Zespół Mutual Series uzupełnia swą politykę inwestycyjną opartą na ukrytej wartości inwestowaniem w papiery spółek w tarapatach finansowych oraz wykorzystywaniem arbitrażu fuzji i przejęć. Od pewnego czasu mówimy o naszych prognozach wzrostu liczby fuzji i przejęć, a ostatnio zapowiedziano szereg nowych transakcji, które uważamy za szczególnie interesujące.
Na wstępie kilka słów o procesach fuzji i przejęć „od kuchni”. Kiedy przedsiębiorstwo ogłasza propozycję fuzji lub przejęcia, ceny akcji spółki będącej drugą stroną potencjalnej transakcji mogą wzrosnąć do poziomu minimalnie niższego od ceny transakcji; przekroczenie tej ceny wiązałoby się z dodatkowym ryzykiem. Jedną z form arbitrażu jest kupowanie akcji spółki będącej obiektem transakcji, gdy ich kurs jest poniżej wartości, jaką zyskają poprzez planowaną transakcję. Członkowie zespołu Mutual Series koncentrują się przede wszystkim na arbitrażu oficjalnie ogłoszonych fuzji i przejęć, unikając transakcji będących przedmiotem wątpliwości i innych sytuacji wiążących się z większym ryzykiem.
Ogólnie rzecz biorąc, menedżerowie dużych przedsiębiorstw niechętnie rozważają przejęcia czy fuzje w okresach poważnych trudności gospodarczych, kiedy wartość ich własnych spółek, jak i potencjalnych obiektów transakcji, jest dość niestabilna. Co więcej, wzmożona zmienność rynkowa znacznie utrudnia prognozowanie przychodów czy rentowności, a realizacja jakichkolwiek transakcji w takich warunkach może mieć negatywny wpływ na nastroje inwestorów.
Uważamy, że oprócz ogólnego spadku pesymizmu, na ożywienie w obszarze fuzji i przejęć w ostatnich miesiącach miało wpływ kilka czynników, w tym płynna i wydajna działalność przedsiębiorstw, powolny wzrost zysków, duże zasoby wolnej gotówki oraz dostęp do niedrogiego finansowania zewnętrznego. W związku z tym uważamy, że to dobry moment dla dużych przedsiębiorstw na strategiczne przejęcia, mające na celu podniesienie rentowności, stworzenie nowych możliwości i wykorzystanie względnie niskich kosztów pozyskiwania kapitału na całym świecie.
Oprócz obserwowania spółek, które dysponują odpowiednim kapitałem i poszukują możliwości dalszego wzrostu, można wskazać także inny typ działalności w obszarze fuzji i przejęć, którego dynamika ostatnio przybiera na sile, czyli lewarowany wykup firm o małej kapitalizacji przez fundusze private equity. Instytucje te zachowały kapitał powierzony im przed załamaniem na rynku kredytowy i poszukują okazji, by go zainwestować; wg ostatnich doniesień, zapowiadane są transakcje typu private equity o łącznej wartości od 500 milionów do 1 miliarda USD. Przypuszczamy, że ożywienie w tym obszarze także może być coraz większe.
Zespół Mutual Series generalnie preferuje duże fuzje i przejęcia, ponieważ zwykle charakteryzują się one mniejszą konkurencją, wskutek czego gra toczy się o większą stawkę. Najbardziej atrakcyjne jest dla nas bezpośrednie inwestowanie w fuzje i przejęcia, ponieważ możemy wówczas podejmować decyzje w oparciu o analizy ryzyka i potencjalnych zwrotów z inwestycji. Wykorzystujemy jednak także możliwości związane z zakupem akcji spółki po transakcji. W okresie najbliższych 12 – 18 miesięcy, spodziewamy się wielu atrakcyjnych okazji do inwestowania. W Europie, odbicie w obszarze fuzji i przejęć dopiero się zaczęło: podczas gdy rynek amerykański już osiąga temperaturę wrzenia, rynek europejski na razie się rozgrzewa. Uważamy, że ta dynamika będzie nadal rosła zarówno w USA, jak i w Europie, gdzie (o ile nie dojdzie do jakichkolwiek znaczących wydarzeń mających istotny wpływ na sytuację globalną i makroekonomiczną) ciągle jest potencjał do dalszego wzrostu liczby fuzji i przejęć.
