Sprzedaż detaliczna w październiku znów zanotowała spadek swojej dynamiki, Polacy kupowali tylko o 2,1 proc. więcej niż rok temu. Przyczyna to m.in. wzrost bezrobocia, które wynosi już ponad 11 procent.
Październikowe dane GUS dotyczące sprzedaży detalicznej okazały się słabsze niż przewidywali ekonomiści. Polacy kupowali w minionym miesiącu o 2,1 proc. więcej niż w październiku 2008 r., jednak oczekiwania rynku mówiły o wyższym tempie wzrostu – 2,5 procentach. Trzeba jednak przyznać, że „baza”, czyli punkt odniesienia był wysoki – w październiku 2008 r. sprzedaż rosła w tempie ponad 9 procent. W tym kontekście obecny wynik wydaje się poprawny.
Polacy w skali roku kupowali zdecydowanie mniej mebli i sprzętu RTV, sprzedaż w tym segmencie zmalała aż o 9,2 procent. Widać tu duże nasycenie takimi produktami jak telewizory LCD i inny popularny sprzęt elektroniczny. Z drugiej strony sprzedaż mebli (czy także telewizorów) spada, bo w tym roku Polacy nie kupują już tylu mieszkań co w ubiegłym roku, nie ma więc potrzeby nabywania nowego wyposażenia do nich.
Hitem października okazała się odzież – jej sprzedaż wzrosła aż o 25 proc., najbardziej od sierpnia ubiegłego roku. W porównaniu do września wzrost był jeszcze większy – ponad 32 procent. Pomogły sezonowe wyprzedaże, zmiana kolekcji oraz stosunkowo zimny październik (średnia temperatura wyniosła w Warszawie 6,9 proc. wobec średniej długookresowej 8,1 proc.).
Przyglądając się danym okazuje się, że jeden z filarów naszej gospodarki – popyt wewnętrzny (w tym konsumencki) ma się coraz gorzej, choć trzeba pamiętać, że nadal rośnie. Spadek nie może jednak dziwić, jeśli przyjrzeć się opublikowanym danym dotyczącym bezrobocia.
Już 11,1 proc. Polaków w październiku pozostawało bez pracy, o 0,2 pkt. proc. więcej niż we wrześniu. Tu dane były zgodne z oczekiwaniami, można dodać, że „niestety”. Mimo że sam miesięczny wzrost nie jest duży, to warty podkreślenia jest fakt, że bezrobotnych wciąż przybywa – wskaźnik rośnie już piąty miesiąc z rzędu.
Z drugiej strony wydaje się, że nie grozi nam skokowy wzrost stopy bezrobocia i zapowiadane przez Ministerstwo Pracy 12 proc. na koniec tego roku będzie przesunięty raczej na początek 2010 roku. Co także cieszy zmalała w porównaniu do października liczba nowozarejestrowanych bezrobotnych (do 293,1 tys.), choć równocześnie jest ona najwyższa od stycznia tego roku.
Tradycyjnie testem „możliwości” naszych konsumentów okaże się grudzień, czyli najważniejszy miesiąc dla handlowców. Perspektywy nie wydają się złe, choć z pewnością ubiegłoroczny wynik sprzedaży będzie trudny do pokonania.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo