Politycy po raz kolejny wystawiają nerwy inwestorów na stress-test. Nie zdają sobie chyba sprawy, że i od inwestorów zależeć będzie powodzenie planu ratowania Europy. Tymczasem planu wciąż nie ma i nie wiadomo kiedy się pojawi.
We wtorek na europejskich giełdach do połowy sesji panował spory optymizm. Rodząca się zwyżka została jednak szybko zgaszona przez kolejne doniesienia, związane z mającym się odbyć w środę szczytem przywódców Unii Europejskiej. Ze sprzeciwu kanclerz Angeli Merkel wobec zapisu o kupowaniu obligacji przez Europejski Bank Centralny wynikało, że na kilkanaście godzin przed tym spotkaniem nie są uzgodnione zasadnicze kwestie planu ratowania Europy. Wątpliwości w tej kwestii rozwiało odwołanie spotkań ministrów finansów państw strefy euro i szefów tych resortów wszystkich państw Unii. Trudno się więc spodziewać, że w nocy dokonał się w tej sprawie jakiś przełom. Europejskie parkiety kończyły jednak dzień niewielkimi spadkami. Mimo nerwowej atmosfery, DAX stracił ostatecznie jedynie 0,1 proc. CAC40 zareagował mocniejszą, sięgającą 1,4 proc. zniżką, ale paryski indeks od rana radził sobie kiepsko. Nasz indeks największych spółek chwilami tracił 2 proc., ale po końcowym fixingu spadł o 0,9 proc. Dziś może być jeszcze bardziej nerwowo, tym bardziej, że za oceanem wtorkowa sesja zakończyła się zdecydowaną wyprzedażą.
Amerykańscy inwestorzy mieli wczoraj podwójny powód do zmartwień. Jedne to oczywiście obawy o sytuację w Europie, a drugi to rozczarowanie po publikacji danych, dotyczących amerykańskiej gospodarki. Spadek indeksów cen nieruchomości rozczarował umiarkowanie. Bardzo negatywnie zaskoczył natomiast nieoczekiwanie duży spadek wskaźnika nastrojów konsumentów. Spora część spadku giełdowych indeksów miała miejsce przed publikacją danych o nastrojach, można ją więc przypisać europejskim strachom. Przez kolejnych kilka godzin sytuacja na nowojorskim parkiecie nie ulegała pogorszeniu. Nadeszło ono ponownie pod koniec handlu. Ostatecznie Dow Jones stracił 207 punktów, spadając o 1,7 proc., Nasdaq poszedł w dół o prawie 2,6 proc., a S&P500 zniżkował o 2 proc. Pozytywny dla byków sygnał w postaci wybicia w górę z kilkudniowej konsolidacji staje przed poważną próbą.
Obserwacja porannego zachowania się kontraktów terminowych na europejskie i amerykańskie indeksy może działać uspokajająco przed rozpoczęciem dzisiejszej sesji, jednak trudno spodziewać się wzrostu samych indeksów. Pochodne na indeksy zza oceanu zwyżkowały po 0,4 proc., zaś te na DAX i CAC40 szły w górę po 0,5 proc. Kłopotami z uzgodnieniem planu wychodzenia Europy z kryzysu nie przejęły się rynki azjatyckie. Na zdecydowanej większości parkietów zanotowano wzrosty. Nikkei na godzinę przed końcem sesji zyskiwał 0,3 proc., w Szanghaju indeksy rosły po ponad 1 proc., w Hong Kongu i na Tajwanie zwyżka sięgała 0,5-0,6 proc.
Źródło: Open Finance