Pokaźnej korekty siedmiomiesięcznych wzrostów jak nie było, tak nie ma. Właściwie to można by ten stan uznać za podręcznikowe zachowanie rynku, na którym nie dzieje się scenariusz obstawiany przez większość. Wbrew obawom przed traumatycznymi jesiennymi miesiącami giełdy pozostają wyjątkowo silne, a każda negatywna informacja wywiera (jeśli w ogóle) co najwyżej kilkugodzinny wpływ na notowania.
I chociaż dynamika zwyżek już od połowy lata uległa wyraźnemu stępieniu, głód zysków i byczy zapał wydają się nieposkromione. Im dłużej taki stan będzie trwał, tym większe stanie się wykupienie rynków, a im większe to przegrzanie, tym mocniejsze późniejsze spadki (jest to nieuchronne).
Ubiegły tydzień obfitował w pozytywne (przynajmniej medialnie) niespodzianki ze strony amerykańskich spółek, których wyniki przebiły niskie rynkowe prognozy. Nawiasem mówiąc, tu ujawnia się siła przebicia garstki opiniotwórczych analityków, którzy samymi prognozami władni są ustawić giełdowy sentyment w samej chwili publikacji raportów kwartalnych. Przeskoczenie wcześniej zdołowanych prognoz ma się przy obecnych nastrojach jawić jako spektakularne wyjście z kryzysu. Gdy tylko prognozy te w przyszłych kwartałach zaczną być weryfikowane do góry, wtedy okaże się na ile spełnia się sen o końcu recesji.
Niemniej zdarzały się także wpadki, choć ilościowo było ich znacznie mniej. Jednakże były to rozczarowania dużo poważniejszego kalibru od celebrowanych zaskoczeń in plus. Należy wymienić tu trzy kluczowe marki: General Electric, Nokia oraz Bank of America. Pierwszy z konglomeratów, uważany z racji swego wielobranżowego profilu za lakmusowy papierek amerykańskiej gospodarki, rozczarował słabym wynikiem swojego ramienia finansowego. Nokia straciła ponad 800 mln dol. wskutek odpisu wartości zapasów i spadku sprzedaży telefonów. Bank of America stracił zawrotne 2,2 mld dol. „dzięki” lawinie odpisów na coraz gorszy portfel kredytów.
Nawiasem mówiąc rezerwy zawiązywane z tego tytułu rosną także u JP Morgan, jednak jego wyniki powitano z radością gdyż zdołał on dużo ugrać na rosnących indeksach i surowcach – wynik praktycznie nie do powtórzenia w następnych kwartałach. Ogółem jednak te poważne sygnały ciągnącej się słabości rynki zignorowały, opierając się przed spadkami. Skutkuje to utworzeniem na czołowych indeksach już dwumiesięcznej, groźnie wyglądającej formacji dystrybucyjnej. Zbiorowe „fool money” są w akcji, pieczołowicie odbierając walory blisko ponadrocznych szczytów, po czym nastąpi ten sam ból co
W bieżącym tygodniu gorączka sezonu wyników kwartalnych utrzyma się. Dokonania za miniony kwartał przedstawi aż 75 spółek wchodzących w skład indeksu S&P500, tudzież 11 podmiotów obecnych w Średniej Przemysłowej (DJIA). Wymieńmy chronologicznie pierwszoligowe korporacje władne w momencie publikacji raportów wstrzymać oddech rynków: gigant hi-tech Apple (dziś po sesji), we wtorek: Coca Cola, konglomerat chemiczny Du Pont, farmaceutyczny Pfizer i informatyczny United Technologies; środa to dzień m. in. Boeinga, banku Morgan Stanley oraz (równie ważne w kontekście zapaści w nieruchomościach) aktywnego na rynkach kredytowych podmiotu Wells Fargo. Kolejny dzień to dania w postaci m. in. Credit Suisse, 3M, McDonalds, American Express oraz AT&T, natomiast na przedweekendowy deser Microsoft.
Równolegle nie będzie nudno na froncie makroekonomicznym. Już dziś o 14 w Polsce podana zostanie wrześniowa dynamika produkcji przemysłowej (typowany spadek o ok. 2 proc.), natomiast wieczorem z USA napłynie odczyt indeksu stowarzyszenia budowniczych domów (NAHB). Jutro poznamy najnowsze dokonania na amerykańskim rynku pierwotnym (pozwolenia i rozpoczęte budowy domów), następnie kilka pomniejszych odczytów, wreszcie w piątek z rana poznamy wrześniową dynamikę sprzedaży detalicznej oraz stopę bezrobocia w Polsce za wrzesień. Mówi się o 11-proc. bezrobociu z dalszą tendencją zwyżkową. Później przedstawione zostaną wartości indeksów PMI dla przemysłu i usług wraz z niemieckim indeksem instytutu Ifo. Przed naszym zamknięciem napłynie jeszcze z USA wolumen sprzedanych domów na rynku wtórnym.
Patrząc na około czterdzieści sesji usypiającej konsolidacji WIG20 w strefie 2150-2300 pkt (z lekkimi naruszeniami tych barier), należy wzmóc czujność. Towarzyszący od dłuższego czasu zanik dynamiki zwyżek za granicą (plus częste kosmetyczne liftingi na koniec sesji w USA) oraz niedoszacowanie poważnych problemów gospodarek nakazuje sceptyzyzm co do opłacalności wchodzenia w akcje po obecnych cenach. Żadna seria nie trwa wiecznie, a im jest ona dłuższa, tym realniejsze staje się ryzyko gwałtownego pogorszenia nastrojów i głębszej wyprzedaży. A to oznacza, że w kolejnych tygodniach lub miesiącach powinno być dużo taniej. Szanse na wytrwanie byków w długim finiszu do końca roku są iluzoryczne, tym bardziej, że zbyt duży optymizm udziela się graczom na indeksowych kontraktach terminowych na WIG20. Co nie przekreśla dużego prawdopodobieństwa wystąpienia sporej redukcji w ofercie publicznej akcji PGE.
Bartosz Stawiarski, Wealth Solutions
Źródło: Wealth Solutions