Nic więc dziwnego, że WIG20 pomimo pozytywnego początku szybko przełamał poziom 1700 punktów, a po południu znalazł się nawet poniżej 1600 punktów. Kolejną falę załamania, która dzisiaj przeszła przez warszawski parkiet spowodowało zachowanie sektora bankowego, pod szczególną presją były akcje m.in. Getinu oraz BRE Banku (spadek o ponad 11%). Było to podyktowane zachowaniem akcji banków w całej Europie, które sprowadziły giełdy europejskie pod kreskę w trakcie dnia, podobnie jak spółki z sektora wydobywczego.
Niewielka stabilizacja oraz uspokojenie na GPW pojawiało się w drugiej części dnia, chociaż informacje, które napływały na rynek nie były wcale optymistyczne. Spółka Amazon poinformowała, o prognozach przychodów w IV kwartale, która okazały się gorsze od oczekiwań analityków. Niepokoiły także doniesienia z banku Goldman Sachs, który planuje zwolnienie 10% pracowników. Także liczba bezrobotnych w ubiegłym tygodniu okazała się większa od oczekiwań i wyniosła 478 tys.
Pomimo negatywnych informacji pod koniec sesji indeksom udało się jednak odbić od sesyjnych minimów, a indeks WIG20 powrócił powyżej 1600 punktów. Najwyraźniej inwestorzy stwierdzili, że dzisiaj na Wall Street może dojść do niewielkiego odbicia i w tej wierze kupowali akcje pod koniec sesji. Ostatecznie indeks WIG20 stracił na zamknięciu 3,94%, indeksy mWIG40 oraz sWIG80 spadły o 4,06% i 3,42%. Obroty podczas dzisiejszej sesji wyniosły 1,5 mld złotych.
Za nami kolejna sesja, która pokazała w sposób całkowicie jednoznaczny układ sił na parkiecie. Obraz sesji uległ niewielkiej poprawie pod koniec notowań, ponieważ inwestorzy uważali, że obóz byków doprowadzi do odbicia indeksów za Oceanem. Presja podażowa ze strony TFI utrzymuje się nadal, a poprawa nastrojów na rynkach światowych wcale nie gwarantuje tego samego na naszym parkiecie. Pozostaje mieć nadzieję, że amerykańskie indeksy zakończą sesję w miarę przyzwoicie, a to daje nadzieję na spokojną i w miarę stabilną sesję na GPW w piątek.
Maciej Dyja
Główny Analityk Gold Finance