Wobec braku istotnych informacji makro, rynki skazane są na śledzenie rozmów w sprawie pomocy dla Grecji, lecz i z tej strony nie napływają nowe impulsy. Inwestorów czeka więc kolejny dzień wyczekiwania.
Przedłużające się rozmowy z wierzycielami i ryzyko braku porozumienia w sprawie reform fiskalnych w greckim parlamencie oraz dobrze słyszalne protesty samych Greków, po prawdzie też są jakąś informacją. Budowany w ten sposób obraz Grecji daleki jest od optymistycznego i inwestorzy mają prawo się niepokoić o cierpliwość unijnych partnerów Aten, którzy ostatecznie mogą przyzwolić na bankructwo Grecji, jeśli zyskają pewność, że przywódcy Włoch, Hiszpanii czy Portugalii wykażą się większą odpowiedzialnością za utrzymanie dyscypliny fiskalnej.
Z drugiej strony Grecja jest rozgrywana przez rynki już od dwóch lat i trudno uwierzyć, by byli jeszcze znaczący inwestorzy, którzy swoje decyzje uzależniają od rozmów wewnątrz kapryśnej koalicji rządzącej i jeszcze bardziej niezłomnej opozycji. Zatem tak naprawdę rynki nie czekają na wynik rozmów z Aten lecz na zupełnie nowe impulsy, których w tym tygodniu zabraknie ze strony publikacji makroekonomicznych. Możliwe więc, że sesji „na nasłuchu” pojawi się jeszcze kilka, a ponieważ cierpliwość nie jest mocną stroną rynków, chętnych do realizacji zysków może przybywać.
Wczorajsze zachowanie indeksów europejskich i amerykańskich jest dobrą ilustracją tego, czego można spodziewać się dziś – płaskich sesji z niewielką przewagą podaży. Przebieg notowań w Azji wskazuje na realizację takiego właśnie scenariusza – Nikkei stracił 0,1 proc., a indeks giełdy w Szanghaju zanurkował o 1,7 proc. po wypowiedzi ministra przemysłu, który uznał, że produkcja przemysłowa w Chinach spowolni w najbliższych miesiącach. Hang Seng stracił 0,2 proc., a Kospi wzrósł o 0,4 proc.
Warszawski parkiet wyróżnił się wczoraj na tle Europy solidną zwyżką indeksów widoczną zwłaszcza w końcówce notowań. Tym samym WIG20 teoretycznie zachował szanse na przełamanie linii trendu bocznego w okolicach 2400 pkt (warto podkreślić, że WIG analogiczną linię już przełamał), ale biorąc pod uwagę stopień rozgrzania rynku (opisują go wskaźniki techniczne), jej praktyczna realizacja jest mało prawdopodobna. Na dziennym wykresie WIG wskaźnik RSI mierzący poziom wykupienia rynku osiągnął wartość ponad 80 pkt. Ostatni raz tak wysoko znalazł się w kwietniu 2009 r. podobnie jak teraz – po szybkim marszu w górę. Przed trzema laty do schłodzenia rynku wystarczyły dwie spadkowe sesje o łącznym zasięgu 5 proc. i teraz też można oczekiwać podobnego zachowania rynku. Zmniejszające się obroty na ostatnich sesjach także są sygnałem słabnięcia siły trendu.
Źródło: Open Finance