Po poniedziałkowych sporych spadkach na niemal wszystkich parkietach, można by dziś liczyć na odreagowanie. Można by, gdyby nie kolejne złe informacje w postaci obniżenia perspektywy ratingu Belgii oraz nerwowe czekanie na dane makroekonomiczne.
Wall Street zmartwiła się w poniedziałek europejskimi kłopotami w znacznie mniejszym stopniu niż sama Europa, co jest zupełnie zrozumiałe. W Paryżu i Frankfurcie indeksy spadły po 2 proc., zaś Dow Jones i S&P500 po około 1 proc. Chwilami traciły po 1,5 proc., jednak byki zdołały nieco skalę spadku zmniejszyć. Zbyt wiele do powiedzenia jednak nie miały. I w Europie i za oceanem podaż trzymała notowania mocno w ryzach przez cały dzień i nie była skłonna do większych ustępstw. Można powiedzieć, że ustawiła sobie akceptowalny dla siebie poziom indeksów już na początku handlu i konsekwentnie go utrzymywała. Majowa korekta zabrała już amerykańskim indeksom po 3,3 proc. i coraz mocniej się rozkręca. Znacznie bardziej dokuczliwa jest dla inwestorów we Frankfurcie, gdzie wskaźnik traci ponad 5 proc. W Paryżu spadł o prawie 5 proc.
Nasz WIG20 trzyma się podobnie jak indeksy za oceanem, ze spadkiem sięgającym od początku maja 3,3 proc. Pewna w tym zasługa wczorajszego cudownego fixingu, w trakcie którego skala spadku zmniejszyła się z ponad 1 proc. do 0,45 proc. Spadkowej tendencji nie poddawały się walory Pekao i Telekomunikacji Polskiej, a w końcowej fazie sesji wyszły nawet na spory plus. Zbyt wiele po tym dziwnym fixingu obiecywać sobie nie należy. W żadnym razie nie jest on oznaką siły naszego rynku i niewykluczone, że dziś odbije się inwestorom czkawką, czyli większą przeceną lub przynajmniej słabością na tle innych rynków.
Po poniedziałkowej mocnej przecenie, dziś na giełdach azjatyckich widać oznaki uspokojenia i niewielkiego odreagowania. Na godzinę przed końcem handlu połowa tamtejszych indeksów była na niewielkim plusie, połowa zaś nieznacznie traciła na wartości. Nikkei rósł o 0,2 proc., Shanghai B-Share zyskiwał 0,5 proc., a Shanghai Composite szedł w dół o 0,4 proc. Także rosnące po 0,2 proc. kontrakty na amerykańskie indeksy wskazują na możliwość poprawy sytuacji, przynajmniej w pierwszej fazie handlu. To, czy byki tę możliwość wykorzystają, zależeć będzie od reakcji na kolejną decyzję agencji Fitch, tym razem dotyczącą obniżenia perspektywy dla ratingu Belgii. Oprócz sięgającego 100 proc. PKB długu publicznego i ponad 5 proc. deficytu budżetowego największym problemem jest trwający od roku kryzys polityczny. Nie dość więc, że w dotychczasowej grupie krajów z grupy PIIGS wiele się dzieje, choć niewiele dobrego, to do jej składu pretendują kolejni kandydaci.
Wtorkową dość bogatą serię danych rozpoczęła zgodna z oczekiwaniami publikacja o wzroście niemieckiej gospodarki o 5,2 proc. w pierwszym kwartale. Czekają nas dziś jeszcze indeks nastrojów w niemieckiej gospodarce instytutu Ifo, dynamika zamówień przemysłu strefy euro, sprzedaż nowych domów za oceanem i indeks Fed z Richmond.
Źródło: Open Finance