Inwestowanie w surowce
Popyt na złoto nadal wysoki
Steve Land, CFA
Wiceprezes, zarządzający portfelem i analityk
Franklin Equity GroupTM
Pomimo znaczącego wzrostu cen złota na przestrzeni ostatnich czterech miesięcy, przed tym metalem szlachetnym nadal rysują się dobre perspektywy, biorąc pod uwagę obawy przed rosnącą inflacją, możliwą deprecjację dolara amerykańskiego oraz ogólną niepewność co do sytuacji gospodarczej. Brak reakcji rynku złota na ogłoszenie przez Rezerwę Federalną (Fed) planów związanych z drugą rundą „quantitative easing” (QE2), czyli rozluźniania polityki pieniężnej poprzez zwiększanie podaży pieniądza, nie był dla nas zaskoczeniem. Rynek spodziewał się interwencji Fedu, którego celem jest dalsza stymulacja amerykańskiej gospodarki, a przewidywana skala programu także jest zgodna z rynkowymi oczekiwaniami. Ogólnie rzecz biorąc, wielu inwestorów kupuje złoto w obawie przed wzrostem inflacji lub deprecjacją dolara, pomimo tego, że obecnie wskaźnik inflacji utrzymuje się na bardzo niskim poziomie, a problemy euro sprzyjają stabilizacji kursu USD.
Ostatnie wahania rynkowe wywoływane raportami gospodarczymi lub zmianami polityki pieniężnej podkreślają tylko niepewność, jaka towarzyszy wszystkim uczestnikom światowych rynków finansowych. Szybko zmieniające się warunki nadal budzą wątpliwości wielu inwestorów, a zatem nawet najdrobniejsze dane i informacje mają duże znaczenie i są szczegółowo analizowane. Sądzimy, że utrzymująca się niepewność działa na korzyść „twardych” aktywów, takich jak złoto.
Obawy przed wzrostem inflacji wynikają z przekonania, że banki centralne na całym świecie nie będą potrafiły lub nie będą chciały (z uwagi na ryzyko destabilizacji kruchego odbicia gospodarczego) wycofać potężnej stymulacji, którą dotychczas uruchomiły. Istnieje poważne ryzyko, że w miarę powrotu wzrostu gospodarczego na wyższe poziomy, drukowanie nowych pieniędzy przez władze może ostatecznie skutkować wyższą inflacją.
Jeżeli chodzi o inne metale szlachetne, srebro, które do tej pory pozostawało w cieniu złota, od kilku miesięcy notuje znacznie lepsze wyniki. W odróżnieniu od rynków złota, platyny czy palladu, na których podaż cały czas pozostaje dość ograniczona, na rynku srebra realizowanych jest kilka nowych projektów, które mogą znacząco zwiększyć podaż tego metalu w przyszłości. Nadal podoba nam się kilka atrakcyjnych spółek powiązanych z rynkiem srebra, jednak zachowujemy ostrożność jeżeli chodzi o średnioterminowe prognozy dla tego surowca.
Pomimo nadal korzystnych warunków dla złota i innych metali szlachetnych, należy pamiętać, że hossa na rynku złota może się skończyć. Ponieważ ten metal jest ujemnie skorelowany z dolarem amerykańskim, co potwierdzają dane historyczne, powrót zaufania inwestorów do USD może mieć negatywny wpływ na złoto. Co więcej, jeżeli pojawi się ogólne przekonanie co do tego, że władze USA i inne rządy utrzymują swe gospodarki pod kontrolą i są w stanie wstrzymać działania stymulacyjne w odpowiednim momencie bez wpływu na wzrost PKB i wskaźnik inflacji, nastawienie inwestorów do złota może się zmienić na gorsze. Jednocześnie, poprawa kondycji światowej gospodarki i mocniejszy dolar to czynniki sprzyjające różnym akcjom i obligacjom, z których można stworzyć odpowiednio zdywersyfikowany portfel inwestycyjny. Złoto i akcje spółek z nim powiązanych nie tylko stanowią skuteczne zabezpieczenie przed poważnymi ryzykami rynkowymi, ale także są znakomitym uzupełnieniem zdywersyfikowanego portfela.
