Zdaniem ekonomistów, w 2009 roku gospodarka Polski będzie rozwijała się w tempie 2% – 3%, a zatem wolniej niż w latach ubiegłych (gdy odnotowywano wzrost rzędu 5% – 7%). Osiągnie jednak znakomity wynik w porównaniu z krajami Europy Zachodniej, których gospodarki odnotowują trendy spadkowe.
Niewątpliwie istnieją sektory, które stają w obliczu problemów, jak np. polskie banki (z których aż 75% posiada kapitał zagraniczny), znacznie ograniczające wartość udzielanych kredytów. Sytuacja na światowych rynkach finansowych – przy niskiej wartości udzielanych obecnie kredytów – może zmienić się dopiero pod koniec pierwszego kwartału 2009, gdy zostanie przeprowadzony audyt sprawdzań finansowych za rok 2008. Wówczas banki, znając już prawdziwy obraz struktury udzielonych kredytów, będą w stanie odbudować zaufanie do siebie i dzięki temu wznowić wzajemne udzielanie pożyczek.
Dla dotkniętego kryzysem sektora nieruchomości stanowi to bardzo dobrą wiadomość, w szczególności dla segmentu tańszych mieszkań. Nie można tego powiedzieć o mieszkaniach dla najlepiej zarabiających nabywców. Nadmierna podaż w segmencie lokali luksusowych, niezależnie bowiem od tego co działo się na rynkach zagranicznych, doprowadziłaby do znacznego zmniejszenia ich sprzedaży.
Kryzys objął także polski sektor motoryzacyjny, a w szczególności te zakłady, które swoją produkcję przeznaczały głównie na eksport. W konsekwencji cały łańcuch dostawców boryka się z trudnościami. Sytuację na tym rynku poprawia jednak krajowa sprzedaż samochodów, która w ciągu pierwszych 11 miesięcy 2008 roku zwiększyła się aż o 9%. Fiat, największy producent samochodów w Polsce, zwiększał swoją produkcję nawet w szybszym tempie. Spowodowane było to rosnącym popytem na nowy model – Fiat 500. Rynek samochodów używanych w Polsce również odnotował ożywienie w 2008 roku. Z zagranicy sprowadzono ponad 1,1 mln używanych samochodów (głównie z Niemiec).
Niedawno opublikowane dane każą przypuszczać, że spowolnienie gospodarcze nastąpi również w Polsce, choć z kilkumiesięcznym opóźnieniem w stosunku do Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej. Ku zaskoczeniu analityków, wskaźniki gospodarcze w Polsce w listopadzie 2008 były znacznie niższe od prognozowanych. Produkcja przemysłowa spadła o 8,9% w porównaniu z rokiem ubiegłym. W niektóre sektory polskiej gospodarki kryzys uderzył z większą siłą, np. produkcja metali spadła o 35%, środków chemicznych o 25%. Wskaźnik dla sektora motoryzacyjnego osiągnął poziom –18%. W trend spadkowy nie wpisuje się jednak budownictwo (wzrost o 5,5%). Warto podkreślić, że przemysł stanowi jedną czwartą polskiego PKB.
Jednym z powodów, dla którego polscy konsumenci wciąż czuli się pewnie pod koniec 2008 roku, jest spadek bezrobocia. Liczba zarejestrowanych osób bezrobotnych w największych polskich miastach jest niewielka – w Poznaniu wynosi tylko 1,6% (5 tys. osób z 600 tys. mieszkańców). W Warszawie natomiast bezrobocie utrzymuje się na poziomie 2%, podczas gdy w Londynie wzrosło do poziomu 7%. Producenci nastawieni głównie na eksport, byli zmuszeni zwolnić swoich pracowników. Zostali oni jednak szybko zatrudnieni przez innych pracodawców, zwłaszcza
w szybko rozwijających się miastach o chłonnych rynkach pracy, jak np. Wrocław i Kraków.
Gdy świat ogarniał kryzys finansowy, Polska była w relatywnie bezpiecznej sytuacji makroekonomicznej w porównaniu z innymi krajami Europy Środkowo-Wschodniej. Może to wystarczyć do pokonania trudności, przed którymi stają wszystkie gospodarki regionu. OECD prognozuje, że Polska i Czechy będą krajami najmniej dotkniętymi kryzysem. Według prognozy OECD obecne spowolnienie gospodarcze będzie mniej odczuwalne niż to z lat 2001-2002.
