„Dwa lata temu Sławomir Bromirski wziął kredyt w Lukas Banku. Rata miesięczna wynosiła 93 zł. Ponieważ pan Sławomir jest inwalidą i ma problemy z chodzeniem, dwie z rat zapłaciła jego opiekunka. Wpłaciła wówczas do kasy banku dwa razy po 100 zł. Bank przyjął całą kwotę, zapewniając, że po spłaceniu kredytu nadpłata zostanie zwrócona […]. Po spłaceniu kredytu jego opiekunka zgłosiła się do kasy jednego z oddziałów banku, aby odebrać nadpłatę. Jednak obsługa klienta odesłała ją do głównej siedziby banku we Wrocławiu. Pan Sławomir zadzwonił więc do Wrocławia i dowiedział się, że bank takich małych kwot nie zwraca […].”, czytamy w „GW”.
„- Zapis o niezwracaniu małych nadpłat jest w umowie kredytowej – wyjaśnia Marcin Pawelec, pracownik zespołu PR w Lukas Banku. – Nadpłaty i niedopłaty do wysokości pięciokrotnej wartości listu poleconego [czyli około 25 zł] nie są regulowane. Chodzi o to, aby uniknąć kosztów takiej operacji. Działa to w obie strony. Nie odsyłamy takich małych kwot ani ich nie ściągamy od klientów.”
Gazeta zwraca jednak uwagę, że „jeśli na koncie klienta zostanie niedopłata, bank nie będzie jej dochodził, jednak klient od tej pory będzie widniał w systemie jako osoba, która nie spłaciła kredytu do końca. A to wiąże się z problemami przy zaciąganiu kolejnych pożyczek. Jeśli zaś kredytobiorca nadpłaci kilkanaście złotych, wszystko jest w porządku.”
Więcej na ten temat w „Gazecie Wyborczej”.