeddzień kryzysu w USA, zdają się dawać wiarę, że politycy podejmując trafne decyzje zdołają ocalić system finansowy przed najczarniejszym scenariuszem. Aby nie okazało się to myśleniem życzeniowym konieczny jest splot wydarzeń, których prawdopodobieństwo graniczący z cudem.
Po pierwsze, premier Grecji Papandreou musi pozytywnie przejść jutrzejszą próbę (głosowanie nad wnioskiem o wotum nieufności), a to nie będzie proste, bo jak donoszą lokalne greckie gazety lider największej partii opozycyjnej (Nowi Demokraci) i przewodniczący partii komunistycznej (KKE) nawołują do rozpisania nowych wyborów. Z oczywistych przyczyn logistycznych w takim przypadku grecki parlament nie zdążyłby podjąć decyzji, od których zależy los 12 mld EUR na wykup obligacji. Po drugie, w tym tygodniu przywódcy państw Unii Europejskiej prawdopodobnie zgodzą się na podniesienie zdolności pożyczkowych Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej z 440 mld EUR do 780 mld EUR. Pierwotny rozmiar tej ponadnarodowej poduszki ratunkowej jeszcze w marcu 2011 r. wynosił 250 mld EUR. Można postawić tezę, że w ten sposób władze europejskich potęg gospodarczych przygotowują się na ratowanie Hiszpanii, która niemal na pewno nie będzie w stanie stawić czoła potencjalnemu efektowi domina.
Problem polega na tym, że to mowa jest tu nie o żywej gotówce, ale o kolejnych kredytach, których ktoś będzie musiał udzielić Europie, a Stanom Zjednoczonym raczej się to nie uśmiecha. Po trzecie, jeszcze w czerwcu mają zostać opublikowane wyniki ogólnoeuropejskiego stress testu banków, ale już dziś można założyć, że rynek ich “nie kupi”, ponieważ analizowane skrajne scenariusze nie są łagodniejsze niż faktyczne bieżące realia (m.in. nie ma w nich mowy o niewypłacalności Grecji). Jak widać, nie brakuje powodów, aby upłynnić akcje i ze spokojem udać się pod gruszę.
Źródło: Noble Securities SA