Start kariery zawodowej wymaga odpowiednich przygotowań. Przekonują się o tym już tegoroczni absolwenci polskich uczelni, którzy wysyłają do firm swoje aplikacje.
Mniejsze szanse na przejście pierwszego etapu rekrutacji mają osoby, które w trakcie studiów skupiały się wyłącznie na zbieraniu zaliczeń i obecności. Jednak nawet bogate i pięknie wyglądające CV może okazać się za słabe w rywalizacji o wymarzoną posadę. Barbara Labudda, Business Development Director z agencji PR Eskadra PUBLICA, opowiada o znaczeniu pijarowo-biznesowego podejścia przy poszukiwaniu pracy, w którym szef jest klientem, a nasze umiejętności – towarem.
Idę na rozmowę kwalifikacyjną. O czym powinienem pamiętać?
– O wielu rzeczach. Przede wszystkim o celu w jakim idę. Pracownik musi znać siebie i wiedzieć czego chce. Istotne jest przekonanie do danej branży czy firmy. Świadomość, że właśnie tu chcę pracować i rozwijać skrzydła. W tym celu warto wcześniej przejrzeć stronę internetową pracodawcy, poznać realizowane projekty, pracowników. Czasy, w których można było dostać pracę bez większego wysiłku, odeszły w niepamięć. Dziś trzeba się postarać – wykazać pasją, inicjatywą i zaangażowaniem. Co więcej, mogą one być dla przyszłego szefa ważniejsze od posiadanych kompetencji. Z kolei bogate doświadczenie, ale nie wsparte zapałem, może na niewiele się zdać. Kolejną rzeczą jest wiedza na temat oczekiwań pracodawcy. W tym celu warto na chwilę wyobrazić sobie, że jestem w jego roli. Czego chcę od pracownika? Jakich postaw czy zachowań od niego oczekuję? Łatwiej jest odpowiedzieć na te pytania wykonując pewne ćwiczenie. Polega ono na symulacji rozmowy kwalifikacyjnej. Nasz znajomy może grać rolę szefa. Po przeprowadzeniu rozmowy życzliwie i szczerze opowie nam, w którym momencie wypadliśmy dobrze, a gdzie musimy jeszcze popracować. Taki crash test może okazać się cennym sprawdzianem przed pójściem na prawdziwą rozmowę.
Przyjmijmy, że wiem czego chcę i zaliczyłem crash test. Wychodzę z domu, ale zerkam jeszcze na lustro. Czy ubiór ma też znaczenie?
– Ubiór powinien być dostosowany do stanowiska. W tym celu również przydaje się strona internetowa firmy i zamieszczone na niej zdjęcia pracowników. Mogą nam one podpowiedzieć, jaki w danym środowisku panuje dress code. Często zdarza się, że w dużych korporacjach celebrowany jest ubiór skromny, biurowy. W mniejszych firmach pozwala się na większy luz, natomiast w agencjach reklamowych czy PR-owych punktuje się ciekawy styl. Wszystko zależy również od stanowiska, na które aplikujemy. Pracodawca może nie docenić indywidualnego charakteru osoby wyrażonego w stroju, jeśli stara się ona o posadę księgowego. Oryginalność może być z kolei mile widziana na przykład w dziale kreacji, choć tu również wskazany jest umiar. Generalnie nie należy zbytnio eksponować siebie poprzez ubiór.
Głównym narzędziem służącym do komunikacji z pracodawcą jest CV. Jak powinno ono wyglądać, abym to ja został zaproszony na rozmowę?
– Przede wszystkim pamiętajmy o tym, że poszukiwanie pracy powinno być oparte na podejściu wizerunkowo-marketingowym. Szef jest klientem, a kompetencje towarem. Chcę sprzedać mu siebie. Swoje umiejętności i nabyte doświadczenie. Czytelne CV to podstawa. Nasza aplikacja nie powinna zajmować więcej niż dwie strony, być zbyt pstrokata (kreatywność można wyrazić z gustem), czy chaotyczna. Nie należy też umieszczać za dużej ilości informacji. Zarządzanie treścią i eliminowanie z niej tego, co jest niepotrzebne stanowi cenną umiejętność. Pamiętajmy, że pracodawca ma tylko parę chwil na przejrzenie danego CV. Od jego wrażenia ogólnego zależy pozytywny feedback. Dlatego aplikacja powinna być też ciekawa, przykuwająca uwagę. Wskazane jest, aby zawierała hasła, uwypuklenia. Należy również pamiętać o unikaniu banałów i zachowaniu wiarygodności.
A co powinno znaleźć się w treści? Większe wrażenie zrobię na pracodawcy chwaląc się dobrymi ocenami na dyplomie i w indeksie czy doświadczeniem zawodowym?
– Studia są dziś niezbędnym minimum. To entry ticket, a nie przewaga konkurencyjna. Jeśli w CV nie ma żadnych informacji na temat mojego doświadczenia zdobywanego w czasie studiów to wysyłam pracodawcy komunikat, że w trakcie nauki nie robiłam/em nic więcej ponad wymagane minimum. Ważne jest, aby pochwalić się dodatkową inicjatywą. Praktyki, wolontariat – to wszystko może przechylić szalę na naszą korzyść. Tym bardziej praca zarobkowa. Ważne jest jednak, aby każde takie doświadczenie było ugruntowane odpowiednim stażem. Osoby, które zmieniają prace co kwartał są nazywane skoczkami. Pracodawcy nie lubią skoczków, ponieważ ich zatrudnianie jest niekorzystną inwestycją. Zwykle pierwsze trzy miesiące nowego pracownika to czas jego wdrażania, nauki, szkoleń, przygotowywania do nowych warunków pracy. Pracodawca wypłaca wynagrodzenie dostając w zamian pracę na poziomie poniżej oczekiwanych możliwości. Dopiero po tym wstępnym okresie, pracownik czuje się już pewnie w nowym miejscu i zwiększa wydajność swojej pracy – inwestycja zaczyna się zwracać. Jeśli więc zatrudnilibyśmy skoczka, który po trzech miesiącach odchodzi to oznacza, że pracodawca stracił nie tylko swój czas, ale również pieniądze. To bardzo nieopłacalne.
Czym jeszcze warto się pochwalić w CV?
Warto poinformować o znajomości języków obcych, pochwalić się kursami czy szkoleniami. Dobrym pomysłem jest też umieszczenie rubryki „moje osiągniecia”, gdzie wpiszemy te inicjatywy, z których jesteśmy szczególnie dumni – a które mogą jednocześnie okazać się interesujące dla potencjalnego pracodawcy. Gro ludzi nie czuje się komfortowo chwaląc samych siebie – ale na tym właśnie polega proces zabiegania o pracę. Trzeba zaplanować i przeprowadzić autopromocję, w której CV jest formą marketingu bezpośredniego, rozmowa kwalifikacyjna sprzedażą osobistą, a całość procesu akcją z zakresu self PR-u.
Źródło: Eskadra Publica