Inwestowanie w akcje światowe
Koncentracja Templetona na wycenie nadal uzasadniona
Gary Motyl, CFA
CIO
Templeton Global Equity Group
Taka sytuacja występuje może raz na dziesięć lat: wyodrębniony sektor rynku akcji, grupa takich sektorów lub określony region notuje, siłą rozpędu, spektakularne i błyskawiczne wzrosty, a wycena papierów bije kolejne rekordy i uniezależnia się od czynników fundamentalnych. Taki scenariusz obserwowaliśmy w Japonii pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku oraz w przypadku „bańki internetowej” w latach dziewięćdziesiątych, a teraz dostrzegamy jego symptomy w potężnym zainteresowaniu rynkami wschodzącymi i akcjami spółek z sektora materiałów.
W przypadkach wspomnianych powyżej, niedoważenie „gorącego” regionu (Japonii) czy grupy sektorów (technologii, mediów i telekomunikacji) w portfelach Templetona wywołało wówczas słabsze wyniki względne naszej strategii w krótkiej perspektywie. Wzbudziło to pewien zrozumiały niepokój, jednak nasza sprawdzona dyscyplina oparta przede wszystkim na wycenie pozwoliła nam ograniczyć straty wywołane pęknięciami tych baniek cenowych, a przeważenie niedoszacowanych wówczas papierów, które nie cieszyły się zbyt dużą popularnością, okazało się korzystne w skali całego cyklu rynkowego.
Tym, co pomogło nam przetrwać te trudne okresy, była koncentracja na wycenie papierów i niechęć do podążania „za stadem”. Dziś sytuacja wygląda podobnie.
Choć krótkoterminowe wyniki zostały nieco zaniżone przez niedoważenie rynków wschodzących i sektora materiałów, mamy już podobne doświadczenia z przeszłości i jesteśmy przekonani, że globalna strategia inwestycyjna Templetona pozwoli nam budować portfele o coraz mocniejszych fundamentach w perspektywie kilku kolejnych lat. Biorąc pod uwagę aktualne wyceny, spodziewamy się dobrych wyników w latach 2011, 2012 i 2013.
Podczas gdy udział rynków wschodzących w naszych portfelach na koniec trzeciego kwartału 2010 r. nie odbiegał od długoterminowej średniej historycznej, dobre wyniki akcji z tych rynków sprawiły, że ich udział w niektórych indeksach wzrósł do rekordowo wysokiego poziomu. Znajdujemy atrakcyjne okazje na tych rynkach, jednak nie jest ich tak wiele, ilu można byłoby oczekiwać na tym etapie odbicia gospodarczego.
Przyglądając się obecnej sytuacji w różnych branżach i sektorach z osobna (takie podejście uważamy za najlepsze w obliczu coraz większej integracji światowej gospodarki i właśnie ono decyduje o strukturze naszego zespołu analityków), znajdujemy bardzo atrakcyjne możliwości w obszarach, które nie cieszą się obecnie zbyt dużą popularnością, np. w branży telekomunikacyjnej czy sektorze opieki zdrowotnej.
Duży udział w naszych portfelach mają akcje spółek technologicznych. Sektor ten był lekceważony przez inwestorów przez 10 lat, a dziś, pomimo niezłych wyników w ostatnim czasie, ceny akcji tych spółek nadal są poniżej poziomów uzasadnionych przez długoterminowe prognozy zysków.
Nasze prognozy dla światowej gospodarki są dość optymistyczne, a sytuacja wydaje się stabilizować. Spodziewamy się dalszego mocnego wzrostu gospodarczego w takich krajach, jak Indie czy Chiny, który będzie miał pozytywny wpływ na wzrost PKB gospodarki globalnej.
Przyglądając się spółkom, w które inwestujemy, dochodzimy do wniosku, że mają one dobrą pozycję wyjściową do zwiększania przychodów, optymalizacji marż i czerpania korzyści z wzrostu światowego PKB w przyszłości. Przedsiębiorstwa te zdobywają ogólnoświatowe uznanie, skutecznie kontrolują koszty i generują duże ilości wolnej gotówki, co ostatecznie powinno znaleźć odzwierciedlenie w wycenie ich akcji i przynieść wymierne korzyści ich udziałowcom.
