Amerykańscy inwestorzy uwierzyli, że Rezerwa Federalna i tym razem ich nie zawiedzie. Nadzieja ta poparta zaskakującym wzrostem wydatków Amerykanów doprowadziła do silnej zwyżki na Wall Street. Indeks S&P500 znalazł się na najwyższym poziomie od przeszło trzech tygodni.
W poniedziałek wszystko sprzyjało giełdowym optymistom. Huragan Irene osłabł i w Nowym Jorku zjawił się tylko jako tropikalny sztorm, nie wyrządzając poważniejszych szkód. Analitycy uspokajali, że koszty dla firm ubezpieczeniowych wyniosą ok. 2,6 mld USD zamiast 14 miliardów, jak wcześniej sądzono.
Ale największym pozytywem był zaskakujący raport o dochodach i wydatkach Amerykanów. Ta druga kategoria w lipcu okazała się o 0,8% wyższa niż w czerwcu, gdy konsumpcja spadła o 0,1% mdm. Ekonomiści spodziewali się wzrostu tylko o 0,4%. Choć w ujęciu realnym zmalały dochody gospodarstw domowych (o 0,1% mdm), to rynek wręcz oszalał na punkcie tych danych.
Taki raport po piątkowym wystąpieniu Bena Bernanke wlał nadzieje w serca inwestorów i pozwolił myśleć, że Fed wie, co robi. To moim zdaniem bardzo odważna teza. Niemniej w rynkowych komentarzach dominowały opinie wychwalające amerykański bank centralny za rozważne działania i niepopadanie w paniczne drukowanie pieniądza – na to w końcu i tak pewnie przyjdzie czas.
Ale dodatkowe impulsy przemawiające za kupowaniem akcji nadeszły niemal ze wszystkich frontów „walki z kryzysem”. Giełda w Atenach poszła w górę o 14%. Notowania greckich banków zwyżkowały po 20-30% po informacji, że Alpha Bank przejmie EFG Eurobank Ergasias, tworząc największą instytucję kredytową Hellady.
Wcześniej Europejski Bank Centralny poinformował o redukcji zakupów obligacji krajów PIIGS, co daje iluzję poprawy sytuacji w strefie euro. Rentowności 10-letnich obligacji włoskich i hiszpańskich ustabilizowały się na względnie bezpiecznym poziomie 5%.
Pozytywny sygnał nadszedł też ze Stanów Zjednoczonych. Bank of America ogłosił, że grupa prywatnych inwestorów kupi 13,1 miliardów nowych akcji. Nie samo podwyższenie kapitału własnego jest tu ważne, lecz fakt uzyskania wiarygodności w oczach inwestorów gotowych wyłożyć miliardy dolarów na spółkę, o której ostatnio mówiło się tylko źle, albo bardzo źle. Kurs BofA poszedł w górę o 8%.
Wypadkową tych wszystkich czynników były wręcz euforyczne wzrosty na nowojorskich parkietach. Dow Jones zyskał 2,3%, S&P500 urósł o 2,8%, zaś Nasdaq poszedł w górę o 3,3%. Po dwóch dniach dynamicznych wzrostów amerykańskie indeksy osiągnęły najwyższe poziomy od sierpniowego załamania. S&P500 naruszył barierę 1.200 punktów, tworząc podwaliny pod formację podwójnego dna zapowiadającego dłuższe i solidniejsze odbicie.
Choć nadzieje na powrót hossy i poprawę koniunktury w gospodarce wciąż wydają się mocno przesadzone, to grunt pod giełdowe odreagowanie został ubity. Tyle tylko, że za ostatnią euforią stoją bardzo słabe fundamenty.
Krzysztof Kolany
Bankier.pl
Źródło: Bankier.pl