Jedną z podstawowych zasad inwestowania jest dywersyfikacja, czyli lokowanie pieniędzy w różnych instrumentach finansowych. Można ją stosować na własną rękę, można też korzystać z gotowych produktów, jak np. lokaty z funduszami.
„Nie wkładaj wszystkich jajek do jednego koszyka” – tak najczęściej obrazowo opisuje się zasadę dywersyfikacji. To zalecenie stało się podstawą teorii portfelowej stworzonej przez amerykańskiego ekonomistę Harryego Markowitza, który szukał sposobu na zbudowanie takiego zestawu inwestycji, który przyniesie jak największy zysk, przy jak najmniejszym ryzyku. Jego prace zostały uwieńczone Nagrodą Nobla.
W przypadku doświadczonych inwestorów stosowanie jego teorii zapewne przyniesie wymierne efekty, ale jeśli ktoś nie chce zajmować się odchyleniami standardowymi, czy współczynnikami korelacji, to wystarczy, że zastosuje się do przytoczonych wcześniej powiedzeń. Dlaczego więc nie warto trzymać wszystkich jajek w jednym koszyku? Odpowiedź jest prosta – mogą się łatwo stłuc. Jeśli rozdzielimy nasze pieniądze, pomiędzy różne rodzaje inwestycji, to nawet jeśli część z nich okaże się nietrafiona, jest szansa, że pozostałe przyniosą przyzwoity zysk. Lokując oszczędności tylko w jednym instrumencie finansowym gramy trochę va banque: wszystko, albo nic. Uda się nam, to zarobimy naprawdę dużo, popełnimy błąd, to możemy dużo stracić. Szansa na zysk jest oczywiście spora, ale ryzyko również ogromne. A przecież mówimy o inwestowaniu naszych oszczędności, a nie o grach hazardowych. Nie możemy więc zapomnieć o dywersyfikacji.
Dywersyfikować można na kilka sposobów. Najważniejsze to wybieranie różnych instrumentów finansowych, najlepiej jak najmniej ze sobą powiązanych. Jeśli np. zainwestujemy część pieniędzy w fundusz akcji, a resztę w fundusz małych i średnich spółek, to w zasadzie trudno mówić, że zdywersyfikowaliśmy nasze oszczędności. Jeśli na giełdzie zaczną się spadki, to oba będą mocno tracić. Klasycznym sposobem będzie raczej podzielenie pieniędzy pomiędzy bezpieczne aktywa, czyli lokaty, konta oszczędnościowe, czy fundusze rynku pieniężnego, a te bardziej agresywne jak fundusze mieszane, akcyjne, lub same akcje. Można iść jeszcze krok dalej i do naszego portfela dorzucić nieruchomości, surowce, czy inwestycje alternatywne, jak wino, czy sztuka.
Dywersyfikację można również stosować w zakresie geograficznym, czyli nie inwestować wszystkiego w Polsce, ale korzystać również np. z funduszy zagranicznych. Wtedy nie jesteśmy uzależnieni wyłącznie od polskiego rynku. W tym przypadku trzeba jednak pamiętać, że pojawia się dodatkowe ryzyko, a mianowicie kursowe. Zagraniczne papiery wartościowe notowane są w innych walutach, i na to ile zarobimy w złotówkach wpływ będzie miał jeszcze kurs walutowy. Jeśli złoty będzie się umacniał, to nawet jeśli inwestycja okaże się zyskowna, my możemy stracić. Chyba, że wybierzemy takie fundusze zagraniczne, które stosują strategie zabezpieczające przed wahaniami kursów walut czyli tzw. hedging.
Myśląc o dywersyfikacji warto też pamiętać o ludziach i firmach. Jeśli np. część naszego portfela mają stanowić fundusze akcji, to nie musimy się ograniczać tylko do jednego. Możemy pieniądze wpłacić do kilku i wtedy nie będziemy zależni wyłącznie od decyzji osób zarządzających konkretnym funduszem. Wystarczy spojrzeć na notowania funduszy akcji i zobaczyć, że w skali roku mogą się one znacznie różnić. Zamiast próbować zgadnąć, któremu z nich pójdzie tym razem najlepiej możemy podzielić swoje oszczędności.
Instytucje finansowe dobrze znają zasadę dywersyfikacji i często używają ją tworząc swoje produkty. Przykładem mogą być chociażby fundusze zrównoważone, czy stabilnego wzrostu. W ich przypadku część aktywów trafia na giełdowy parkiet, a reszta w bezpieczne instrumenty takie jak np. obligacje. Jeszcze dalej idą lokaty z funduszami, bo w tym momencie dzielimy pieniądze pomiędzy bankowy depozyt, a jednostki funduszu. Mamy więc zagwarantowaną bezpieczną część inwestycji i to zazwyczaj z ponadprzeciętnym oprocentowaniem.
Jeśli chcemy zastosować zasadę dywersyfikacji, to w przypadku lokat z funduszami, nie dość, że mamy gotowe rozwiązanie, to jeszcze możemy liczyć na wyższy zysk z części depozytowej. Co więcej banki zazwyczaj zostawiają klientom wolną rękę i oferują zarówno fundusze akcyjne, jak i mieszane, czy nawet obligacyjne. W takiej sytuacji mamy wybór poziomu ryzyka, na jaki chcemy się zdecydować. Możemy więc podzielić wszystko między bankowy depozyt i fundusz akcji, ale możemy też wybrać mniej ryzykowny wariant np. w postaci lokaty i funduszu zrównoważonego. Wszystko zależy od tego, jakie zyski chcemy osiągnąć i jakie ryzyko jesteśmy w stanie ponieść. Jeśli jednak stosujemy w praktyce zasadę dywersyfikacji i nie trzymamy wszystkich jajek w jednym koszyku, np. zakładając lokatę z funduszem, to bez wątpienia mocno to ryzyko ograniczamy.
Tomasz Gomółka