Mimo iż w Polsce odnotowano znaczny wzrost udzielanych kredytów konsumenckich i hipotecznych, poziom zadłużenia Polaków utrzymuje się na niskim poziomie według standardów zachodnich. W 2007 roku całkowita wysokość kredytu hipotecznego w Wielkiej Brytanii przypadająca na jednego mieszkańca wyniosła 28,7 tys. euro, podczas gdy w Polsce zaledwie 940 euro. Wartość ta jest trzydziestokrotnie niższa, przy czym Polska ma większy udział mieszkań własnościowych (75%) niż Wielka Brytania (70%). Różnice w tych wskaźnikach publikowanych przez European Mortgage Federation pokazują, że polskie społeczeństwo nie żyje ponad stan. PKB w Polsce na jednego obywatela wynosi 11 tys. dolarów – czterokrotnie mniej niż na Wyspach (46 tys. dolarów). Ponadto, polski sektor MŚP jest w znacznym stopniu (60-70%) finansowany ze środków własnych.
Mimo że w 2008 roku odnotowano w Polsce duży wzrost średnich wynagrodzeń (kolejny powód, dzięki któremu polscy konsumenci czują się pewnie), w dalszym ciągu pozostają one w tyle za średnimi zarobkami Brytyjczyków. W wielu polskich województwach średnie roczne zarobki wynoszą ok. 7 tys. funtów. Nawet na Mazowszu – gdzie warszawskie zarobki zawyżają średnią – wynoszą mniej niż 11 tys. funtów. Dla porównania, w całej Wielkiej Brytanii średnia pensja wynosi 24 tys. funtów, a w Londynie 31 tys. funtów.
Gdzie pojawią się nowe możliwości w 2009 roku? W Polsce w dalszym ciągu będzie miał miejsce rozwój outsourcingu usług i procesów biznesowych (za wyjątkiem rynków nasyconych jak np. Kraków). Światowe koncerny, które już posiadają centra usług i call centres w Polsce, będą chciały je rozbudować, ponieważ zredukuje to koszty ponoszone w związku z utrzymywaniem centrów w Europie Zachodniej.
W ciągu ostatniego kwartału Brytyjsko-Polska Izba Handlowa odnotowała zwiększone zainteresowanie ze strony firm brytyjskich, które chcą rozpocząć działalność handlową lub inwestycyjną w Polsce. Brytyjskie firmy poszukujące rynków, które oferowałyby zarówno rozwój jak i stabilność inwestycji, powinny bliżej przyjrzeć się Polsce. Brytyjscy producenci, ze względu na spadek wartości funta w stosunku do euro o prawie 20%, stali się znacznie bardziej konkurencyjni, w stosunku do obecnych już na polskim rynku producentów z Niemiec, Francji czy Włoch. Ponadto przewiduje się, iż wydatki konsumenckie pozostaną w 2009 roku na wysokim poziomie, mimo że inwestycje kapitałowe nie odnotują wzrostu. Wymiana handlowa między Polską i Wielką Brytanią była bardzo dynamiczna – eksport wzrósł w ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy 2008 roku o 19% w stosunku do tego samego okresu w 2007 roku.
Głównym powodem, dla którego polska gospodarka w nadchodzących latach będzie funkcjonować relatywnie dobrze, są fundusze Unii Europejskiej w wysokości 68 mld euro, które mają zostać zagospodarowane do lat 2015-2016. Przeznaczone będą na rozwój infrastruktury (28 mld) i kapitału ludzkiego (13 mld), innowacje technologiczne (9 mld), ochronę środowiska, rozwój regionalny, a także na modernizację rolnictwa. Środki te pozwolą na dokonanie w Polsce zmian o charakterze strukturalnym i przybliżą ją do standardów zachodnioeuropejskich.
Polska przede wszystkim musi jak najszybciej zmodernizować infrastrukturę: drogi, kolej, porty, lotniska, elektrownie, oczyszczalnie ścieków oraz budynki pożytku publicznego. Zbliżające się Mistrzostwa Europy w piłce nożnej EURO 2012 z pewnością zaangażują władze na szczeblu centralnym i regionalnym, ponieważ potrzeby związane z ich organizacją są zróżnicowane: 6 nowych stadionów i 300 hoteli, 800 km autostrad, 5 portów lotniczych, modernizacja kolei, budowa dróg w sześciu miastach goszczących oraz nowe środki komunikacji publicznej (autobusy, tramwaje oraz pociągi). Co warto podkreślić, brytyjscy inwestorzy nie odkryli jeszcze możliwości związanych z inwestycjami związanymi z EURO 2012.
W świetle ogólnoświatowego kryzysu Polska wydaje się szczególnie interesująca dla brytyjskich firm poszukujących stabilnych i rozwijających się rynków, ponieważ jako jeden z nielicznych krajów w Unii Europejskiej stwarza możliwości rozwoju handlu i inwestycji w 2009 roku.
Martin Oxley, Dyrektor Generalny Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej