NBP tłumaczy, że już uruchomił stosowne instrumenty, a instytucje finansowe i tak wolą kupować rządowe obligacje. Banki mówią twardo – dopóki rząd nie da gwarancji przedsiębiorstwom, kredytów nie będzie.
Czyli nie będzie jeszcze przez kilka miesięcy – to wniosek z forum bankowego, na którym wczoraj spotkali się przedstawiciele rządu, NBP i instytucji finansowych. W atmosferze wzajemnego zrozumienia jedni na drugich zwalali odpowiedzialność.
Jesienią ubiegłego roku został przyjęty tzw. pakiet zaufania. Zawiera szereg ustaw, które miały przywrócić kredyty dla firm. Zgodnie z dokumentem rząd miałby udzielać przedsiębiorstwom gwarancji i w ten sposób ułatwić im dostęp do finansowania. Poszerzone zostałyby także kompetencje Banku Gospodarstwa Krajowego, który dysponowałby funduszami np. na dopłaty do kredytów. Niestety dokumenty ugrzęzły w sejmie.
– Pakiet zaufania musi przejść normalną ścieżkę legislacyjną – tłumaczy Jacek Rostowski, minister finansów. Nie jest w stanie przewidzieć, kiedy ustawy wyjdą z parlamentu. Szef resortu finansów uważa, że na razie to NBP powinien zrobić wszystko, by zwiększyć płynność na rynku, tak by banki miały pieniądze na kredyty.
– Aby banki zyskały więcej wolnych środków, uruchomiliśmy wykup obligacji. Jesteśmy gotowi obniżyć rezerwę obowiązkową od depozytów. Mamy zamiar wprowadzić operacje pożyczkowe na 3 miesiące i dłuższe – tłumaczy Sławomir Skrzypek, prezes NBP. – Problem w tym, żeby pieniądze te nie trafiały znów na rachunki banków w NBP lub zakup papierów skarbowych, jak jest obecnie – dodaje.
Banki mówią twardo – za zwiększenie płynności dziękujemy, ale to nie wystarczy.
– Chcemy, by rząd udzielał firmom gwarancji. Bez nich nie ruszy akcja kredytowa – zaznacza Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes ZBP. Dodaje, że nie muszą to być gwarancje na 100 proc. wartości kredytu. Wystarczy na 30-50 proc., tak by część ryzyka finansowego przejęło na siebie państwo.
– Minister finansów powiedział, że nie wie, jaki w tym roku będzie wzrost gospodarczy – 3,7 proc. czy 1,7 proc., a może inny. To zwiększa ryzyko kredytowania firm, bo nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jakie branże mogą popaść w kłopoty – mówi Jarosław Dąbrowski, prezes DnB Nord. – Do tego mamy firmy z toksycznymi opcjami, nie będziemy ich ratować, jeśli rząd nie przejmie części ryzyka – dodaje. W dodatku, jak twierdzą bankowcy, rząd deklaruje jedno, robi drugie.
Chce, by banki finansowały firmy, ale też wypuszcza obligacje, których nie jest w stanie sprzedać za granicą, i prosi nasze instytucje finansowe o ich wykup.
– Jeśli mam finansować firmę o niewiadomej kondycji albo kupić wysoko oprocentowane obligacje rządowe, to wybieram to drugie rozwiązanie – mówi szef jednego z dużych banków.
Beata Tomaszkiewicz