Wtorkowa sesja w USA nosi tylko na początku wyglądała imponująco. Indeksy zyskiwały ponad 1 proc. co było reakcją graczy na optymistycznie dane makro. Indeks Case-Shiller okazał się lepszy od oczekiwań i pokazał, że spadek cen nieruchomości w ciągu roku wyniósł już tylko 15,4 proc., a więc jest najmniejszy od sierpnia 2008 roku.
Jest to już kolejny wskaźnik pokazujący poprawę stanu rynku nieruchomości w USA. Szczególny entuzjazm rynku wzbudził indeks Conference Board (zaufanie amerykańskich konsumentów) , który wzrósł po raz pierwszy od trzech miesięcy i jest na poziomie 54 pkt. W rekordowo słabym lutym wskaźnik wyniósł zaledwie 25,3 pkt. W tym przypadku na szczególną uwagę zasługuje fakt, że sub-wskaźnik opisujący oczekiwania konsumentów na najbliższe sześć miesięcy znalazł się na najwyższym poziomie od grudnia 2007, a więc od momentu rozpoczęcia w USA recesji.
Optymizm przygasł równie szybko jak się pojawił i chociaż byki walczyły jeszcze o dalsze wzrosty to sesja zakończyła się na minimalnych plusach. Gracze mogą potraktować takie zachowanie jako ostrzeżenie o słabnącej silne rynku. Będzie temu sprzyjał układ techniczny, który wręcz zmusza do odpoczynku i korekty, ale trzeba pamiętać, że gdy optymizm rządzi to żaden opór nie jest zbyt silny i rynki mogą wznieść się na dowolne poziomy.
W przeciwieństwie do rynków w Stanach początek handlu na GPW był słaby, ale było to związane z odreagowaniem poniedziałkowej końcówki, gdzie mieliśmy do czynienia z wyciąganiem indeksu na siłę. Z resztą popyt powoli i konsekwentnie zmniejszał straty, by już w południe zmienić kolor WIG20 z czerwonego na zielony. Identycznie sytuacja przedstawiała się na wszystkich parkietach europejskich. Wyglądało to trochę jakby byki po poniedziałkowym rajdzie zaspały przez co na rynkach pojawiły z opóźnieniem, ale w żadnym wypadku nie oddały nad nim kontroli. Dane makro z USA jeszcze poprawiły sytuację popytu.
Rynek do końca miał szansę na neutralne zakończenie, ale na fiksingu, co zmienia się niemal w rutynę, WIG20 został podbity o 20 punktów i znalazł się wyraźnie ponad barierą 2300 pkt. z którą nie mógł poradzić sobie w trakcie dnia. Zdecydowanie pozytywnie wyróżnił się sektor bankowy co było konsekwencja wzrostu BRE o 7 proc., PEKAO o 6 proc. i BZ WBK o 5 proc.
Trzeba przyznać, że sesje mimo swojej jednokierunkowości stają się coraz ciekawsze, bo coraz więcej osób zadaje sobie pytanie „Gdzie jest szczyt?”. W tydzień WIG20 zyskał 15 proc. i nie ma śladu korekty. Z jednej strony trzeba takie zachowanie postrzegać jako ewidentne potwierdzenie siły byków i panującego trendu, ale z drugiej gra tylko do jednej bramki staje się ryzykowna, bo szczyt może wyłonić się w dowolnym momencie. Patrząc na rynek pod kątem technicznym do ewentualnej górki brakuje nam już tylko 1-2 proc. Dziś takie wybicie możliwe jest tylko z rana, ponieważ później rozpocznie się gra pod amerykańską korektę.
Paweł Cymcyk
Źródło: AZ Finanse