„Na koniec listopada – według danych NBP – wartość zadłużenia Polaków z tytułu kredytów hipotecznych wyniosła 171,8 mld zł. Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową prognozuje mocne zahamowanie w tym i następnym roku sprzedaży kredytów mieszkaniowych. Jeśli te przewidywania się sprawdzą, to portfel tego typu pożyczek w 2009 i 2010 r. niewiele się zwiększy. Instytut ocenia, że dopiero w 2011 r. banki znów chętnie będą pożyczać na kupno mieszkania. Wartość portfela kredytów hipotecznych wyniesie 200 – 240 mld zł, a w 2012 r. w granicach 290 – 350 mld zł, czyli ok. 20 proc. PKB.”, pisze gazeta.
„Optymistyczna prognoza Instytutu mówi, że w tym roku banki pożyczą klientom na kupno nieruchomości połowę tego, co w ubiegłym. Jeszcze nie ma oficjalnych danych dotyczących sprzedaży kredytów mieszkaniowych w 2008 r. Związek Banków Polskich jeszcze w grudniu podtrzymywał swoją prognozę. Według niej banki pożyczyły w minionym roku 68 mld zł. Oznaczałoby to, że w tym roku udzielą kredytów o wartości niecałych 35 mld zł.”, czytamy w „Rz”.
„Klienci muszą się liczyć również z tym, że banki nie będą chciały udzielać im kredytów. Bo np. klient nie będzie miał wkładu własnego albo odpowiednio wysokich zarobków. Tylko trzy banki dają kredyt we frankach szwajcarskich bez wkładu własnego: Polbank EFG, Deutsche Bank PBC i DnB Nord.”, pisze gazeta.
W ostatnich latach banki bardzo liberalnie podchodziły do oceny zdolności kredytowej nowych klientów. Kredyt mieszkaniowy, także w walutach obcych, mogły uzyskać osoby o przeciętnych zarobkach. Dziś, w wyniku kryzysu finansowego, sytuacja uległa zmianie. Uzyskanie kredytu we franakch szwajcarskich jest bardzo trudne. Banki chcą pożyczać na mieszkania przede wszystkim osobom bardzo dobrze zarabiającym.
Więcej na ten temat w „Rzeczpospolitej”.
Na podstawie: Eliza Więcław