Dziennik podaje, że największą część oszczędności Polaków stanowią w dalszym ciągu depozyty złotowe i walutowe, które wraz z gotówką w obiegu (poza kasami banków) wynosiły w końcu 2005 r. 278 mld zł, co stanowiło 58,5 proc. ogółu oszczędności. Jeszcze w 2002 r. depozyty stanowiły około 70 proc. oszczędności.
Na drugim miejscu pod względem wartości i udziału w strukturze oszczędności znajdują się fundusze emerytalne.
Trzecie miejsce zajmują fundusze inwestycyjne. To one miały w ubiegłym roku najwyższą dynamikę, a specjaliści szacują, że jeszcze przez kilka lat nic nie powinno zaszkodzić temu trendowi.
W fundusze inwestuje już 1,8 mln Polaków. Liczba ta rosła od kilkunastu miesięcy wraz ze spadkiem atrakcyjności lokat bankowych. Na początku roku fundusze inwestycyjne zarządzały kwotą 37,5 mld zł, natomiast na koniec roku aktywa funduszy przekroczyły 61 mld zł (wzrost o 63,3 proc).
Jak podaje dziennik, drugą pod względem osiągniętej w skali roku dynamiki grupę stanowią środki zgromadzone w ramach ubezpieczeniowych funduszy kapitałowych. Ich wartość istotnie zbliżyła się do 20 mld zł, a osiągnięty wzrost (+ 40,8 proc. w skali roku) nieznacznie przewyższał dynamikę wartości aktywów funduszy emerytalnych.
Analitycy twierdzą, że do 2011 r. aktywa finansowe ogółem wzrosną do 700 mld zł. Struktura
oszczędności będzie się zmieniać stopniowo. Udziały stracą depozyty na korzyść funduszy inwestycyjnych oraz papierów wartościowych.
Badania SMG/KRC pokazują, że na częstsze korzystanie z innych opcji oszczędzania niż lokata bankowa lub trzymanie pieniędzy na rachunku wpływa zasobność portfela. Im wyższy miesięczny dochód, tym więcej osób posiada akcje lub lokaty w funduszach inwestycyjnych. Przy czym wartością graniczną, przy której następuje skokowy wzrost wykorzystania tego rodzaju form inwestycji, jest dochód w wysokości 2,5 tys. zł.
Więcej na ten temat w dzisiejszym wydaniu „PB”.