„Pif – paf!, cacy – cacy, czyli wszystko bardzo piękne, ale nieprawdziwe” napisał Papcio Chmiel na wstępie IX księgi przygód Tytusa, Romka i A’Tomka – tej rozgrywającej się na Dzikim Zachodzie, rzecz jasna. Choć od tego czasu minęło już 35 lat, jego stwierdzenie pozostaje bardzo aktualne także teraz i to nie tylko dla kolejnego pokolenia młodych Polaków, ale poniekąd także dla inwestorów operujących na międzynarodowych rynkach finansowych.
Podczas poniedziałkowej sesji giełdowym rynkom akcyjnym nie wiodło się najlepiej. Globalnie dzień zakończył się na 0,86% minusie, ale już w końcówce handlu w Stanach Zjednoczonych nastroje inwestorów uległy zdecydowanej poprawie i suma summarum indeks S&P 500 stracił na wartości jedynie 0,10%, choć nieco wcześniej było to nawet -1,45%. Uczestnicy rynków zareagowali wzmożonymi zakupami akcji na słowa noblisty w dziedzinie ekonomii, Paula Krugmana, który stwierdził, że nie byłby zaskoczony, gdyby amerykańska gospodarka wyszła do września z recesji. Warto przypomnieć, że ekonomia Stanów Zjednoczonych znajduje się „pod wodą” od grudnia 2007 r. Biorąc pod uwagę siłę pozytywnego odbioru słów Paula Krugmana na rynku, można by sądzić, że z jego ust padło jeszcze o wiele więcej optymistycznych stwierdzeń niż tylko ta „oczywista oczywistość”, znajdująca już od długiego czasu swoje odzwierciedlenie w raportach większości instytucji finansowych. Niestety jednak tak nie było. Prawdę mówiąc, wydźwięk poniedziałkowej wypowiedzi Krugmana był bardzo podobny do jego deklaracji z ostatnich tygodni i miesięcy, a rynek skupił się tylko na pozytywnej części, a nie na całości wypowiedzi. Noblista nadal nie spodziewa się realizacji scenariusza recesji typu V, wskazując raczej na stabilizację ekonomii oraz wyraźnie ostrzegając, że gospodarka pozostanie słaba.
Nie zmienia to jednak faktu, że w dużej mierze, dzięki słowom Krugmana, rynki giełdowe złapały nieco wiatru w żagle. Było to widać także po przebiegu pierwszej części wtorkowego handlu – bardziej na Starym Kontynencie niż w regionie Azji i Pacyfiku, gdzie benchmark MSCI spadł o 0,6%. O godz. 11:00 paneuropejski indeks DJ Stoxx 600 zwyżkował o 0,66%. W tym samym czasie kontrakty terminowe na amerykański indeks S&P 500 znajdowały się na 0,15% minusie, nie dając tak naprawdę wyraźniejszego sygnału co do tego, w którym kierunku podążą dziś giełdy za oceanem.
Na krajowym rynku giełdowym w poniedziałek, w ślad za zniżkującymi parkietami w Europie (DJ Stoxx 600 spadł o 0,70%), głównym wskaźnikom nie wiodło się najlepiej. WIG poszedł w dół o 1,80%, a WIG20 zniżkował o 2,15% do poziomu 1920,28 pkt. Obroty na całym rynku były jednak niewielkie i wyniosły jedynie 935 miliony złotych. Skala przeceny byłaby wyraźnie mniejsza, gdyby nie sprawa PKO BP, który zaskoczył chyba wszystkich, informując
o planowanej mega emisji i mega dywidendzie. Inwestorzy nie za bardzo wiedzieli, co z tym fantem zrobić, gdyż całej sprawie towarzyszyła cała seria znaków zapytania i na fali ogromnej niepewności przecenili PKO BP aż o 5,43% do poziomu 25,25 złotych.
Dziś na GPW nastroje są już wyraźnie lepsze. O godz. 11:00 indeks WIG zwyżkował o 0,49%, a indeks WIG20 szedł w górę o 0,80% do poziomu 1935,69 pkt. Kulą u nogi warszawskiego parkietu znów jest jednak PKO Bank Polski, który traci 4,4% (24,41 złotych za akcję). Czy jest się jednak czemu dziwić? Pomysły PKO BP skrytykowali przecież KNF, NBP i wicepremier Pawlak. Rekomendację dla spółki obniżyły Wood&Company i Nomura, a ING zmniejszył cenę docelową dla banku o 43% do poziomu 13,5 złotego z 23,8 złotego. Ponadto warto też rozważyć, dlaczego taka decyzja została przez zarząd PKO BP w ogóle podjęta. Media donoszą, że na pomysł wypłaty dywidendy wpadł resort finansów, który szuka nowych środków finansowych przed planowaną rekonstrukcją budżetu. Cały proces się udał, a zadecydował o nim głos prezesa PKO BP, Jerzego Pruskiego, natomiast resort skarbu, czyli większościowy udziałowiec PKO BP, chyba niewiele o całej sprawie wiedział. Notabene już od dłuższego czasu, na rynku i w mediach, często mówi się o konflikcie między prezesem PKO BP a szefem resortu skarbu, Aleksandrem Gradem.
Dziś w kalendarzu makroekonomicznym niewiele danych. Jedynie o godz. 12:00 napłyną te dotyczące produkcji przemysłowej Niemiec za kwiecień, a 4 godziny później opublikowane zostaną informacje o zapasach hurtowych za ten sam miesiąc w Stanach Zjednoczonych.
Marek Nienałtowski
Główny Analityk Money Expert S.A.
Źródło: Money Expert