– Jeszcze rano i dzień wcześniej było mnóstwo klientów. Głównie sprzedających – mówi Dariusz Grzywacz, 50-letni właściciel kantoru w Galerii. W kantorze po godz. 17 euro kosztowało 4,74 zł w skupie i 4,87 zł w sprzedaży. Ludzie pozbywali się setek euro, zżymając się, że nie zrobili tego dzień wcześniej, gdy kurs był wyższy. Sprzedawali też inne waluty.
– Mam korony szwedzkie – Małgorzata, matka z 6-letnim synkiem aż klasnęła z radości. – Kurs wzrósł o prawie 10 groszy – cieszyła się.
Jej radości nie podzielał 38-letni Grek pracujący w Polsce. – Właśnie jadę do domu i potrzebne mi euro. Boże, jakie drogie – łapał się za głowę. – Jak tak dalej pójdzie, wypłata, którą dostanę w złotówkach, będzie bez wartości. Ale Dariusz Grzywacz zaciera ręce: – To jest najlepszy zarobek dla kantorów.
Anita Czupryn