Po środowej przecenie amerykańscy inwestorzy mieli nadzieję na odbicie indeksów. Nadzieję tę dawały im średnie 200-sesyjne, które w środę leżały tuż pod indeksami. Byki potrzebowały do doprowadzenia do odbicia „jedynie” paru dobrych informacji.
Przed południem było o to trudno. Zmiany w rządzie greckim i informacja o tym, że Niemcy chcą opóźnić przyznanie drugiej pomocy dla Grecji do września nie pozwalały na wzrost optymizmu. Poza tym, nawet utworzenie rządu niczego nie gwarantowało. Wotum zaufania będzie zapewne głosowane dopiero w niedzielę, a to dużo czasu.
Liczono na dane makro, ale były one zróżnicowane. Raport o ilości rozpoczętych budów domów pokazał, że nowych budów było w kwietniu o 3,5 proc. więcej niż w marcu. Pozwoleń na budowę było o 8,7 proc. więcej. Ilość nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych złożonych w ostatnim tygodniu wyniosła 414 tys. i była mniejsza od prognoz (420 tys.). Spadła też średnia 4-tygodniowa. Jednak fatalny był odczyt indeksu Fed z Filadelfii – spadł do minus 7,7 pkt. (oczekiwano wzrostu z 3,9 do 6,9 pkt.). Tak rozbieżnych z realiami oczekiwań już dawno nie widziałem. Indeks z Filadelfii potwierdził wskazania indeksu z Nowego Jorku – gospodarka bardzo szybko hamuje.
Rynek akcji nie bardzo wiedział, co ma zrobić. Po środowej przecenie naturalne było wypracowanie odbicia. Część danych makro dawała bykom pretekst, ale druga część (indeks z Filadelfii) zdecydowanie nie zachęcała do kupna akcji. Można było sobie jednak wytłumaczyć, że zła sytuacja gospodarcza zmusi jednak Fed do QE3. Informacje na temat Grecji były tak zróżnicowane, że kazały po prostu czekać na rozwój sytuacji. Pomagała bykom średnia 200-sesyjna. Nie mogło dziwić to, że indeksy rozpoczęły sesję zwyżką. Na 2,5 godziny przed końcem sesji zaczęły się jednak osuwać. S&P 500 przetestował średnią 200-sesyjną i zaczął odbijać. Udało się zakończyć dzień symbolicznym wzrostem S&P 500 i niewielkim spadkiem NASDAQ. Ten drugi poważniej naruszył średnią 200-sesyjną. Jeszcze jeden spadek i ruszy poważna podaż.
GPW rozpoczęła czwartkową sesję nadal spokojnie. I na tym można by komentarz skończyć. Podziwiać należy olimpijski spokój naszych inwestorów. Kolejne spadki indeksów na całym świecie przełożyły się na niewielkie, półprocentowe osunięcie WIG20. Wystarczyły drgnięcia w górę europejskich indeksów, żeby WIG20 nawet zmniejszał skalę spadków, a po godzinie zameldował się nawet na poziomie równowagi. Nawet kolejne pogorszenie nastrojów na europejskich giełdach nie było potem w stanie znacznie zwiększyć podaży. Owszem, WIG20 osuwał się, ale bardzo ślamazarnie. Wystarczyła informacja o wsparciu Grecji przez MFW, żeby indeks znowu zawrócił.
Generalnie można powiedzieć, że reakcje naszego rynku były znikome. Ciągle było to zachowanie niezwykle silnego rynku. Przed pobudką w USA, mimo że kontrakty w USA nurkowały, a za nimi szły europejskie indeksy, u nas WIG20 rósł. Koniec był zupełnie neutralny. Jedynie wygasająca linia kontraktów zanurkowała, zbliżając się do kontraktów wrześniowych. Dzisiaj również w Polsce wygasa czerwcowa linia kontraktów na WIG20, co w ostatniej godzinie doprowadza do gwałtownych ruchów indeksów. Dlatego też należy założyć, że nadal kapitał nie zainteresowany tymi rozgrywkami będzie się trzymał z dala od rynku, a zakończenie dnia może być dosyć przypadkowe.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi