Wczorajsza sesja w USA nie wniosła absolutnie nic nowego do obrazu sytuacji. Indeksy w trakcie dnia rosły nawet 1,5 proc., ale zakończyły zaledwie na symbolicznych plusach. Dla układu rynkowych sił nic się nie zmieniło. S&P500 nadal tkwi pod oporem 945 pkt. i od ponad tygodnia nie może sobie z nim poradzić.
Z kolei z byczego punktu widzenia poziom 930 pkt. pełni rolę wsparcia i stwarza poczucie bezpieczeństwa. Taki wąski kanał utrzymuje się już od początku czerwca i, podobnie jak majowa konsolidacja, również musi zakończyć się jednoznacznym wybiciem i nową falą wzrostów lub wyłamaniem i zejściem do majowych minimów. Największa szansa na zmiany to dopiero jutrzejsza sesja i reakcja na dane o sprzedaży detalicznej. Dziś nie będzie żadnych konkretnych impulsów mogących doprowadzić do zmian. Niewykluczone jednak, że gracze właśnie dzień przed informacją będą chcieli szarpnąć rynkiem aby jutro zobaczyć tylko potwierdzenie swoich przewidywań.
Również nudno nie było wczoraj na GPW. Przy utrzymujących się dobrych nastrojach WIG20 na niewielkich wzrostach bez problemu oddalił się od poniedziałkowych minimów, a sytuacja byłaby zdecydowanie lepsza, gdyby ciężarem ponownie nie był taniejący PKO BP. Ten największy bank znacząco odstawał od pozostałych spółek ze swojego sektora. PEKAO SA i BRE rosły, a ten drugi zakończył dzień ponad 9 proc. zyskiem.
Po początkowym wzroście sytuacja na zachodnich parkietach zaczęła się pogarszać, co automatycznie oznaczało szybkie kurczenie się lokalnych wzrostów. Byki miały jednak przewagę, ponieważ do czasu aż strefa 1900-1920 pkt. na WIG20 nie będzie zagrożona, większe spadki też będą wykluczone. Rynkowi wystarczyło zbliżenie się do poziomu neutralnego, na który tylko czekali gracze na rynku terminowym. W tym samym momencie pojawili się chętni do otwierania długich pozycji i kiedy poprawiła się sytuacja na rynku terminowym od razu pojawił się popyt na rynku kasowym, który utrzymał się do końca dnia. Nie pierwszy i nie ostatni raz to kontrakty zdecydowały o poziomie indeksu.
W końcówce popytowi udało się nawet osiągnąć dzienne maksima i wyjść na dwu procentowe plusy. Jednak nie odpowiada to na pytanie – co dalej? Wyjście powyżej 1920 pkt. wciąż może okazać się pułapką, a ostatnie cofnięcie z obszaru powyżej 2000 pkt. może być fałszywym zwrotem. Ewentualne rozstrzygnięcie będzie skorelowane z zachodnimi indeksami, a niestety w czwartek podczas ich publikacji GPW będzie odpoczywać. To powinno mieć istotne znaczenie dla środowej zmienności, a dodatkowo dużymi krokami zbliża się termin wygasania kontraktów terminowych. Ostatnie trzy dni sugerują, że im bliżej ich rozliczenia tym większa staje się presja na spadki.
Paweł Cymcyk
Źródło: AZ Finanse