Czekano jeszcze na decyzję FOMC. Okazało się, że Komitet zachował się tak jak powinien i stóp nie zmienił, a w komunikacie nie było nic nadzwyczajnego. Można powiedzieć, że Fed w tej sprawie zachował olimpijski spokój. Co by dawała obniżka stóp? Dokładnie nic. Decyzja była właściwa. Indeksy giełdowe trzymające się blisko poziomu poniedziałkowego zamknięcia zaczęły spadać, bo część optymistów zaczęła się wyprzedawać.
Jak się okazało niepotrzebnie, bo Fed miał jednak w zanadrzu niespodziankę. Pół godziny po ogłoszeniu komunikatu pojawiła się „nieoczekiwanie” informacja mówiąca o tym, że Fed rozważa pakiet pożyczkowy dla AIG. Przez cały dzień, w różnych mediach, mówiłem, że rząd i Fed po prostu nie mogą pozwolić upaść AIG. To olbrzymia instytucja mająca przełożenie na miliony normalnych ludzi. Jej upadek mógłby się zakończyć naprawdę tragicznie. Tylko po co było dwa dni wcześniej upierać się, że państwo już nikomu nie pomoże? Po ogłoszeniu tej informacji indeksy błyskawicznie zmieniły kierunek. Uznano, że AIG jest już uratowana i koniecznie trzeba kupować akcje. W sumie wszystko zgodnie z oczekiwaniami. Spodziewałem się co prawda, że Fed znajdzie kogoś, kto przejmie AIG i to jemu pożyczy pieniądze, ale widać nie znalazł chętnego. Wzrosty indeksów były znaczące i być może zapowiadają lepszy okres dla posiadaczy akcji.
Po sesji okazało się, że rzeczywiście Fed pożyczył AIG 85 mld USD, a rząd otrzyma 79,9 procent udziałów w spółce. Jest to więc de facto nacjonalizacja. Cena akcji AIG spadła po sesji o dodatkowe 34 procent (rozwodnienie kapitału obniża cenę akcji), ale jakiś oddech ulgi ta decyzja z pewnością sprokuruje. W żadnym wypadku nie można powiedzieć, że to jest już koniec kryzysu. Jest jednak spora szansa, że przez pewien czas będzie spokojniej. Po sesji dowiedzieliśmy się również, że bank inwestycyjny Morgan Stanley (opublikował raport kwartalny wcześniej niż oczekiwano) miał zyski większe od oczekiwań (cena akcji skoczyła o ponad 10 procent). Rósł też kurs Adobe po opublikowaniu raportu kwartalnego. Wszystko zapowiada dzisiaj wzrosty indeksów, chociaż niepokoić może zachowanie AHI (indeks handlu posesyjnego) – spadł o 0,39 proc. Również reakcja rynków azjatyckich była niejednoznaczna – część z nich nadal traciła. Kontrakty na amerykańskie indeksy rano rosły, ale sygnały ostrzegawcze każą zachować umiarkowaną ostrożność.
W Polsce we wtorek umocnienie złotego nastąpiło wieczorem, po wspólnej konferencji premiera Donalda Tuska z NBP. Okazało się, że bank centralny zgodził się z premierem, że wspólnie będą dążyć do spełnienia warunków dla przyjęcia euro w 2011 roku. Wtedy też mają uzyskać zgodę Komisji Europejskiej. Z tego wynika, że euro zostałoby przyjęte w 2012 roku. Ta konferencja znaczy tylko tyle, że RPP będzie dążyła do spełnienia warunków podwyższając stopy (i cenę kredytu oraz chłodząc gospodarkę), a euro w 2011 roku i tak nie przyjmiemy. Nie wiem, czy elektorat za to podziękuje premierowi. W latach 2009, 2010 i 2011 mamy wybory (do PE, na prezydenta i do Sejmu). Sprawa euro nadaje się doskonale do spolaryzowania społeczeństwa. Nie widzę możliwości, żeby PiS głosował za zmiana Konstytucji, więc euro szybo nie przyjmiemy.
GPW rozpoczęła wtorkową sesję spadkiem indeksów. Był on nawet dosyć spory, ale bardzo szybko straty zostały ograniczone do jednego procenta i rynek wszedł w marazm powielając zachowanie innych giełd europejskich. Podążając za innymi rynkami zaczął nawet odrabiać straty i przed południem był już bliski poziomu poniedziałkowego zamknięcia. Jednak wtedy informacje z AIG i Dell potrząsnęły rynkami i przecena rozpoczęła się na nowo – z większa niż poprzednio siłą. Trwała praktycznie do końca sesji, dzięki czemu WIG20 spadł o 3,6 procent. Strach ma wielkie oczy i to strach przecenił wczoraj GPW. Strach przed upadłością AIG, do której przecież USA dopuścić nie mogły (chyba, że koniecznie i to przed wyborami chciały sobie zafundować krach). Jak już wiemy Fed pomoże AIG, więc jeden problem mamy z głowy. Wczorajszy zwrot indeksów w USA wymusi u nas wzrosty indeksów już na początku sesji. Rynek jest tak wyprzedany technicznie, że należy mu się już poważna korekta.
Piotr Kuczyński
Xelion. Doradcy Finansowi