Provident pożycza w sposób dość unikalny – pieniądze przynosi do domu pracownik firmy, póżniej ta sama osoba co tydzień odbiera raty w domu klienta. Taki system oczywiście generuje wysokie koszty. W efekcie kredyty Providenta były zawsze horrendalnie drogie – oprocentowanie rzeczywiste przekraczało 300 proc. skali roku.
Tymczasem już wkrótce, z uwagi na wejście w życie zmian w kodeksie cywilnym i ustawie o kredycie konsumenckim, nominalne oprocentowanie kredytu nie będzie mogło przekraczać 4-krotności stopy lombardowej NBP (obecnie daje to 23 proc.), a suma opłat związanych z zawarciem umowy o kredyt nie będzie mogła być wyższa niż 5 proc. pożyczanej kwoty.
Bankom te zmiany nieszczególnie zaszkodzą – większość kredytów gotówkowych zmieści się w ustawowym gorsecie. Konieczne będzie oczywiście obniżenie oprocentowania niektórych kart kredytowych ale ten proces trwa już od pewnego czasu. Wszyscy zastanawiali się natomiast jak poradzi sobie Provident.
Poradził sobie. W ostatnich dniach w ofercie pojawiły się dwie nowości. Pierwszą jest ubezpieczenie. Drugą jest możliwość rezygnacji z „obsługi domowej”. Co ważne, składka ubezpieczenia i koszt obsługi w domu nie muszą mieścić w 5-proc. limicie wprowadzanym przez ustawę. Ten limit dotyczy natomiast opłaty przygotowawczej, która jest oczywiście niższa niż 5 proc.
Ponieważ obsługa domowa jest opcjonalna to, według interpretacji Providenta, nie trzeba jej także wliczać do całkowitego kosztu kredytu i uwzględniać przy obliczeniu rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania. W efekcie, rzeczywiste oprocentowanie kredytu w Providencie spadło z poziomów 200-300 proc. do 71 proc. (dla kwoty 1000 zł pożyczanej na rok). Przy kalkulacji rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania musi być uwzględniane ubezpieczenie spłaty kredytu.
Kredyt w Providencie bez obsługi domowej jest znacznie tańszy niż w opcji „pełnej”. Jeśli pożyczymy 1000 zł na rok (52 tygodnie) wówczas w pierwszym przypadku rata tygodniowa wyniesie 24,99 zł, a w drugim 34 zł. Za odwiedziny pracownika firmy płacimy więc łącznie prawie 470 zł.
Rezygnując z wizyt pracownika musimy sami spłacać raty przelewem bankowym. Przy czym rata musi oczywiście w terminie dotrzeć na konto firmy. Za każde opóżnienie może być pobrana kara w wysokości 25 zł. Co ciekawe, osoby które wybiorą tę tańszą opcję muszą znacznie dłużej czekać na pieniądze – przynajmniej kilka dni od momentu dostarczenia kompletnych dokumentów. Tymczasem wybierając obsługę domowę dostaniemy gotówkę do ręki w ciągu 48 godzin.
Przy okazji modyfikacji standardowej oferty Provident uruchomił w Polsce zupełnie nową markę – Rapida. Jak mówi Tomasz Trabuć z Providenta jest to na razie projekt pilotażowy – oferta jest dostępna w kilku największych miastach. Rapida to propozycja dla osób nieco bardziej zamożnych, a także młodszych (klient nie może mieć więcej niż 62 lata). Pożyczyć można więcej (do 15 tys. zł) i spłacać dłużej (maksymalnie 3 lata) niż w przypadku standardowej oferty. Pożyczki spłaca się co miesiąc a nie co tydzień. Poza tym jest podobnie: można wybrać obsługę w domu lub spłacać raty przelewem. Ta druga opcja jest znacznie tańsza ale dłużej poczekamy na pieniądze.
Komentarz:
Provident korzysta z faktu, że ponad połowa dorosłych Polaków nie ma konta w banku. Naturalnym zapleczem firmy są osoby starsze, które mają niskie dochody, nie posiadają często rachunku bankowego i – co bardzo istotne – nie lubią wychodzić z domu. Dla nich cotygodniowa wizyta agenta może być także atrakcją towarzyską. Wszystko to sprawia, że Provident czuje się w Polsce jak ryba w wodzie. Bez problemu dostosował się do przepisów antylichwiarskich i będzie kontynuował swoją działalność argumentując, że wychodzi naprzeciw potrzebom społecznym. I rzeczywiście tak jest. Jednak zaspokojanie tych potrzeb to jednocześnie wykorzystywanie niskiego poziomu świadomości finansowej Polaków i pielęgnacja stanu słabego nasycenia usługami bankowymi. W obecnej formie Provident będzie mógł w Polsce prosperować jeszcze tylko jakiś czas. Firma musi ewoluować wraz z rynkiem lub szukać nowych miejsc ekspansji (w ub.r. rozpoczęła np. działalność w Meksyku). Pierwszym sygnałem ewolucji jest wprowadzenie w Polsce marki Rapida skierowanej do bardziej świadomych i wymagających klientów z większych miast. Na razie jednak Polska jest dla Providenta kluczowym żródłem przychodów. Na macierzystym rynku brytyjskim Provident stopniowo traci klientów chętnych do skorzystania z „domowego kredytu”. Od czerwca 2004 roku do czerwca 2005 roku miał miejsce spadek ich liczby o 4 proc. do 1,46 miliona osób. Tymczasem w Europie Centralnej (Polska, Węgry, Czechy i Słowacja) firma w tym samym okresie zwiększyła liczbę pożyczkobiorców o 14 proc. do 1,56 mln z czego prawie 2/3 to Polacy.