Rozczarowani zmiennością rynków finansowych coraz chętniej decydujemy się na inwestycje alternatywne. Jedną z nich są francuskie wina. Jak wynika z raportu Wealth Solutions jest to jedna z najlepszych form lokowania kapitału, która w dłuższym horyzoncie bije na głowę indeksy giełdowe czy złoto.
Rekomendowany okres inwestycji na rynku wina to 5 lat. Średnia roczna stopa zwrotu dla takiej inwestycji od 1987 r. zawsze była dodatnia, w przeciwieństwie do innych rynków. W przypadku złota zaledwie 57 proc. takich lokat zakończyłoby się na plusie, w przypadku spółek z indeksu Dow Jones było ich 90 proc., a Footsie (FTSE 100) — 81 proc. Reprezentujący w naszej analizie rynki wchodzące indeks Hang Seng dał zarobić w 76 procentach 5-letnich okresów.
Dodatkowo zyski wypracowane przez wino były często wyższe od zysków z innych aktywów. Średnia roczna stopa w okresie ćwierćwiecza wyniosła 13 proc. W konfrontacji z winem przegrały zarówno złoto (5 proc.), jak i indeksy FTSE 100 (8 proc.) oraz Dow Jones (10 proc.). Tylko giełda w Hong Kongu, reprezentowana przez indeks Hang Seng, osiągnęła wyższą stopę zwrotu (16 proc.).
Wino w związku z względnie wysokimi stopami zwrotu i dużą stabilnością prezentuje się bardzo dobrze na tle innych inwestycji. Tylko wybrane aktywa w poszczególnych dekadach mogły poszczycić się podobnymi wynikami i oferowały porównywalne zyski. W latach 90. były to spółki zgrupowane w indeksie S&P 500 czy indeksy MSCI Europe i MSCI EM. Po roku 2000 tylko złoto oferowało wyższe stopy zwrotu niż wino, a ropa jedynie porównywalne. Jednak jeżeli uwzględnimy w naszym zestawieniu ryzyko, to wino pozostaje niekwestionowanym liderem na przestrzeni całego ćwierćwiecza. Taka sytuacja jest możliwa dzięki zdrowym podstawom rynku opartym na popycie i podaży. Przeważającą cześć obrotu zawdzięczamy cały czas kolekcjonerom i konsumentom, którzy nadal dyktują ceny win. Ograniczona produkcja oraz stopniowa konsumpcja poszczególnych roczników w zestawieniu z silnym popytem na bordoskie wina na całym świecie to kombinacja, która sprzyja wzrostom ich wartości.
– W związku z rozpoczynającą się na rynku wina nową falą wzrostów, która powinna potrwać kilka najbliższych lat, oraz dobrymi wiadomościami o kondycji całej branży rekomendujemy budowę nowych portfeli inwestycyjnych na okres 4-5 lat. – mówi Krzysztof Maruszewski Dyrektor Działu Inwestycji Alternatywnych. W tym celu dobrze jest wykorzystać trwającą obecnie kampanię en primeur rocznika 2011. Wina wyprodukowane w zeszłym roku nie są może tak wybitne, jak dwa poprzednie bordoskie roczniki, ale wciąż bardzo dobre. W związku z tym ich ceny są o wiele niższe niż rekordowo drogich roczników 2010 i 2009. Ten fakt z ulgą przyjęli konsumenci na całym świecie. Dzięki temu można się spodziewać, że będą się one cieszyły dużym wzięciem z ich strony i częściej będą wypijane przez miłośników wina, niż umieszczane w piwniczkach kolekcjonerów. To dobra wiadomość dla inwestorów planujących ich zakup.
– Nowe portfele inwestycyjne warto również oprzeć na tzw. drugich winach, czyli nie flagowych winach z poszczególnych chateaux. – dodaje Maruszewski. Ceny tzw. pierwszych trunków zostały nadmiernie wywindowane w poprzednim roku i potencjał ich wzrostu jest w związku z tym o wiele mniejszy. Do łask kolekcjonerów i konsumentów wkradają się w obecnej sytuacji pozostałe wina oferowane przez topowe bordoskie winnice.
Jak pokazują dane historyczne, przy inwestycji na rekomendowany okres ryzyko strat jest znikome, a stopy zwrotu w porównaniu z pozostałymi aktywami wysokie. Po pięciu latach można cieszyć się na tym rynku zadowalającymi zyskami, mimo okresowych korekt cen wybranych win. Czyni to z wina znakomite uzupełnienie portfela inwestycyjnego oraz sposób na jego zdywersyfikowanie.
Źródło: Wealth Solutions