Wczorajsza sesja na światowych parkietach zakończyła się mieszanym wynikiem. Na szczęście warszawska giełda zyskała na wartości, indeksy znalazły się najwyżej w tym roku.
Wtorkowy handel przyniósł GPW nowe tegoroczne rekordy. WIG po wzroście o 0,91 proc. zamknął się na poziomie 39370 pkt., co jest nowym tegorocznym szczytem. Dobrze radził sobie także WIG20 ustanawiając roczne maksimum przy poziomie 2348 punktów. Wszystko to przy stosunkowo wysokich obrotach 1,63 mld złotych.
Handel na całym świecie podzielił się wczoraj na dwa obozy: byków i niedźwiedzi. W dół spadał np. brytyjski FTSE po podaniu informacji przez fundusz Qataris – największego obecnie akcjonariusza banku Barclays o tym, że zamierza on zrealizować zyski z wcześniej przejętych akcji banku i sprzedać je za 1,4 mld funtów. Jak widać inwestorzy arabscy to nie jest najbardziej pewny kapitał na świecie, akcje instytucji finansowej spadały wczoraj ponad 5,5 procent.
Mocno spadał brazylijski indeks Bovespa (ponad 3 proc.). Tamtejszy rząd zdecydował się na wprowadzenie 2 proc. podatku od transakcji finansowych z udziałem zagranicznego kapitału tak, aby osłabić swoją walutę. To już kolejny kraj, po np. Unii Europejskiej cierpiący nad zbyt mocną walutę względem przede wszystkim amerykańskiego dolara.
Jak widać GPW w tym czasie wyróżniła się pozytywnie, podobnie jak np. nasi sąsiedzi Czesi. Świetnie radziły sobie walory Sfinksa (17 proc. wzrostu), który zapowiedział kupno sieci pizzerii Dominium Pizza za 40 mln złotych.
Niewątpliwie więc GPW potwierdziła przynależność do wszystkich rozwiniętych giełd na świecie ustanawiając nowe szczyty i pozostając w wyraźnym wzrostowym trendzie.
Trochę niespodziewanie słabo zachowywali się wczoraj Amerykanie, którzy na niewielki spadek liczby nowobudowanych domów zareagowali wyraźnymi spadkami indeksów na początku sesji. Przyglądając się wykresom widać wyraźnie, że z mniejszymi czy większymi wahaniami rynek nieruchomości osiągnął dno.
Inwestorów za oceanem powinny raczej zadowolić wyniki producenta ciężkiego sprzętu wydobywczego Caterpillar, którego strata była niższa od przewidywań, a spółka podniosła prognozy wyników na koniec roku. Z pewnością także nie można nie zauważyć raportu Apple – zysk producenta m.in. iPoda wzrósł o 47 proc., a przychody o 27 procent.
Trend – niewątpliwie jest wzrostowy, ale patrząc na ostatnie notowania S&P500 kolejne wzrosty mogą nie przychodzić łatwo. Najszerszy amerykański indeks od kilku dni nie potrafi wyjść powyżej 1100 pkt., a patrząc na presję niektórych krajów na osłabienie walut – może to jeszcze chwilę potrwać.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo