– Sekurytyzacja kredytów hipotecznych w perspektywie 3-5 lat nie stanie się bardziej opłacalna niż standardowe refinansowanie, nawet jeśli zostaną stworzone odpowiednie warunki prawne – ocenił Piotr Cyburt, prezes BRE Banku Hipotecznego, na wczorajszym seminarium BRE-CASE, poświęconym sekurytyzacji w krajowych bankach. Według Cyburta, z sekurytyzacji „zdrowych” aktywów na pewno nie będą korzystać trzy największe banki: PKO BP, Pekao i BPH. One pozyskują środki na działalność kredytową w postaci tanich depozytów od klientów indywidualnych.
Nieco inna jest sytuacja mniejszych banków, jak BRE, Millennium czy Kredyt Bank. Ich baza depozytowa nie jest tak duża, ale nie oznacza to, że te instytucje będą sięgać po sekurytyzację. – Mogą wejść na międzynarodowy rynek i zaciągać tam pożyczki, które mogą być przeznaczane na udzielanie kredytów – stwierdził Piotr Cyburt. Zwrócił uwagę na to, że krajowe banki będzie „zniechęcać” do sekurytyzacji również to, że mają wysokie fundusze własne.
Piotr Karnkowski, dyrektor Departamentu Zarządzania Aktywami i Pasywami Banku BPH, zwrócił jednak uwagę, że sekurytyzacja może być dla banków korzystna z punktu widzenia kosztu pozyskiwania środków na działalność kredytową. – Jestem przekonany, że duża część aktywów polskich banków, odpowiednio wydzielona, może mieć rating „A” albo nawet „AA”. Z tym wiązałyby się niższe koszty finansowania – powiedział. Z zaprezentowanych przez niego danych wynika, że przy ratingu „BBB+”, jaki ma większość polskich banków, tzw. spread (różnica) w stosunku do benchmarku przekracza 30 punktów bazowych. Przy ratingu „A” zmniejsza się on do ok. 20 punktów, a przy „AA” nie przekracza już 10 pb. Dyrektor Karnkowski zwrócił uwagę, że sekurytyzacja przystaje bardziej do należności związanych z kartami kredytowymi albo pożyczkami gotówkowymi niż kredytami mieszkaniowymi – czytamy.