Według organów skarbowych przepisy podatkowe umożliwiają zaliczenie do kosztów jedynie rezerw na niespłacone kredyty i pożyczki. Przy debecie nie występuje natomiast przeniesienie własności środków pieniężnych, tak jak przy pożyczce. Nie ma też określonego celu, na jaki mają być one przeznaczone, jak przy kredycie. Te tzw. produkty banku są więc różne. Izba skarbowa przypomina, że PKO BP musi respektować prawo bankowe. W jego art. 5 wyraźnie oddzielone są umowy pożyczki i kredytu od umowy rachunku bankowego, z którym wiąże się saldo debetowe. W innych wypadkach w ogóle nie może ono powstać. Mimo pewnego podobieństwa, przede wszystkim co do korzystania przez klienta banku z cudzych pieniędzy, umowy te nie przewidują zmian. Jeśli klient zawarł umowę rachunku bankowego, to fakt, iż wypłacił z konta więcej pieniędzy, niż miał, nie powoduje, że automatycznie staje się kredytobiorcą. Efektem jest brak możliwości zaliczenia rezerw związanych z debetami do kosztów – podaje dziennik.
Według „Rzeczpospolitej” inaczej podchodzi do problemu PKO BP. Według niego saldo debetowe nie jest elementem umowy rachunku bankowego, lecz jedynie poszerzeniem uprawnień klienta. Ze względu na postawienie do dyspozycji pieniędzy, których klient nie jest właścicielem, należy utożsamiać je z kredytem bądź pożyczką. Bankowi przysługuje zresztą z tego tytułu wynagrodzenie w formie odsetek. PKO wskazuje na wyroki sądu administracyjnego, z których wynika, że przekroczenie salda debetowego jest przeterminowaną pożyczką. Podkreśla, że organy skarbowe powinny badać cel umowy, a nie użyte w niej formalne określenia. Zauważa, że gdyby debet nie był de facto pożyczką, to dysponowanie nim byłoby wymuszone przez klienta. Wtedy zaś pieniądze, jakie bank przeznacza na rezerwy, należałoby uznać za stratę w środkach trwałych banku. Wojewódzki Sąd Administracyjny odroczył wydanie wyroku do 24 sierpnia.