Środę amerykańskie rynki rozpoczęły jak wszystkie ostatnie dni, czyli na minusach. Następnie indeksy zachowały tak jakby nie mogły się zdecydować czy publikowane dane o zamówieniach trwałego użytku w USA są dobre czy słabe.
W sumie to dość dobra interpretacja, bo dane były niejednoznaczne. W ciągu miesiąca ogólny spadek zamówień sięgnął aż 2,5 proc., ale licząc bez środków transportu, a więc bez mającego gigantyczne kłopoty sektora motoryzacji nastąpił wzrost o 1,1 proc. Teoretycznie ważniejszy jest raport wykluczający transport i zanotowany tam największy od 4 miesięcy wzrost, ale trzeba zauważyć, że po wyłączeniu zamówień na obronność dane nadal pokazywały spadek o 0,7 proc. Stąd też rynki nie były do końca przekonane, że informacje są pozytywne i spędziły dzień na miotaniu się pomiędzy poziomem neutralnym, a jednoprocentowym spadkiem. W końcówce, podobnie jak w ciągu kilku ostatnich dni, popyt wyciągnął rynek i ponownie zamknięcie wypadło blisko poziomu neutralnego.
Obecne utrzymywanie się tuż pod szczytami jednocześnie chłodzi wykupione wskaźniki techniczne oraz testuje cierpliwość graczy. Te dwa czynniki działając na siebie odwrotnie proporcjonalnie powodują, że im dłużej taki stan trwa tym bardziej z technicznego punktu widzenia opłaca się kupować, ale przekonanie co do dalszych wzrostów jest coraz mniejsze. Szanse na kontynuowanie zwyżki rynek będzie miał tylko wtedy, jeżeli szybko nie wystąpi zniecierpliwienie, a przez to chęć realizacji zysków.
Z kolei na GPW początek wczorajszej sesji był obiecujący. Mimo silnych spadków na chińskim rynku i negatywnego otwarcia w kraju WIG20 szybko wszedł na plusy i z krótkimi przystankami kontynuował marsz na północ. Do optymizmu panującego na zachodnich parkietach sporo nam brakowało, bo tam popyt od początku kontrolował sytuację i wzrosty sięgały 2 proc. bez żadnych widoków na korektę.
Główną przyczyną słabości naszego rynku była TP SA. Po porannym podaniu wyników, które w niektórych segmentach okazały się nieznacznie gorsze od prognoz (choć spółka miała zysk większy niż się spodziewano) podaż wyraźnie skoncentrowała się na jej akcjach, które zakończyły dzień ponad 5 proc. stratą. Ponieważ posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej i brak zmiany stóp procentowych był zgodny z rynkowymi oczekiwaniami zarówno na rynek giełdowy jak i walutowy czekali na kolejne impulsy
Do końca dnia nic się jednak nie zmieniło i ostatecznie byki odniosły minimalny sukces kończąc tuż poniżej strefy niedawnego oporu, a więc czerwcowych minimów. Nadal nie daje to jasnych wskazówek odnośnie przyszłości, zwłaszcza że obrót ponownie nie zachwycił, co sugeruje, że ani byki ani niedźwiedzie nie chcą wychodzić przed szereg i wstrzymują się z decyzją do czasu określenia jednoznacznego kierunku przez zachodnie rynki.
Dziś zapewnie będzie równie mizernie z impulsami jak wczoraj, więc czeka nas kolejny dzień bez znaczenia.
Paweł Cymcyk
Źródło: AZ Finanse