Wtorkowa sesja w Stanach miała pokazać czy poniedziałkowy 3-procentowy wyskok był jedynie jednorazowym wydarzeniem czy też popyt ma ambicje atakować maksima z 8 maja. Jeszcze pod koniec sesji wydawało się, że byki zainkasują jednoprocentowy wzrost, ale nacisk podaży w ostatnich kilkudziesięciu minutach sprawił, że indeksy zakończyły dzień neutralnie.
Praktycznie żadnego wpływu nie było widać po publikacji informacji o ilości rozpoczętych budów domów w USA, która spadła do 458 tysięcy, podczas gdy oczekiwano aż 520 tysięcy. Podobnie wydane zezwolenia na budowy domów w USA spadły do 493 tysięcy, co oznacza osiągnięcie kolejnego już rekordowo niskiego poziomu tego wskaźnika. Mimo to w komentarzach utrzymywał się optymizm, bo za spadek w głównej mierze odpowiadał segment wielorodzinny, który nie jest uznawany za reprezentatywny.
Fakt, że słabe dane wcale nie muszą przeszkadzać we wzrostach pokazała dziś japońska giełda. Indeks NIKKEI rósł, choć gospodarka Kraju Kwitnącej Wiśni skurczyła się w pierwszym kwartale o historycznie wysokie 15,2 proc., czyli najwięcej od czasów Drugiej Wojny Światowej.
Wtorek na krajowym parkiecie przebiegał zgodnie z optymistycznymi nastrojami, które pojawiły się podczas poniedziałkowej sesji w Stanach. Dwuprocentowy wzrost WIG20 na otwarciu spowodował, że poziom 1900 pkt. wydawał się już na wyciągnięcie ręki, jednak na dalsze zmiany trzeba było czekać aż do południa. Wpływu na rynek nie przyniosła także publikacja niemieckiego indeksu ZEW, który okazał się znacznie lepszy od oczekiwań i wzrósł do 31,1 pkt. z 13 zanotowanych w kwietniu. To najwyższy poziom indeksu od dwóch lat, który wyraźnie pokazuje jak dynamicznie zwiększył się poziom zaufania i optymizmu niemieckich analityków i inwestorów.
W południe, jak na komendę popyt uderzył na wszystkich frontach. Najbardziej rynkowi pomagały KGHM i PEKAO zyskujące po 4 procent, ale sektor informatyczny i chemiczny również nie pozostawały w tyle. Pierwszy szturm na poziom 1900 punktów okazał się zdecydowanie za słaby aby naruszyć tą barierę, choć obroty przy oporze dynamicznie rosły. Dane z GUS o 4,8 procentowym wzroście przeciętnego wynagrodzenia, które było wyższa od oczekiwań jak i zmiana zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw, która spadła zgodnie z prognozami o 1,4 proc. zostały całkowicie zlekceważone.
Wsparciem podaży były natomiast dane z amerykańskiego rynku nieruchomości, dzięki którym podaż przejęła dowodzenie na parkiecie. Trzyprocentowe wzrosty w godzinę zamieniły się w symboliczną zwyżkę, ale na szczęście dla kupujących sprzedającym nie udało się utrzymać tego stanu do końca dnia. Ostatnia godzina to ponownie kontrola byków i zakończenie na poziomie otwarcia.
Wczorajsza sesja pokazała, że z pewnością chęć do dalszych wzrostów jest, ale argumentów za nią coraz mniej. Poprawa na rynku nieruchomości w USA przechodzi pomimo taniego kredytu , a dodatkowo lokalnie WIG20 indeks ma do pokonania silną strefę oporu powyżej 1900 pkt. Dziś kolejny dzień bez danych makro powinien gwarantować na rynkach stabilizację i spokój. Na horyzoncie trudno nawet w najbliższym czasie określić konkretne wydarzenie, które mogłoby stać się argumentem do przekroczenia niedźwiedziego okopu. Wydaje się, że jedyne na co mogą liczyć kupujący to dalsze nadzieje, że na koniec roku gospodarka się ożywi, co już dziś powinny dyskontować rynki.
Paweł Cymcyk
Analityk
Źródło: AZ Finanse