Wczoraj wieczorem Komisja Europejska potwierdziła, że pracuje nad zwiększeniem zasobności Europejskiego Funduszu Stabilizacyjnego, czym uprawdopodobniony został scenariusz ratowania strefy euro, jaki od wczoraj krąży po rynkach. Inwestorzy z radości „garściami” kupują przecenione akcje.
Mimo wielu zaprzeczeń, inwestorzy wierzą w zwiększenie funduszu ratunkowego
Wzrosty na rynkach są potężne, gdyż odbijają wcześniej bardzo przecenione walory. Chodzi przede wszystkim o banki oraz koncerny przemysłowe, jak przykładowo samochodowe. Nie liczą się negatywne informacje, których nie brakuje. Minister finansów Niemiec poinformował rząd, że fundusz EFSF nie będzie powiększony, a Komisja Europejska nie potwierdziła informacji agencji Reutera o powrocie w środę do Aten misji „trojki”. Rynki nadal żyją więc jedynie nadzieją na lepsze. Inwestorzy zakładają, że Niemcy będą wszelkim informacjom zaprzeczali do czasu zatwierdzenia przez Bundestag programu zmian w funduszu ratunkowym z 21 lipca. Późniejsze modyfikacje nie będą bowiem wymagały zatwierdzenia przez krajowe parlamenty, więc przynajmniej w teorii będzie można zwiększyć zasobność funduszu.
Koniec miesiąca i kwartału sprzyja wzrostom
Głosowanie w Bundestagu ma odbyć się pojutrze, a w piątek kończy się wrzesień oraz III kwartał bieżącego roku. Gdy tylko niemieccy parlamentarzyści dopiszą, możemy obserwować kontynuację wzrostów, które na dzień dzisiejszy nazwać należy potężnym window dressing. Warto przypomnieć sobie koniec sierpnia, kiedy sytuacja wyglądała bardzo podobnie. Popyt na rynku królował, ale jego panowanie zakończyło się wraz ze zmianą karty w kalendarzu. Trend spadkowy nie kończy się z dnia na dzień i warto o tym pamiętać. Akcje co prawda są już atrakcyjnie wyceniane, ale rynek jest tak zmienny, że dzisiejsze wzrosty mogą zniknąć równie szybko, jak się pojawiły.
W Polsce przyjęto budżet bez marginesu bezpieczeństwa
Tymczasem w kalendarium panuje względna posucha. Dzisiaj poznaliśmy indeks cen nieruchomości dla 20 amerykańskich metropolii S&P/Case-Shiller, który co prawda pokazał spadek o 4,1%, ale prognozowano jeszcze większą zniżkę. Źle zaprezentował się wrześniowy indeks zaufania konsumentów publikowany przez Conference Board, który ledwo drgnął i przy poziomie 45,4 pkt. wciąż jest na ekstremalnie niskich poziomach. Dopiero wskazania przekraczające 90 pkt. mogą być utożsamiane z pozytywnym sentymentem oraz zdrową gospodarką. Taką gospodarkę najwidoczniej widzi nasz minister finansów, gdyż rząd przyjął dzisiaj budżet na przyszły rok, w którym zakłada wzrost PKB aż o 4%. Teoretycznie wydatki mają się spiąć z dochodami nawet przy wzroście o 1 pkt. proc. niższym, ale czy inne mało realne założenia nie spowodują potrzeby późniejszej pospiesznej nowelizacji? Nie można tego wykluczyć, gdyż ten budżet nie ma wbudowanego marginesu bezpieczeństwa. Przykładowo, czy na tak trudnym rynku uda się uzyskać z prywatyzacji aż 10 mld złotych?
Źródło: Millennium Dom Maklerski