Na początku tego tygodnia inwestorzy nadal byli pod wpływem piątkowego wystąpienia szefa FED. Mimo, że Ben Bernanke nie powiedział nic konkretnego w swoim wystąpieniu w Jackson Hole to dał rynkom bardzo istotną rzecz: nadzieję.
Nadzieje, na to że na wrześniowym posiedzeniu Federalnego Komitetu Otwartego Rynku zostaną podjęte konkretne działania mające stymulować hamujące tempo wzrostu gospodarczego USA. Nie zostało jednak określone to jakich narzędzi użyje Rezerwa, jednak oczekiwania na QE3 zostały podtrzymane. Dzięki temu amerykańska władza monetarna kupiła sobie czas na to by zebrać dane makro i opracować strategię działania. Rozważa ona bowiem nie tylko kolejny skup obligacji, lecz także zmianę struktury obecnego portfela papierów dłużnych. Poprzez ten chwilowy dopływ optymizmu odsunięto na bok fakty, że na rynku amerykańskim jak i europejskim pozostało sporo problemów, które nie mogą doczekać się rozwiązania.
Problemy bez rozwiązania
Optymizm związany z możliwością stymulowania gospodarki USA poprzez kolejne działania monetarne sprawiły, że na krótki czas na dalszy plan zeszły między innymi problemy zadłużeniowe krajów Strefy Euro. Nie oznacza to jednak, że ich ważność zmniejszyła się, a ryzyko z nim związane spadło. Zwłaszcza, że Grecy zwrócili się w tym tygodniu do kontrolerów z EBC, KE i MFW o więcej czasu na dokonanie niezbędnych działań, pozwalających otrzymać kolejną transze pomocy. Według bowiem doniesień Grecji nie uda się w tym roku zrealizować w pełni zakładanych reform i zredukować do obiecanego poziomu deficytu budżetowego. To negatywny znak przypominający sytuację z maja tego roku. Również spowolnienie w pracach nad ratyfikacją ustaleń z 21 lipca nie napawają optymizmem pomimo tego, że Niemcy uchwalili projekt zmian w funkcjonowaniu EFSF.
Dane makro sygnalizują spowolnienie
Napływające w tym tygodniu dane makroekonomiczne jeszcze mocniej podkreśliły, że spowolnienie w światowej gospodarce jest coraz bardziej widoczne. Indeks PMI dla sektora przemysłowego dla całej Strefy Euro i poszczególnych krajów członkowskich spadł bardziej niż tego oczekiwali analitycy. Także mieszane odczyty z amerykańskiej gospodarki z pierwszej połowy tygodnia coraz bardziej psuły rynkowe nastroje zwiększając obawy o nastanie recesji. Również końcówka nie przyniosła pozytywnych sygnałów. Dobry na pierwszy rzut oka odczyt indeksu ISM dla amerykańskiego przemysłu, po zagłębieniu się w jego części składowe nie był już tak pozytywny. Bardzo negatywnie zaskoczył inwestorów odczyt zatrudnienia w sektorze pozarolniczym w USA. Wynik na poziomi 0 przy prognozie 75 tys. i poprzednim odczycie na poziomie 117 tys. dobitnie pokazuje, że sytuacja zaczyna robić się bardzo zła i nie wróży nic dobrego na przyszłość.
Duże chęci
Na początku tygodnia eurodolar wykazywał sporo chęci by trwale sforsować poziom 1,45. Jednak grosze dane marko skutecznie psuły klimat inwestycyjny i z dnia na dzień kurs pary EUR/USD notował coraz niższe poziomy. Chwilowe zatrzymanie spadku nastąpiło przy poziomie wsparcia na 1,4350. Jednak po jego sforsowaniu niedźwiedzie bez problemu kontynuowały marsz na południe, by w piątek pod koniec sesji europejskiej dotrzeć do poziomu 1,4220.
Złoty nadal zależny od czynników zewnętrznych
W tym tygodniu rodzima waluta nadal pozostawała pod silnym wpływem czynników zewnętrznych. Dlatego też dzięki lepszym nastrojom, związanym z oczekiwaniami na działania FED od poniedziałku złoty starał się zachowywać stabilnie względem euro i dolara oraz zyskiwać nieco na wartości. Bardziej wychodziło to parze EUR/PLN, która poruszała się w wąskim kanale konsolidacyjnym pomiędzy 4,14 – 4,16. Druga para, której kurs mocniej uzależniony jest od zachowań eurodolara wykazywała nieco większą nerwowość.
PKB bez większego wpływu
Silne skorelowanie zachowań rodzimej waluty z czynnikami globalnymi spowodowały, że informacje napływające w tym tygodniu z krajowego rynku nie miały zbyt dużej siły przebicia. Lepsza od oczekiwań dynamika polskiego PKB, która wyniosła 4,3% r/r tylko na krótko pozwoliła złotemu na aprecjację. Pozytywny efekt tego odczytu przysłoniły gorsze nastroje na światowych rynkach, które skutecznie w ciągu tygodnia wpływały na zmniejszenie wartości rodzimego pieniądza. Także indeks PMI dla przemysłu w Polsce nie przyniósł dobrych prognoz. Mimo, że wynik okazał się zgodny z konsensusem rynkowym, to niższy odczyt w połączeniu z hamującą gospodarką niemiecką jest sygnałem spowolnienia w tej gałęzi narodowej gospodarki.
Obawy o recesje przeceniają złotego
Końcówka tygodnia nie okazała się zbyt dobra dla rodzimej waluty. Słabe dane z amerykańskiego rynku pracy i sektora przemysłowego w Strefie Euro przeceniły ryzykowne aktywa w i złotego. Dlatego też mimo usilnych starań kupujących rodzimy pieniądz nie udało się uniknąć deprecjacji. Już od czwartkowych notowań obie pary złotowe mocno rosły. Kurs pary USD/PLN po pokonaniu oporu na 2,90 szybko dotarł do okolic 2,95, gdzie pozostawał pod koniec piątkowych notowań. W tym samym czasie euro także znacznie zdrożało aż do poziomu 4,1850.
Michał Mąkosa
FMC Management
Źródło: FMC Management