Na plakatach w całym kraju pojawiła się nowa kampania reklamowa. Wszystko wskazuje, że to Lukas Bank wystartował z kampania teaserową swoich kart kredytowych, a przede wszystkim Klubu Maxima.Klub Maxima to program rabatowy obejmujący około 1500 sklepów (jak to można wyczytać na plakacie) i dający klientowi nawet do 30 procent rabatu przy zakupie dokonywanym kartą Lukasa. Jest to zatem dla klienta kolejny argument po to, żeby sięgać po tego rodzaju produkt.
W ostatnich miesiącach można zauważyć ogromny rozwój bankowych programów rabatowych. Pojawiły się nowe w Millennium i mBanku, następuje rozwój kolejnych, tak jak w Lukas Banku czy Raiffeisen Bank Polska. Z drugiej strony mamy totalny zastój w BPH i ciągle brak decyzji chociażby w takim PKO BP, który mimo, że jest pierwszy na rynku kart kredytowych, wciąż nie ma porządnego programu rabatowego.
A właśnie taki program może stać się istotną wartością dodaną do karty. To nie tylko powód do tego, żeby wybrać daną plastik. To również częstsze wykorzystywanie karty i płatności na wyższą kwotę, a przy okazji szansa na zaciągnięcie na dłużej kredytu. Zarabiają wszyscy – sklep, bo ma większe obroty, klient bo ma coś, co i tak by kupił taniej, no i oczywiście sam bank.
Dlaczego zatem, skoro są same zalety, tak mało dobrych programów rabatowych na rynku? Zazwyczaj dlatego, że to jednak spory koszt, a pozwolić sobie na to mogą jedynie niektóre banki, posiadające odpowiednią masę krytyczną. Problem też w tym, że najpierw trzeba tę masę zrobić, a dopiero potem przystępować do budowania programu rabatowego. Odwrotnie jest raczej trudno, bo sami partnerzy nie będą zadowoleni.
Patrząc jednak na sam rynek można stwierdzić, że będzie takich programów coraz więcej i będą one obejmować coraz więcej punktów handlowych. Problem w tym momencie jest to, że zazwyczaj partnerzy się powtarzają i trudno znaleźć coś na wyłączność. W efekcie często cała idea ekskluzywności bierze w łeb. Nie ma się co jednak martwić. Rynek trzeba będzie wyedukować. Dotyczy to również samych partnerów, którzy widząc większe obroty będą łatwiej mogli się zdecydować na wydanie własnej karty kredytowej, dającej istotne rabaty. Dojdzie wówczas do tego, co mamy w USA, Francji i innych krajach – czyli w portfelach Polaków będzie więcej kart. Nie będzie to już zwykły plastik do zaciągania kredytu i regulowania płatności, ale przede wszystkim karta rabatowa. A najwięcej rynku zgarnie ta instytucja, które będzie potrafiła stworzyć duży program rabatowy i lojalnościowy oparty o karty chipowe. Najłatwiej będzie z całą pewnością PKO BP czy Pekao SA. Jednak i inne banki mogą w coś takiego łatwo wejść współpracując z Polcardem. Pytanie teraz kto będzie pierwszy. Te dwa wymienione banki ze względu na swoją nieruchawość raczej nie. Może zatem BZ WBK lub Lukas? Kto wie? Przy okazji trzeba będzie również rozwiązać problem opłaty interchange. To ona w wielu przypadkach usztywnia sklep przed dawaniem większych lub jakichkolwiek rabatów. Minimum to mniej więcej 3%, oczekiwane jest 5%. Być może dlatego część sieci zdecyduje się po prostu na wydawane samodzielnie karty podarunkowe i banki obejdą się ze smakiem. W ten sposób zaczął działać LPP. Zrezygnował z mocnej współpracy z Clubem Nokia i od jakiegoś czasu promuje karty podarunkowe. W USA ten rynek rośnie w bardzo szybkim tempie, być może za chwilę będzie tak również w Polsce. Ciekawe…