„Andrzej Linowski w ciągu kilku godzin stracił 7,2 tys. zł w Pekao SA. Ktoś dokonał wypłat w Sofii i trzech małych bułgarskich miejscowościach. – Złodziej zrobił mi debet na 5,7 tys. zł. W banku dowiedziałem się, że nie jestem jedyną ofiarą. To było w grudniu – wspomina. Piotrowi (urzędnik Ministerstwa Finansów) skradziono w listopadzie 1 tys. zł. O podejrzanej transakcji poinformował go sam bank Pekao SA, który zablokował kartę. – Urzędniczka przyznała, że karta została zeskanowana w warszawskim bankomacie – wspomina pan Piotr.”, czytamy.
„Choć od kradzieży minęły ponad dwa miesiące, żaden z klientów nie odzyskał pieniędzy. Więcej: panu Andrzejowi bank nalicza odsetki za ‚bułgarski’ debet i operację zagraniczną, a panu Piotrowi potrącił 35 zł za wydanie nowej karty. Anna Papka, z biura prasowego banku Pekao SA, nie chce wypowiadać się na temat opisanych przypadków.”, pisze dziennik.
„Banki utajniają informację, ile osób padło ofiarą skimmerów, czyli złodziei, którzy za pomocą nakładek instalowanych na bankomatach skanują karty i czyszczą konta. Policja ma dane wyrywkowe. Z informacji Komendy Głównej wynika, że w ubiegłym roku funkcjonariusze zarekwirowali u przestępców 670 skopiowanych kart. Tylko w Warszawie kryminalni zdjęli z bankomatów 17 złodziejskich nakładek. Posługiwali się nimi głównie obywatele Bułgarii, Rumunii, Wielkiej Brytanii.”, czytamy dalej.
Kopiowanie zawartości paska magnetycznego karty płatniczej przez złodziei określa się terminem „skimming”. Skopiowane dane umieszczane są następnie na innej karcie płatniczej. Posługując się sfałszowaną kartą złodzieje wypłacają pieniądze lub robią zakupy, obciążając konto posiadacza oryginalnej karty. Najczęściej urządzenia skanujące złodzieje montują w bankomatach.
Więcej na ten temat w „Życiu Warszawy” w artykule „Rabuś w bankomacie” autorstwa Marka Kozubala.