Pierwsza sesja września na rynkach w Stanach potwierdziła historyczną obserwację, że we wrześniu lepiej nie mieć akcji. Wczoraj tylko początek sesji wyglądał optymistycznie. Niewielkie wzrosty były reakcją na dobre dane o stanie amerykańskiego przemysłu. Indeks ISM z sektora produkcyjnego wyniósł aż 52,9 pkt. i jest najwyżej od dwóch lat.
Duży udział w tym miał wzrost ilości nowych zamówień, który jest najwyższy od grudnia 2004 roku. Dodatkowo byki dostały jeszcze pozytywne dane z rynku nieruchomości. Ilość umów kupna domów w USA w lipcu wzrosła aż o 3,2 proc. czyli dwukrotnie więcej niż oczekiwano. Po dwóch godzinach wzrosty zamieniły się w dynamiczne spadki . S&P500 zszedł nieznacznie poniżej poziomu 1000 pkt. i na ponad 2 procentowym spadku zakończył dzień.
Wczorajsza sesja powinna martwić kupujących z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze przecena nie spotkała się z najmniejszą próbą obrony, co w trendzie wzrostowym nie powinno mieć miejsca. Drugi i ważniejszy czynnik to postępująca przecena przy świetnych danych makro sugerująca, że zmiana nastrojów ma podłoże czysto techniczne, a więc należy brać od uwagę możliwość jeszcze co najmniej 5 proc. spadku.
Wczorajsza sesja na GPW była niemal idealnym prognostykiem późniejszych wydarzeń w USA. WIG20 z początku był na 1,5 proc. plusie, ale był to najwyższy poziom w ciągu całego dnia. Wystarczyła zaledwie godzina i indeks przekroczył poziom neutralny a potem wraz z pogorszeniem się sytuacji zachodnich parkietów nasz rynek też ruszył na południe. Traciły wszystkie spółki z WIG20 poza defensywną TPSA. W żadnym wypadku nie była to rekcja na publikowane rano indeksy rozwoju gospodarek europejskich. Wszystkie one znalazły się blisko granicy 50 pkt., czym potwierdziły panujące przekonanie o ożywieniu gospodarczym. Sytuacji nie zmieniała też ogłoszona stopa bezrobocia w Eurolandzie, która utrzymała się na poziomie 9,5 proc.
Spadek rynku zatrzymał się dopiero na wysokości górnego ograniczenia sierpniowej konsolidacji czyli okolic 2160 pkt. Znacznie gorzej wyglądały jednak spółki z drugiej linii. Kiedy WIG20 tracił 2 proc. tam skala przeceny była dwukrotnie większa. Popyt nie wykazywał chęci odreagowania, więc szanse na pozytywne zamkniecie malały, ale w końcówce sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Kupujący walczyli o odzyskanie strefy 2150-2200 pkt. odnieśli sukces głównie dzięki dobrym danym z USA oraz tamtejszego wzrostowego otwarcia.
Analogicznej poprawy nie udało się zanotować na indeksach mWIG40 i sWIG80 i te segmenty skończyły na wyraźnych minusach, co jest sygnałem ostrzegawczym. Wczorajsze jednoznacznie negatywne zakończenie dnia w Stanach powoduje, że dziś popyt musi nastawić się na trudny dzień z obroną ostatnich minimów. Najważniejsza w ciągu dnia będzie obrona 2160 pkt. Zamknięcie poniżej otworzy drogę do sierpniowych dołków, a więc dawno zapomnianego okrągłego poziomu 2000 pkt.
Paweł Cymcyk
Źródło: AZ Finanse