Do końca tygodnia resort gospodarki przygotuje analizę prawną dla firm, które mają z tym problemy. Chodzi o umowy, które miały ograniczać ryzyko kursowe eksporterów. Przedsiębiorstwa ustalały z bankami kurs wymiany waluty z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Na początku roku sporo przedsiębiorstw zawierało umowy zabezpieczające je przed nadmiernym umocnieniem się złotego. Ale by jednocześnie zredukować koszty takiej transakcji, przedsiębiorcy wykupywali zabezpieczenia przed osłabieniem złotego. Firmy zobowiązywały się do rozliczenia z bankami po kursie 3,60 zł za euro, podczas gdy na przełomie października i listopada rynkowa wartość europejskiej waluty przekroczyła 3,90 zł.
Ofiarami opcji walutowych padły także spółki giełdowe, między innymi Ciech (100 mln zł strat) czy Erbud (prawie 50 mln). Zdaniem analityków w przypadku mniejszych firm zobowiązania wynikające z opcji walutowych mogą zachwiać ich płynnością. Kłopoty firm odbiją się na wynikach finansowych banków. Ich zysk w przyszłym roku może być mniejszy nawet o kilka procent.
Waldemar Pawlak przekonuje, że nie może być tak, aby banki, które dostają pomoc państwa w innych krajach, ograbiały firmy i banki w Polsce. Wicepremier zapewnia, że rząd jest gotów włączyć się do negocjacji między krajowymi bankami a firmami, które ucierpiały wskutek niekorzystnych opcji walutowych. – Perspektywy gospodarcze są dobre, ale jeśli skala wpadki z opcjami sięgnie miliardów złotych, to nie ma co liczyć na spełnienie wyższych prognoz wzrostu PKB – uważa Waldemar Pawlak.
W piątek ma być gotowa szczegółowa analiza prawna dla firm mających problemy z opcjami. Ze wstępnych informacji wynika, że resort sugeruje dokładne przeanalizowanie każdej umowy pod kątem jej zgodności z prawem. Podpowiada, że jest możliwość wykręcenia się od niej dzięki zapisom kodeksu cywilnego. Radzi także przypatrzyć się stronie formalnej – czy umowy zostały zawarte zgodnie z prawem (np. przez telefon) i czy przez upoważnione osoby.
W resorcie gospodarki uruchomiono specjalną infolinię (022 693 51 65; 693 55 85), gdzie firmy z kłopotami mogą szukać porady. Przedsiębiorcy skarżą się na banki, że nadużyły ich zaufania, nie informowały o ryzyku, a przy tym bardzo intensywnie promowały tego typu produkty. W większości przypadków umowy były asymetryczne – firmy musiały płacić dwa razy więcej niż banki.
Henryk Sadowski