Inwestowanie na rynkach wschodzących
Motory indyjskiego wzrostu: infrastruktura i sektor prywatny
Sukumar Rajah
Dyrektor zarządzający i CIO
Franklin Asian Equity
Franklin Templeton India AMC Ltd.
Indie to jedna z najszybciej rozwijających się dużych gospodarek na świecie. Według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), wzrost gospodarczy w Indiach ma sięgnąć 9,7% w 2010 r. i 8,4% w 2011 r., czyli byłby znacznie wyższy od wzrostu na rynkach rozwiniętych (prognozy zakładają odpowiednio 2,7% i 2,2% w latach 2010 i 2011).1 Oprócz sprzyjających czynników demograficznych oraz solidnej konsumpcji krajowej, jednym z kluczowych motorów wzrostu gospodarczego w Indiach jest rozwój infrastruktury.
Sądzimy, że rozwiązanie problemów strukturalnych, takich jak ograniczenia infrastruktury, jest niezbędne, by kraj mógł zrealizować swój długoterminowy potencjał. Wygląda na to, że władze Indii rozumieją te niedociągnięcia i zaczynają na nie reagować na dwa odrębne sposoby. Po pierwsze, rząd indyjski zwiększa własne inwestycje w infrastrukturę, a po drugie, wdrażane są reformy mające na celu zwiększenie rentowności projektów infrastrukturalnych dla przedsiębiorstw prywatnych, co powinno przełożyć się na większą równowagę podaży i popytu.
Ten drugi obszar działań jest szczególnie interesujący. Wraz z rosnącym zaangażowaniem sektora prywatnego, rozwój infrastruktury wszedł na wyższe obroty. Dziesięć lat temu, rząd miał już świadomość, że brak infrastruktury ogranicza wzrost gospodarczy, ale był jedynym źródłem finansowania ewentualnych inwestycji w tym obszarze, a że dostępne środki nie były duże, postęp także był powolny.
Kilka lat temu, rząd podjął jednak pierwsze próby zaangażowania sektora prywatnego w inwestycje w branży telekomunikacyjnej, dzięki czemu sektor ten jest obecnie znacznie bardziej zdywersyfikowany, a użytkownicy mają dostęp do wysokiej jakości usług po konkurencyjnych cenach. Sukces tego przedsięwzięcia dał indyjskim władzom więcej odwagi, by stopniowo tworzyć warunki dla inwestycji prywatnych także w innych branżach związanych z infrastrukturą, np. w sektorze energetycznym czy drogownictwie, co z pewnością znacząco przyspieszy ich rozwój.
Nadal znajdujemy wybrane atrakcyjne okazje do inwestowania w branży telekomunikacyjnej, szczególnie wśród spółek z górnego przedziału kapitalizacji. Jeżeli chodzi o prognozy dla całego sektora, spodziewamy się przede wszystkim dwóch zmian. Po pierwsze, branża ta będzie się konsolidować. Kilku nowych graczy odniosło poważne straty, których ciężaru nie da się udźwignąć w dłuższej perspektywie. W rezultacie, możemy spodziewać się wzrostu rentowności. Po drugie, uważamy, że telefonia komórkowa trzeciej generacji (3G) odniesie w nadchodzących dwóch lub trzech latach znacznie większy sukces, niż zakładają obecne prognozy. Kiedy na rynek wejdą tańsze urządzenia obsługujące ten standard, 3G może okazać się bardzo atrakcyjną propozycją dla klientów, ponieważ oferuje nie tylko narzędzia podnoszące wydajność pracy, ale także liczne funkcje rozrywkowe: taka kombinacja powinna zapewnić technologii 3G dużą popularność w średniej i dłuższej perspektywie. Z dwóch powodów omówionych powyżej, przypuszczamy, że najsilniejsi gracze w tym sektorze mogą liczyć na ogromny wzrost przychodów i zysków w ciągu najbliższych kilku lat.
1. Źródło: Międzynarodowy Fundusz Walutowy; „World Economic Outlook”, październik 2010 r.
Źródło: Franklin Templeton Investments