Dr Mark Mobius, prezes Templeton Asset Management Ltd, uważam, że akcje spółek rynków wschodzących nadal nie są jeszcze przeszacowane. Według analiz ekspertów Franklin Templeton wyceny są obecnie mniej więcej w połowie 10-letniego przedziału historycznego.
2009 był rokiem niezwykłym, w którym rynki wschodzące odrodziły się jak feniks z popiołów. Wzrosty na rynkach wschodzących w 2009 r. były wynikiem wielu czynników, z których najważniejszym był chyba błyskawiczny wzrost podaży pieniądza w rezultacie wprowadzanych na całym świecie pakietów stymulacyjnych. Solidne wzrosty gospodarcze, wysokie poziomy rezerw walutowych, niskie wskaźniki zadłużenia do PKB, mocne kursy lokalnych walut, wzrost cen surowców, niski wskaźnik inflacji, niskie stopy procentowe, apetyt inwestorów na wyższe zyski – wszystkie te czynniki przyciągały kapitał inwestorów. W ciągu pierwszych 11 miesięcy 2009 roku, przypływ środków netto na rynki wschodzące wyniósł niemal 75 miliardów USD, czyli prawie 40% więcej w porównaniu z dotąd rekordowym wynikiem 54 miliardów USD w 2007 roku.
Choć moje prognozy dla rynków wschodzących na 2010 rok są optymistyczne, biorąc pod uwagę charakterystyczną dla nich większą zmienność, możemy spodziewać się także pewnych korekt, szczególnie po tak nagłym boomie, jakiego doświadczyliśmy w 2009 r. Sądzę, że te korekty mogą być w większości przypadków dość korzystne, ponieważ kiedy wyceny papierów spadają do rozsądnych poziomów, pojawiają się atrakcyjne okazje do zakupów. Uważam, że papiery nadal nie są jeszcze przeszacowane; według naszych analiz, wyceny są obecnie mniej więcej w połowie 10-letniego przedziału historycznego.
Jest kilka czynników, które, moim zdaniem, mogą utrudniać szybki wzrost kursów akcji z rynków wschodzących w 2010 r.
1. Wzmożona aktywność w obszarze pierwszych ofert publicznych (IPO), w wyniku której wiele aktywów może utracić obecną pozycję. Szacujemy, że na realizację oczekują oferty IPO o łącznej wartości przekraczającej 250 miliardów USD.
2. Charakterystyczna zmienność cen surowców, pomimo (a może raczej w konsekwencji) ich ostrych wzrostów w 2009 r.
3. Jeżeli import do USA, jednego z kluczowych importerów, nie zacznie rosnąć, może to mieć przykre konsekwencje dla eksporterów z rynków wschodzących, nawet pomimo tego, że duże rynki, jak np. Chiny, same importują duże ilości towarów i usług.
4. Ryzyka typowe dla rynków wschodzących, np. niezdolność rządów do kontrolowania rynków instrumentów pochodnych, utrata pewności siebie wśród inwestorów, zbyt duża lub zbyt mała skala regulacji gospodarki, podjęcie działań dyktowanych protekcjonizmem czy odchodzenie od filozofii gospodarki rynkowej.
Niemniej jednak, uważamy, że solidne fundamenty wielu rynków wschodzących będą sprzyjać ich wysokim wzrostom w średniej i dłuższej perspektywie. Moje prognozy dla rynków wschodzących na 2010 rok są optymistyczne z kilku powodów.
1. Dzięki realizowanym na całym świecie działaniom stymulacyjnym, wiele krajów już powróciło na ścieżkę wzrostów, które powinny zyskać na dynamice w 2010 roku.
2. Wzrosty stóp zwrotu z zainwestowanego kapitału skorygowanego o ryzyko oraz wzrosty popytu krajowego na rynkach wschodzących są wyższe niż na rynkach rozwiniętych, co nadal przyciąga kapitał inwestorów.
3. Na wielu rynkach wschodzących nadal rozszerza się rynek kredytów na inwestycje związane z nieruchomościami.
4. Na kilku rynkach wschodzących planowane są istotne inwestycje w infrastrukturę, co powinno znacząco wesprzeć wzrost dynamiki działalności gospodarczej.
Wśród najszybciej rozwijających się gospodarek na świecie są kraje BRIC (Brazylia, Rosja, Indie i Chiny), które razem obejmują ponad 50% całkowitej populacji rynków wschodzących i cały czas notują potężny popyt krajowy. Sądzę, że kraje te będą miały największy udział w światowym wzroście gospodarczym. W 2009 r., Chiny i Indie, dwa kraje o największej populacji na świecie, wypracowały wyższe wzrosty niż rynki rozwinięte, pomimo globalnego spowolnienia gospodarczego. Według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), wzrost PKB Chin i Indii w 2010 r. ma wynieść odpowiednio 9,0% i 6.4%. Z kolei Brazylia i Rosja to kraje bogate w zasoby naturalne, które z pewnością skorzystają na światowym wzroście popytu na energię, metale i inne surowce. Ponadto, w obydwu krajach także znakomicie rozwijają się rynki krajowe. Oprócz tradycyjnych rynków wschodzących, sporo emocji może dostarczyć nam „młoda generacja rynków wschodzących” (tzw. frontier markets), które zaczną coraz bardziej zaznaczać swoją obecność.
Spodziewam się wielu nowych możliwości inwestycyjnych na rynkach wschodzących na przestrzeni 2010 r. i uważam, że w ciągu najbliższych 10 lat, strumień środków płynący w kierunku aktywów związanych z rynkami wschodzącymi będzie coraz większy, w miarę, jak inwestorzy będą dostrzegać możliwość kupowania wysokiej jakości za niską cenę w porównaniu z możliwościami dostępnymi na rynkach rozwiniętych. Błyskawiczny rozwój rynków wschodzących powinien wzbudzić jeszcze większe zainteresowanie światowej społeczności inwestorskiej, a takie rynki, jak Chiny, Brazylia czy Indie mogą wręcz znaleźć się wśród najważniejszych i najbardziej wpływowych gospodarek świata.
Źródło: Franklin Templeton Investments