Wczorajsza pierwsza sesja nowego roku przyniosła graczom dwie informacje. Po pierwsze aktywność handlu w trakcie dnia utrzymała się na poziomach z okresu przed i po świątecznego. Początek był dobry, końcówka też, a przez większą część dnia panował marazm. Drugą informacją jest potwierdzenie panującego noworocznego optymizmu. Wzrost WIG20 doprowadził indeks pod same szczyty z grudnia 2009, a zamknięcie przypadło zaledwie 4 pkt. poniżej maksimum.
W końcu, po dłuższym okresie, pojawiły się też dane makro. Dość wysoko znalazły się szacunki inflacji prognozowanej przez Ministerstwo Finansów. Ceny w ujęciu rocznym w grudniu podniosły się najprawdopodobniej o 3,6 proc., co wykracza poza przedział oczekiwany przez RPP, ale jest zbyt małym odchyleniem by można mówić o jakiejkolwiek zmianie w polityce pieniężnej. Z drugiej strony tak wysoki poziom inflacji podnosi bazę na nadchodzący rok, co oznacza, że w drugiej połowie 2010 wskaźnik CPI nie powinien wpływać na rynki akcji.
Drugą informacją był indeks ISM dla przemysłu w USA. Wskaźnik zaskoczył pozytywnie i wzrósł do 55,6 pkt. co oznacza wartość najwyższą od grudnia 2007 roku. To konsekwencja słabego dolara i ożywienia gospodarczego w Stanach, które niestety nic nie mówi o jego trwałości, ale te dane sprawiły, że amerykańskie rynki zanotowały wyraźną poprawę, która z kolei wpłynęła na dobrą końcówkę dnia w Europie.
Wczorajsza sesja jest to tyle niebezpieczna, że u części graczy potwierdzi wiarę w „efekt stycznia”, choć trzeba pamiętać, że parafrazując przysłowie „jeden wzrost hossy nie czyny”. Ponadto analizując pierwszy dzień handlu na GPW w nowym roku w ciągu ostatniej dekady okazuje się, że WIG20 rósł aż 9 razy. Największy wzrost zanotował w zeszłym roku zyskując aż 4,9 proc., a tylko w 2001 roku pierwszy dzień nowego roku przyniósł spadek o 1,2 proc. Na tej podstawie można śmiało stwierdzić, że wynik giełdy w pierwszy dzień nowego roku nie jest absolutni żadną wskazówką na cały rok ani nawet na styczeń. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że kupowanie akcji (konkretnie koszyka WIG20) w ostatni dzień roku i sprzedaż po pierwszej sesji historycznie sprawdza się w 9 przypadkach na 10. Do tej statystyki dodajmy, że obecnie wzrosty i obroty dotyczą niemal tylko i wyłącznie dużych spółek z WIG20. Kupują zatem gracze zagraniczni oraz tacy którzy w przypadku korekty chcą mieć możliwość szybkiego upłynnienia portfela.
Na dziś sytuacja przedstawia się dość klarownie. Wczorajsze optymistyczne dane, wyraźne wzrosty o 1,5 proc. rynków w USA oraz bliskość szczytów zmuszają do ich poprawienia. Początek będzie zatem wzrostowy, ale taki fakt nie będzie miał jednak istotnego znaczenia z średnioterminowego punktu widzenia. O kontynuacji trendu wzrostowego można będzie mówić dopiero po trwałym wyjściu WIG20 powyżej 2480 pkt.
Paweł Cymcyk
Źródło: AZ Finanse